News LoveKraków.pl

„Zaciskamy pętlę na pseudokibicach. Lista osób, którym trybuny wysyłają pozdrowienia do więzienia, wydłuża się”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
– Coraz mocniej zaciskamy pętlę na pseudokibicach. Efekty naszej pracy można śledzić na trybunach. Lista osób, dla których są stamtąd słane pozdrowienia do więzienia, stale się wydłuża – mówią w rozmowie z LoveKraków.pl małopolscy policjanci, którzy rozpracowują środowisko pseudokibiców Wisły i Cracovii.
Dziś publikujemy drugą część rozmowy z małopolskimi policjantami, w której wracamy do brutalnego pobicia na ulicy Teligi, w efekcie którego zmarł młody sympatyk Cracovii. Wyjaśniamy też różnicę pomiędzy kibolami a ultrasami. I pytamy policjantów, kiedy kibolstwo stanie się marginalnym problemem?

Dawid Kuciński, Bartosz Dybała: Jak zostaje się dziś kibolem?

Policjant nr 1: Bywa, że na osiedlu młode chłopaki widzą, jak ich starsi koledzy jeżdżą fajnymi samochodami, biorą udział w ustawkach, a w swoich środowiskach stają się nietykalni dzięki przynależności do pseudokibiców. To młodym imponuje. Kibolem stajesz się dziś zatem m.in. przez zazdrość, a także przez chęć bycia równie „fajnym” jak starsze chłopaki.

Policjant nr 2: Współpracę ze środowiskiem kibolskim można też zacząć, będąc dorosłym. Przez pryzmat takich osób dobrze widać, jacy są w nim obecnie ludzie. W jednej ze spraw zatrzymaliśmy mężczyznę, który na przesłuchaniu zaczął płakać, tłumacząc, że on ma pracę, w której zarabia 6 tys. zł na rękę i jak szefostwo się dowie, że współpracuje z pseudokibicami, to zostanie zwolniony. To pokazuje, że z takiej typowej bandyterki przechodzimy trochę w styl angielski. Mam na myśli sytuację, w której ze środowiskiem kibolskim zaczynają wiązać się osoby, które na co dzień normalnie pracują, a w wolnych chwilach szukają adrenaliny: handlując narkotykami i chodząc na mecze, by trochę narozrabiać.

Jedna ze spraw sądowych przeciwko członkom bojówki „Sharks” pokazała, że w tym środowisku są też wykształceni ludzie: historycy, ekonomiści.

Policjant nr 1: Rzadko się zdarza, żeby pseudokibice mieli ukończone studia, ale faktycznie bywają takie sytuacje.

Policjant nr 2: Wracamy tutaj do wspomnianego stylu angielskiego: w ciągu dnia normalna praca, w wolnych chwilach narkotyki i stadionowe chuligaństwo.

Objaśnijmy jeszcze różnicę pomiędzy kibolami, którzy biegają z maczetami, a ultrasami. Niektórzy myślą, że to te same osoby.

Policjant nr 1: Absolutnie. Ultrasi to osoby, które przygotowują meczowe oprawy, wieszają flagi, banery. Część na pewno ma jakieś powiązania z kibolami, ale to nie są te same osoby, które biegają z maczetami po osiedlach i handlują narkotykami.

Policjant nr 2: Kiedyś spotkałem byłego gniazdowego Wisły Kraków. Zapytałem, czy nie chciałby wrócić na trybuny? Odpowiedział, że się boi. Ma dzieci, normalną pracę. Widząc, co czasami dzieje się na trybunach, woli nie ryzykować.

Wracając do kiboli: poza udziałem w ustawkach i handlem narkotykami, stoją też na bramkach w klubach nocnych, gdzie wcielają się w rolę ochroniarzy. Po co?

Policjant nr 1: Kluby nocne to idealne miejsce do rozprowadzania narkotyków. Kibole stają na bramkach, żeby pokazać, że mają kontrolę nad danym rewirem. Nad prawie wszystkimi klubami na terenie Starego Miasta pieczę sprawują pseudokibice tylko jednego z krakowskich klubów.

Policjant nr 2: Sytuacja na bramkach trochę się normalizuje. Kluby coraz częściej wynajmują profesjonalne firmy ochroniarskie.

Słyszy się czasami o napływowych kibolach z innych miast, którzy wstępują w szeregi krakowskich pseudokibiców. Dużo jest takich przypadków?

Policjant nr 1: Mowa o jednostkach. To z reguły kibole, którzy mają klubową zgodę z krakowskimi pseudokibicami.

Policjant nr 2: Przykładem jest „Dzidek”, który brał udział w śmiertelnym pobiciu na ulicy Teligi. Zamienił Gdańsk na Kraków. Mieliśmy też kilku chłopaków z Podkarpacia czy z Łodzi. Ale to faktycznie są jednostki. Może jest tak, że coś im tam nie wyszło i chcą spróbować swoich sił w innym mieście. Może myślą, że jak zmienią miejsce, to będą mogli się wybić.

Jak często dochodzi do bójek między krakowskimi kibolami a pseudokibicami z innych miast?

Policjant nr 2: Za czasów „Miśka” Sharksi mieli aspiracje, by wejść do top najsilniejszych ekip w Polsce. Skończyło się na tym, że kibole Wisły dostali łomot od Legii, w bójce pod Tarnowem. Do takich ustawek dochodzi rzadko. Krakowscy kibole są słabo wytrenowani w bojach. W porównaniu do pseudokibiców Lecha, Śląska czy Ruchu, brakuje im muskulatury.

Wspomnieliście panowie o śmiertelnym pobiciu na ulicy Teligi. To chyba najgłośniejsza w ostatnich latach tego typu kibolska sprawa z Krakowa. Młody sympatyk Cracovii niemal stracił rękę, a następnie wykrwawił się. Waszym zdaniem wszyscy sprawcy zostali złapani?

Policjant nr 1: Według mnie tak, choć zawsze może się okazać, że jeszcze był ktoś, kto pomagał w przygotowaniach do ataku.

Policjant nr 2: Bywa, że ktoś wpada po czasie. Przypomina mi się sytuacja, kiedy w Borku Fałęckim kibol Cracovii zaatakował kibica Wisły i obciął mu rękę maczetą. Ofiara się wykrwawiła. Sprawca zbiegł, ukrywał się. Pewnego dnia nasi ludzie rozpoznali go na trybunach. Wybrał się na mecz Ajaxu Amsterdam z Panathinaikosem Ateny. Wykryliśmy, skąd i gdzie leciał, jakim samolotem. Został skazany na 15 lat więzienia. Doszło do poruszającej sytuacji, w której matka ofiary dziękowała nam, że złapaliśmy zabójcę. To był bandzior, słusznie odbywa karę.

Czy kiedyś przyjdzie moment, że kibolstwo będzie marginalnym problemem w Krakowie?

Policjant nr 2: Już teraz coraz mocniej zaciskamy pętlę na pseudokibicach. W ostatnich latach wielokrotnie uderzaliśmy w ich nielegalne interesy. Cieszymy się, że nasza praca przynosi efekty. Jej wyniki można śledzić na trybunach. Lista osób, dla których są stamtąd słane pozdrowienia do więzienia, stale się wydłuża.