Nikt nie lubi momentów, gdy schody ruchome nie działają, a na windzie powita nas kartka o awarii. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby nie notoryczne akty wandalizmu.
W ostatnim czasie uruchomienie schodów ruchomych przy dworcu przyciągało uwagę mediów nie tylko w Krakowie. To, że ruszyły, urosło do rangi rewolucji. Ale chyba nie jest tak, że tylko te schody sprawiały problemy.
Piotr Trzepak, Zastępca Dyrektora Zarządu Dróg Miasta Krakowa: Schody ruchome i windy są szczególnym przypadkiem, jeśli chodzi o infrastrukturę w mieście. Takich urządzeń mamy pod opieką łącznie ok. 70. I często padają one ofiarą różnego rodzaju aktów wandalizmu.
Zacznijmy od wind. Na czym polegają największe problemy?
W okresie jesienno-zimowym windy często stają się schronieniem dla osób bezdomnych, co utrudnia mieszkańcom korzystanie z tych urządzeń. Takie osoby czasem nocują w windach, rozkładają kołdry, ale też niejednokrotnie zanieczyszczają te windy, spożywają alkohol, wypróżniają się i powodują różne zniszczenia. M.in. z tego powodu nieczynne są windy w przejściu podziemnym pod ul. Lubomirskiego. Zostały one zdewastowane, a remont byłby nieopłacalny, więc chcielibyśmy je wymienić na nowe urządzenia, ale to z kolei wiąże się z dużymi kosztami. Co ważne, w tym miejscu zamontowane są jedne z ostatnich wind hydraulicznych w Krakowie – dwie z trzech, jakie jeszcze posiadamy. Stopniowo modernizujemy te urządzenia i odchodzimy od tego rozwiązania na rzecz wind z napędami elektrycznymi, które są mniej awaryjne. Przy planowanym remoncie właśnie takie rozwiązanie zastosujemy.
Czy to jedyna taka lokalizacja, gdzie windy zostały trwale unieruchomione?
Nie działa też jedna z wind na przystanku kolejowym Kraków Sanktuarium, która została dwa lata temu spalona. Tam również regularnie straż miejska regularnie musiała interweniować by wypraszać nocujące osoby, a pewnego dnia doszło do zaprószenia ognia i winda do tej pory jest wyłączona z eksploatacji.
W tym miejscu pewnie łatwiej o alternatywę, ale czasem niedziałająca winda może stanowić duży problem.
Dobrym przykładem jest winda przy dworcu autobusowym. Co prawda uruchomiliśmy niedawno słynne schody, które pomagają np. przejść w stronę dworca kolejowego z ciężką walizką. Ale już rodzic z dzieckiem w wózku czy osoba z niepełnosprawnością nie skorzysta z takich schodów i potrzebuje windy. A mamy tam notoryczne problemy z niszczeniem i zanieczyszczaniem kabiny. Często zresztą barierą dla użytkowników jest sam nieprzyjemny zapach. Nasze firmy sprzątające używają tam mocnych środków, ale samo to nie zawsze wystarcza. Warto zauważyć, że sytuacja wygląda inaczej w rejonie dworca, a inaczej w miejscach bardziej oddalonych od dużego ruchu.
Na czym polega ta różnica?
Przykładem może być estakada Lipska-Wielicka, gdzie ruch w nocy jest znacznie mniejszy i regularnie pojawiają się tam napisy i bazgroły. Często urządzenia są unieruchamiane, bo np. ktoś skopie stalowe drzwi albo uszkodzi przyciski i winda nie może pracować. Takie zdarzenia mamy w zasadzie w każdym urządzeniu, wymaga to regularnych interwencji.
Czy sama konstrukcja windy może przed tym zabezpieczać?
Określając wymagania dla wind zawsze pilnujemy tego, aby były „wandaloodporne”. Np. żeby nie było zbyt wiele szkła, żeby nie było łatwo demontować poszczególne elementy. Chodzi też o to, by skutki ewentualnych aktów wandalizmu nie unieruchamiały windy na długi czas. Przy pl. Bohaterów Getta zdarzały się kradzieże halogenów, więc teraz nauczeni doświadczeniem oczekujemy, by oświetlenie było zintegrowane.
W jakim stopniu sytuację rozwiązują kamery?
Teraz przy każdej nowej windzie oczekujemy montażu kamery wewnątrz i na zewnątrz. Większość urządzeń jest objęta monitoringiem, ale to nie rozwiązuje problemu całkowicie, ponieważ czasem jakość obrazu nie jest wystarczająca, a nawet gdy mamy nagranie, nie udaje się złapać sprawcy. Ale miejscem, gdzie monitoring w kabinie dobrze działa, jest np. winda w przejściu przy Jubilacie, gdzie rzadko spotykamy się z aktami wandalizmu.
A schody ruchome? Wydaje się, że tam trochę trudniej jest coś zepsuć.
Tu największy problem mamy z niewłaściwym używaniem przycisku „stop”. On ma na celu reakcję w przypadku jakiegoś zagrożenia, np. gdy ktoś przewróci się na schodach. Wiele osób naciska ten przycisk bez potrzeby, czy to dla zabawy czy dla jakiegoś sprawdzenia, trudno powiedzieć. Problem w tym, że po takim zatrzymaniu za każdym razem ktoś musi fizycznie uruchomić te schody odpowiednim kluczem. Łatwiej jest np. w tunelu tramwajowym, gdzie może to zrobić obecna na miejscu ochrona, ale już w pozostałych miejscach musi tam przyjechać serwisant. Specyficzny przypadek mamy na wspomnianym wcześniej przystanku Kraków Sanktuarium, gdzie schody działają w trybie „pełzania”: nawet jeśli nikt z nich nie korzysta, powoli się poruszają. Ma to swoje uzasadnienie, m.in. chroni przed przymarznięciem schodów w zimie i uszkodzeniem mechanizmu. Ale wiele osób naciska przycisk „stop”, tak jakby chciały uniknąć niepotrzebnego zużycia prądu. A to znów skutkuje koniecznością przyjazdu firmy serwisowej, z którą mamy podpisaną umowę.
Ile w efekcie kosztuje użytkowanie schodów ruchomych i wind?
W tym roku na konserwację 69 urządzeń wydawaliśmy miesięcznie ponad 52 tys. zł, a bieżące naprawy kosztowały do tej pory łącznie ok. 73 tys. zł. Oprócz regularnego sprzątania, napraw czy usuwania skutków aktów wandalizmu, musimy też pamiętać o regularnym serwisowaniu. Przynajmniej raz w miesiącu serwisanci muszą takie urządzenie sprawdzić, a dodatkowo raz na rok schody i windy muszą przejść obowiązkowy przegląd, co w tym roku kosztowało ok. 47 tys. zł. Duża część wydatków to sam prąd do zasilania wind i schodów ruchomych – w minionym roku uzbierała się z tego kwota ok. 322 tys. zł. Pamiętajmy, że koszty wynikają też ze zwykłego zużycia tych urządzeń – część z nich ma już swoje lata i potrzebne są modernizacje. W niedalekiej przyszłości planujemy m.in. przetarg na wymianę łańcuchów w schodach ruchomych.
Czy to wszystko oznacza, że przy okazji inwestycji windy są montowane tylko wówczas, gdy jest to niezbędne?
Tam, gdzie to jest możliwe, znacznie lepszym rozwiązaniem są pochylnie, które nie niosą ryzyka awarii, nie wymagają obsługi i nie generują takich kosztów. To jednak wiąże się z wymogami dotyczącymi np. nachylenia pochylni i ostatecznie zajmuje sporo miejsca. A naszym obowiązkiem jest zapewnienie dostępności obiektów dla osób z niepełnosprawnościami i to jest nasz priorytet.