"Dla mnie rzeczami nie podlegającymi negocjacjom są cięcia na sprawy społeczne, edukację i zdrowie" [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Radna Alicja Szczepańska, jak sama przyznaje, patrzy na miejską politykę z boku. Dzięki temu wiele niuansów jej nie umyka. Porozmawialiśmy z byłą policjantką o tematach, które rozgrzewały w tym tygodniu krakowian.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Zacznijmy od chyba najbardziej emocjonującego tematu na środowej radzie miasta: Skwer Praw Kobiet. Propozycja nazwania akurat terenu pod siedzibą PiS była taką złośliwością polityczną czy przez wywołane emocje pozwoli krzewić ideę praw kobiet?

Radna Alicja Szczepańska, niezrzeszona: Taka nazwa powinna pojawić się wcześniej, przy okazji obchodów stulecia otrzymania praw wyborczych przez kobiety, żeby podkreślić wagę tego zdarzenia. Pomysł na miejsce wyszedł od radnej Małgorzaty Jantos. Wiem, że szukano odpowiedniej lokalizacji, ale w Krakowie ciężko jest znaleźć nienazwane miejsca.

Co do łączenia całej sprawy z siedzibą Prawa i Sprawiedliwości. Nie chciałabym takiego wydźwięku i to mi się nie podoba. Prawa kobiet dotyczą wszystkich kobiet, bez względu na sympatie polityczne, wyznania czy orientację seksualną.

Jednak jak powiedziałam, za tym skwerem przemawiało to, iż jest nienazwany. Pojawiła się koncepcja, że kładka mogłaby zostać tak nazwana, ale przecież ona może powstać za pięć lat. Ważne jest to, by w splendorze okrągłej rocznicy nazwać konkretne miejsce na cześć praw kobiet.

Również temat zwolnienia przedsiębiorców z opłat za pozwolenie na sprzedaż alkoholu wywołał gorącą wymianę zdań. Czy faktycznie nie jest tak, jak mówią radni z Koalicji Obywatelskiej, którzy zaproponowali to rozwiązanie, czyli, że urzędnicy, powinni jednak znaleźć środki na zasypanie dziury po tych 5 mln złotych, które nie wpłyną do budżetu, czy jednak to – jak powiedział radny Łukasz Sęk – przedsiębiorca ma coś znaleźć i zapłacić?

Między mną a radnymi, kolegami z KO, doszło do ostrej wymiany zdań w kuluarach. Muszę podkreślić, że dla mnie rzeczami nienegocjowalnymi są ciecia na sprawy społeczne, edukację i zdrowie. Dlatego domagałam się od autorów tego pomysłu, aby wykazali się odpowiedzialnością i wskazali, skąd wziąć te pieniądze. Niech wskażą źródło finansowania tych zadań, które w wyniku ich działań ucierpią.

Łatwo jest rzucić: niech coś prezydent wymyśli. No, nie. Powtarzam, niech wezmą odpowiedzialność i wskażą konkretne zadania. Wtedy się okaże czy wytrzymają presje wyborców, którzy będą musieli się pogodzić z tym, że dana inwestycja nie zostanie w tym roku skończona.

Zmieniając trochę temat. Wysłała pani interpelacje do prezydenta w sprawie tego, jak wykorzystywane są nieruchomości sprzedane związkom wyznaniowym. Ciekawość, czy jakiś trop co do nieprawidłowości?

Istnieje przepis mówiący o tym, jak powinny zostać zagospodarowane np. działki czy obiekty, jakie Kościół dostał właśnie w celach wyznaniowych. Trzeba to sprawdzić, bo jednak miasto musi wykazać, że jest gospodarne. Mamy trudne czasy pod względem finansowym.

A propos trudnych czasów. Sporo urzędnicy odpowiedzialni za transport chcą zainwestować w rower miejski. Mowa o 79 mln złotych.

Powinniśmy iść ku nowemu i tworzyć alternatywy dla tradycyjnego transportu, ale kwota, którą ma pochłonąć inwestycja, jest niepoliczalna. Nie wiemy, ile konkretnie ma to kosztować. Jest tylko wstępny projekt, a dalej nikt nie wie, co dalej. Boję się, że zapłacimy za coś, co okaże się niewypałem. Mam wątpliwości, czy to będzie się opłacać.

News will be here