Gibała nie wziął udziału w debatach. Poseł przyniósł plakat ze strusiem

fot. KDM/Super Express YT

O sprawach Krakowa nie będę debatował w Warszawie, dlatego odmówiłem udziału w debacie – mówi dziś Łukasz Gibała.

– Wczoraj w Warszawie odbyła się debata kandydatów na prezydenta Krakowa, w której odmówiłem udziału. To spotkało się z krytyką moich kontrkandydatów oraz wyrazami uznania oraz poparcia zwykłych mieszkańców, którzy na Facebooku napisali, że solidaryzują się ze mną i popierają moją decyzję. Jako krakowianie jesteśmy dumni ze swojego miasta i uważamy, że trzeba strzec naszej podmiotowości. A to powinno wyrażać się w tym, że wszystkie ważne decyzje dotyczące wyłącznie naszego miasta i dyskusje muszą odbywać się w Krakowie – mówił podczas środowego briefingu prasowego przed urzędem miasta Łukasz Gibała.

Radny dodawał, że „nie możemy dopuścić do tego, że Kraków jest miastem drugiej kategorii, ważne decyzje dotyczące naszego miasta i debaty będą zapadały w Warszawie”. – Odmówię udziału w każdej debacie, która będzie odbywała się poza Krakowem. Apelują również do swoich kontrkandydatów, którzy moim zdaniem wykazali się pewnym brakiem asertywności i słabością, aby w przyszłości odmawiali udziału ze względu na szacunek do mieszkanek i mieszkańców Krakowa – podkreślił.

Berkowicz z plakatem

Super Express i Radio Eska we wtorek zorganizowały debatę prezydencką w warszawskim studiu. Jak mówi nam osoba znająca kulisty organizacji wydarzenia, miejsce nie było wybrane przypadkowo. Władze mediów rozmową o Krakowie rozpoczęły cykl przedwyborczych debat. Chciały, aby wszystkie kolejne wydarzenia odbywały się w podobnej oprawie graficznej i na tym samym poziomie.

We wtorek, na wstępie debaty, uwagę na brak Łukasza Gibały zwrócił kandydat Konfederacji i jednocześnie poseł Konrad Berkowicz. Przyniósł on do studia plakat przedstawiający strusia z głową schowaną w piasek. Oberwało się nie tylko Gibale. – Chciałbym zauważyć, że nie ma Łukasza Gibały. Kiedy Jacek Majchrowski nie pojawił się w poprzednich wyborach na debacie, to Łukasz Gibała mówił, że „to wyjątkowa arogancja, że kandydaci nie przyszli na debatę, by porozmawiać o Krakowie”. Dlatego postanowiłem, żeby Łukasz Gibała był z nami przynajmniej duchem – dodawał Berkowicz, pokazując plakat strusia z nazwiskiem Gibały.

Gibała nie przyszedł na debatę o Prądniku

Łukasz Gibała odpuścił również poniedziałkową debatę. Prowadziła ją m.in. kandydatka na radną z list wyborczych komitetu Andrzeja Kuliga. Rozmowa miała dotyczyć Prądnika Czerwonego. – Uważam, że w debatach dzielnicowych powinni brać udział kandydaci do rady miasta z tych dzielnic. To właśnie te osoby znają najlepiej lokalne problemy, a debata daje szansę na zwiększenie świadomości w kwestiach, które wymagają koniecznych rozwiązań. Na naszych listach nikt nie znalazł się z przypadku. Kandydaci startujący z moim poparciem to aktywne działaczki i działacze miejscy. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że na każdym z takich spotkań będą godnie reprezentować nasz komitet – odpowiada Łukasz Gibała.

Radny miejski i „jedynka” na liście Krakowa dla Mieszkańców Łukasz Maślona w mediach społecznościowych informował, że w czasie prądnickiej debaty wspólnie z Łukaszem Gibałą byli na Klinach. – Byliśmy na spotkaniu z mieszkańcami rozmawiać o problemach „Mieszkania Plus” i lokalnej społeczności. Nie wyobrażam sobie, aby obecny rząd zostawił tych wszystkich ludzi na pastwę losu. Liczę w tej sprawie na konkret, podobnie jak mieszkańcy – podkreślił.

Do nieobecności lidera sondaży odniósł się w mediach społecznościowych kandydat na prezydenta z Koalicji Obywatelskiej. – Mam nadzieję, że mój główny kontrkandydat Łukasz Gibała zdobędzie się na odwagę i przestanie unikać rozmowy. Wczoraj zignorował mieszkańców Dzielnicy III Prądnik Czerwony, którzy z ponad miesięcznym wyprzedzeniem informowali kandydatów o terminie wydarzenia. Dziś zrobił to ponownie. Wcześniej zrezygnował z rozmowy ze mną w TVP – napisał na platformie X (dawny Twitter) poseł KO Aleksander Miszalski.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Prądnik Czerwony