Komisje mienia oraz budżetowa nie wyraziły zgody na sprzedaż 0,8 ha działki znajdującej się pomiędzy ulicą Wielicką a Prokocimską.
Na 12 milionów wyceniono miejskie działki przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową i usługową, między ulicami Wielicką i Prokocimską. Magistrat przekonywał, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży mienia będą przeznaczone na remont ok. 400 mieszkań należących do miasta.
We wtorek sprawą sprzedaży działki zajmowały się dwie komisje Rady Miasta Krakowa: mienia oraz budżetowa. Radni nie wyrazili zgody na pozbycie się majątku.
Radny Grzegorz Stawowy w rozmowie z LoveKraków.pl mówi, że miasto nie powinno sprzedawać nieruchomości. – Trzeba pozostawić tę działkę w rękach gminy, jako rezerwę pod przyszłe tereny rekreacyjne. Miasto w tej okolicy nie ma innych terenów – komentuje.
Przeciwko sprzedaży działki protestowali aktywiści Akcji Ratunkowej dla Krakowa. – Te 12 milionów złotych w skali siedmiomiliardowego budżetu miasta są kwotą niezauważalną. Sprzedać teren miasto może tylko raz. Na zawsze jednak tracimy wpływ na jego przyszły kształt – mówili w zeszłą środę.
Podkreślali, że wraz z setką nowych mieszkań nie powstaną tam żadne usługi publiczne, a tak atrakcyjny teren powinien zostać w miejskich rękach. – Może powstać tam szereg funkcji społecznych, przedszkole, park kieszonkowy, osiedle komunalne bez chaosu przestrzennego lub mieszkania w budownictwie społecznym – twierdzili.
Podobnie wypowiadała się Ewa Owerczuk z partii Razem. Mówiła, że teren powinien być wykorzystany do realizacji zadania własnego gminy, jakim jest zaspokajania potrzeb mieszkaniowych. – Nawet jeśli nie w najbliższej przyszłości, to kiedyś, dajmy na to, po zmianie władz w Krakowie na takie, które priorytetowo traktują rozwój mieszkalnictwa. Ale rozwój pojmowany nie jako wyzbywanie się gruntów na rzecz deweloperów, ale jako dbanie o odpowiednio duży zasób mieszkań dostępnych cenowo. Deweloperzy mają już gdzie budować – stwierdza.