News LoveKraków.pl

Małopolska konserwatorka zabytków wychodzi ze spotkania. „To jest śmieszne, naprawdę”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Burzliwa dyskusja na komisji kultury zakończyła się niespodziewanym opuszczeniem sali przez wojewódzką konserwator zabytków, Katarzynę Urbańską.

Powodem było niezadowolenie z pytań zadawanych przez radnych oraz – jak sama tłumaczyła – brak przygotowania spowodowany niedawnym powrotem ze zwolnienia lekarskiego. O zaproszeniu na komisję wojewódzka konserwator zabytków miała dowiedzieć się rzekomo godzinę przed spotkaniem. Reakcja Urbańskiej spotkała się z ostrą krytyką ze strony członków komisji.

Podczas wtorkowej komisji radna Małgorzata Kot (PiS) zwróciła się do konserwator z pytaniem o zakres planowanych zmian w zabytkowym budynku dawnej siedziby PKO BP przy ul. Wielopole 2. Obiekt ma przejść modernizację pod kątem funkcji biurowo-usługowej, a radni chcieli uzyskać szczegółowe informacje na temat zakresu ingerencji w jego historyczną tkankę.

Urbańska nie była jednak w stanie odpowiedzieć na pytania, twierdząc, że nie zna szczegółów inwestycji. – Nie jestem w stanie powiedzieć o szczegółach, czy powstało nowe pomieszczenie czy w jaki sposób została przekształcona piwnica, bo nie znam na pamięć kilku tysięcy projektów – tłumaczyła się Urbańska.

„Wzbijmy się na wyżyny cierpliwości”

Sytuacja szybko zaczęła się zaogniać. Radna Aleksandra Owca, wyraźnie zirytowana, zwróciła się do Urbańskiej z prośbą o większe zaangażowanie: – Kiedy zapraszamy panią i kiedy radna Kot zwraca się do pani z pytaniami, byłabym bardzo wdzięczna, gdyby pani postarała się na nie odpowiedzieć. (…) Myślę, że jest pani w stanie wzbić się na wyżyny cierpliwości i wytłumaczyć nam tak, żebyśmy mogli decydować dobrze dla miasta i jego mieszkańców, a nie robili to po łebkach.

„Pani non stop wszystkim przerywa”

Radny Łukasz Maślona (klub „Kraków dla Mieszkańców”) podkreślił, że celem komisji jest właśnie uzyskanie informacji. – Pani konserwator chyba się trochę nie rozumiemy. Pani nie została zaproszona na przesłuchanie – powiedział.

– Ale tak to wygląda – przerwała Urbańska.

– Pani non stop wszystkim przerywa. Otrzymała pani tydzień temu zaproszenie na komisję. To, że była pani na zwolnieniu lekarskim, rozumiem – w tym czasie ktoś panią zastępował. Mogła pani przyjść z pracownikiem, który ma pełną wiedzę o temacie. Teraz pani się zasłania niewiedzą i nieznajomością projektu.

W odpowiedzi konserwator przerwała dyskusję, rzucając: – Ja nie będę w taki sposób z państwem rozmawiać. Mogą państwo złożyć do nas pismo. To jest śmieszne, naprawdę. Najpierw znajomość tematu.

Następnie ostentacyjnie opuściła salę posiedzeń.

Radni w szoku

Zachowanie Urbańskiej wywołało konsternację i oburzenie wśród radnych. – To nie jest jak każda inna inwestycja w tym mieście. Chodzi również o kwestie Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego. Wiemy, że zostały już wydane uzgodnienia konserwatorskie, dlatego chcieliśmy dowiedzieć się, na czym one polegały. Pytanie dotyczyło tego, czego dotyczyło pozwolenie konserwatorskie. Nie było w nim nic niegrzecznego – mówił Łukasz Maślona. – Sposób zachowania pani konserwator budzi wątpliwości. I szkoda. Uważałem, że jak ktoś przychodzi na komisję w danym temacie, to jest przygotowany.

– Również jestem zaskoczona tą sytuacją. Nie wiem, jak to skomentować – powiedziała krótko przewodnicząca komisji, Magdalena Mazurkiewicz (z klubu Koalicji Obywatelskiej).

Z kolei Małgorzata Kot dodała: – Chciałam, żebyśmy przyjrzeli się całej inwestycji także pod kątem procedowanego planu inwestycyjnego. Włączenie tego placu będzie wiązało się z dużymi przekształceniami, które będą miały wpływ na wygląd całego budynku.

– Dzisiejsza dyskusja na temat inwestycji w budynku dawnej siedziby banku PKO BP przy ul. Wielopole była bardzo potrzebna, ponieważ wiele kwestii budzi obawy radnych. Obostrzenia związane z utrzymaniem standardu pięciogwiazdkowego hotelu, który miałby tam powstać, oznaczają poważną ingerencję w strukturę budynku. Mówimy tu o planach budowy trzykondygnacyjnego parkingu, strefy spa czy rezygnacji z publicznie dostępnego placu – komentuje radna klubu „Kraków dla Mieszkańców” Eliza Dydyńska-Czesak.

Dodaje, że dla komisji kultury kluczową kwestią w rozmowach z inwestorem była ochrona budynku wpisanego do rejestru zabytków – zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. – Na wniosek radnej Kot chcieliśmy dokładnie przeanalizować tę sprawę z wojewódzką konserwator zabytków. Niestety, nie spotkaliśmy się ze zrozumieniem z jej strony, co budzi obawy dotyczące dalszej współpracy – komentuje dla LoveKraków.pl radna Dydyńska-Czesak.