Spółka Kraków5020 wydała miliony złotych na wynagrodzenia i miejską telewizję. W sprawie realizacji Centrum Kultury i Języka Planeta Lem nie zrobiła nic.
Spółka Kraków5020 miała promować miasto. Bywało jednak, że z powodu jej działalności Kraków stawał się obiektem drwin.
Niektórych z planowanych zadań spółka w ogóle nie zaczęła realizować. Miała być odpowiedzialna np. za budowę i zarządzanie Centrum Kultury i Języka Planeta Lem, ale jak ustaliliśmy, w sprawie inwestycji nie zrobiła nic. Zadanie zostało wpisane do aktu założycielskiego spółki. I tyle.
Kraków5020 utworzył za to tzw. drugą miejską telewizję, która była krytykowana, ale spółka chciała dalej ją rozwijać. Np. dzięki dofinansowaniu w kwocie 1,8 mln dolarów, które zamierzano pozyskać z amerykańskiej agencji, wspierającej m.in. niezależne media. Ostatecznie pieniędzy spółka nie dostała.
Ponieważ wspomniany projekt medialny został zamknięty, a Kraków5020 za kilka miesięcy może przestać istnieć w obecnej formie, postanowiliśmy podsumować działalność spółki. Oto efekty naszej pracy.
Przyszła prezes
Ważny dla oceny działań spółki jest m.in. stenogram z sesji Rady Miasta Krakowa, która odbyła się 3 listopada 2021 roku. To właśnie wtedy miało miejsce pierwsze czytanie prezydenckiego projektu uchwały w sprawie utworzenia Krakowa5020. Padły zapowiedzi, czym zajmie się nowa spółka.
Projekt uchwały referowała m.in. Izabela Błaszczyk, wówczas jeszcze dyrektorka Krakowskiego Biura Festiwalowego. W kuluarach RMK mówiło się, że to właśnie ona stanie na czele nowej spółki. – Biorę pod uwagę, że to będę ja – mówiła Błaszczyk. I te słowa okazały się prorocze, bo ostatecznie została prezeską Krakowa5020.
W trakcie listopadowej sesji Izabela Błaszczyk powiedziała, że jednym z zadań spółki będzie realizacja Centrum Kultury i Języka Planeta Lem. Zgodnie z zapowiedziami miasta, ma to być pierwsze w Polsce wielofunkcyjne centrum literackie o profilu edukacyjno-naukowym. Błaszczyk przekonywała radnych, że inwestycja znacząco wykracza poza obszar działalności kulturalnej Krakowskiego Biura Festiwalowego, od którego spółka przejęła niektóre zadania.
– KBF jako instytucja kultury obecnie nie posiada wystarczających zasobów do realizacji opisanego przedsięwzięcia – mówiła przyszła prezes Krakowa5020. I dodawała: – "Spółce powinna zostać powierzona realizacja zadania własnego gminy miejskiej Kraków, polegającego na przygotowaniu i prowadzeniu inwestycji, budowie i zarządzaniu tym obiektem". Inwestycja jest co prawda realizowana, ale nie przez pracowników Krakowa5020.
– Zadanie to jest ujęte w akcie założycielskim spółki, natomiast nie zostało powierzone spółce przez gminę umową wykonawczą, dlatego też nie jest przez spółkę realizowane – poinformowano nas w biurze prasowym Krakowa5020.
O wyjaśnienia zwróciliśmy się wobec tego do krakowskiego magistratu. Zapytaliśmy, dlaczego miasto nie powierzyło spółce realizacji inwestycji? Powód nr 1: za powstanie Planety Lem od początku odpowiada Krakowskie Biuro Festiwalowe i to właśnie ta gminna instytucja posiada pełną dokumentację projektową centrum wraz z pozwoleniem na jego budowę. Dysponuje również prawem odpłatnego użytkowania nieruchomości przy ul. Na Zjeździe 8. Znajduje się tam budynek dawnego Składu Solnego, który ma zostać zaadaptowany na potrzeby Planety Lem.
Powód nr 2: zdecydowano ostatecznie, że realizację inwestycji ma doprowadzić do końca zupełnie nowa instytucja kultury. Jej nazwa to Centrum Literatury i Języka "Planeta Lem". Instytucję współprowadzić będzie gmina wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Żeby mogła ona powstać, Krakowskie Biuro Festiwalowe znów zostanie podzielone. Podobnie jak to miało miejsce przy powołaniu spółki Kraków5020, do której przeszło część pracowników KBF.
– Po podziale Krakowskiego Biura Festiwalowego i wyodrębnieniu z niego nowej instytucji kultury, całość dokumentacji przejdzie na ten podmiot, który będzie odpowiadał za realizację inwestycji – przekonuje Katarzyna Olesiak, dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa.
Podsumowując: zdaniem Izabeli Błaszczyk KBF nie posiada "wystarczających zasobów", by zrealizować Planetę Lem. Jednak to właśnie Krakowskie Biuro Festiwalowe od początku odpowiada za inwestycję. Kraków5020 miał przejąć zadanie od KBF, ale ostatecznie za jego dokończenie będzie odpowiadać nowa instytucja kultury.
Dziś Izabela Błaszczyk tłumaczy, że jeśli mówiła o budowie Planety Lem przez spółkę, to było to zbyt daleko idące stwierdzenie. – Od początku plan był taki, że Kraków5020 będzie odpowiedzialny jedynie za zarządzanie Centrum po jego wybudowaniu – mówi w rozmowie z nami Błaszczyk.
Sprawa Centrum Kongresowego
Na listopadowej sesji RMK Błaszczyk zapowiedziała również, że Kraków5020 – w miejsce Krakowskiego Biura Festiwalowego – stanie się operatorem Centrum Kongresowego ICE Kraków. Tłumaczyła, że zarządzanie tego typu obiektami przez spółki prawa handlowego to przyjęty i powszechnie funkcjonujący standard. Niektórzy radni zgodzili się z tym stwierdzeniem.
– Rzeczywiście spółka, działająca na zasadach prawa handlowego, ma większe możliwości i może efektywniej zarządzać takimi obiektami – mówił Michał Starobrat (klub Nowoczesny Kraków). Poddał jednak w wątpliwość pomysł tworzenia Krakowa5020 w tym celu, by został on operatorem Centrum Kongresowego. – Należy rozważyć przekazanie kompetencji, czyli zarządzanie ICE, spółce miejskiej, która już funkcjonuje i obsługuje Tauron Arenę – przekonywał Starobrat.
Ostatecznie nowa spółka przejęła od Krakowskiego Biura Festiwalowego zarządzanie obiektem przy ulicy Marii Konopnickiej. Kraków5020 chwali się, że w centrum kongresowym odbywa się od kilkunastu do kilkudziesięciu wydarzeń miesięcznie.
– Obiekt gości wszelkiego rodzaju wydarzenia: poczynając od międzynarodowych kongresów, konferencji, sympozjów oraz spotkań biznesowych, eventów firmowych, przez wydarzenia kulturalne, takie jak koncerty, spektakle operowe, teatralne i baletowe, aż po spotkania o charakterze społecznym – przekonują w biurze prasowym Krakowa5020.
Tyle że podobnie było, gdy obiektem zarządzało KBF. – W ICE odbywała się podobna liczba wydarzeń, czyli od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu miesięcznie. Podobna była także skala różnorodności realizowanych przedsięwzięć – przekonują w Krakowskim Biurze Festiwalowym.
Spójrzmy wobec tego na kwestie finansowe. Może tam są jakieś różnice? W przed pandemicznym 2019 roku, gdy obiekt był pod kuratelą Krakowskiego Biura Festiwalowego, przychody ICE wyniosły 11,5 mln zł (KBF podało kwotę netto), a koszty jego funkcjonowania 15,1 mln zł (również kwota netto).
Jakie są wyniki za ubiegły rok, gdy to spółka opiekowała się Centrum? Kraków5020 nie ma jeszcze ostatecznych danych, ale jego przedstawiciele podali nam przewidywane kwoty. Jak chodzi o przychody ICE, to mają one wynieść 16,5 mln zł (netto). To kwota wyższa o 5 mln zł od tej, gdy centrum było zarządzane przez KBF.
Ale wzrosły również koszty jego funkcjonowania, które w 2023 roku miały wynieść ok. 18,5 mln zł (netto). To o ponad 3,4 mln zł więcej niż w 2019 roku. Jak zaznacza spółka, w tej kwocie mieszczą się m.in. koszty utrzymania budynku.
– W kwocie tej nie zostały uwzględnione koszty pośrednie, czyli te, które ponoszone są w związku z realizacją wszystkich zadań spółki i ze względu na brak wydzielonych etatów do obsługi wyłącznie ICE Kraków nie można ich bezpośrednio przypisać do tego zadania. Są to m.in. koszty obsługi administracyjno-technicznej – słyszymy w Krakowie5020.
– Udało nam się zwiększyć przychody Centrum Kongresowego ICE Kraków. Głównie dzięki temu, że zmieniliśmy cennik, wprowadzając wyższe ceny za wynajem obiektu. Jesteśmy najdroższym tego typu obiektem w Polsce – tłumaczy nam dziś Błaszczyk.
Zauważamy, że jednocześnie wzrosły koszty utrzymania ICE Kraków. – To oczywiste. W ostatnich latach wzrosła i wzrośnie chociażby płaca minimalna, a tym samym wzrosną koszty usług zewnętrznych, m.in. sprzątania i ochrony Centrum Kongresowego. Więcej niż za czasów KBF płacimy za media, bo ich ceny zdecydowanie wzrosły i wzrastać będą – wyjaśnia prezeska spółki.
Dodaje, że spółka zarządza Centrum Kongresowym „tymi samymi zasobami ludzkimi co w KBF”. – Istotnie zwiększyliśmy przychody ICE Kraków. Było to możliwe m.in. dzięki optymalizacji wykorzystania obiektu oraz mniejszej liczbie współorganizowanych wydarzeń. Zoptymalizowaliśmy sprzedaż dzięki zmianom terminów serwisowych i przerw technicznych – kwituje Błaszczyk.
Druga miejska telewizja
W trakcie listopadowej sesji przyszła prezes spółki stwierdziła, że kluczowym kierunkiem rozwoju centrum kongresowego będzie utworzenie w nim profesjonalnego studia nagraniowego oraz montażowego na potrzeby powstałej podczas pandemii Covid-19 platformy multimedialnej Play Kraków. Można zobaczyć na niej "najnowsze informacje z Krakowa, a także materiały VOD, będące zapisem koncertów, widowisk, spektakli".
Tyle że studio stworzyła nie spółka, a... Krakowskie Biuro Festiwalowe. – To zadanie było częścią planu modernizacyjnego ICE – twierdzi Katarzyna Jakubowiak, rzeczniczka prasowa KBF. Utworzenie studia kosztowało ponad 7,3 mln zł (KBF podało kwotę brutto). – Pieniądze pochodziły ze środków Krakowskiego Biura Festiwalowego – zaznacza Jakubowiak.
Pomieszczenie S5, w którym powstało studio, nowa spółka przez kilka miesięcy wynajmowała od KBF. Taka sytuacja miała miejsce do momentu, gdy zarządzanie Centrum Kongresowym przejęło Kraków5020 (stało się to 1 września 2022 roku). Kiedy już do tego doszło, spółka postanowiła unowocześnić studio: za niemal 740 tys. zł (brutto). Pieniądze zostały wydane na monitory, dodatkowe lampy studyjne, urządzenia audio itp.
– Potwierdzam, że studio zostało utworzone przez Krakowskie Biuro Festiwalowe, gdy byłam jego dyrektorem. Celem spółki stało się jego unowocześnienie oraz możliwość jego komercjalizacji. I to się wydarzyło – wyjaśnia nam dziś Izabela Błaszczyk.
Studio posłużyło m.in. do nagrywania programu Play Kraków News (zwanego drugą miejską telewizją). Założenie było takie, by pokazywać w nim, jak krakowianie pomagają uchodźcom z Ukrainy: organizując zbiórki żywności, leków, ubrań, jak również przyjmując Ukraińców do swoich domów. – Celem audycji było usprawnienie przepływu informacji między mieszkańcami, instytucjami niosącymi pomoc, a także obywatelami Ukrainy, którzy znaleźli w Krakowie schronienie – przekonują w spółce.
Jednak z czasem tematyka programu uległa diametralnej zmianie, co nie spodobało się niektórym miejskim radnym, mieszkańcom oraz aktywistom. Pojawiły się komentarze, że tzw. druga miejska telewizja stała się tubą propagandową władz Krakowa, czemu spółka zaprzeczała.
Początkowo Play Kraków News faktycznie było zdominowane przez tematykę pomocy dla uchodźców z Ukrainy. W programie wystąpił m.in. prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, który opowiadał, w jaki sposób miasto wspiera Ukraińców. Co było dalej? Przykładowo jeden z odcinków, który na YouTube miał niecałe sto wyświetleń, zaczął się informacją o wyroku dożywocia dla Roberta J., oskarżonego o brutalne zabójstwo studentki, którego miał się on dopuścić ponad 20 lat temu.
W innym, wyświetlonym 24 razy (również na YouTube), wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider podsumował wyniki gminnego programu "Mieszkanie za remont". W kilku kolejnych odcinkach wystąpiły z kolei znane postaci ze świata sportu (były skoczek narciarski Adam Małysz), polityki (prezydent Polski Andrzej Duda) oraz kultury (aktorka filmowa i teatralna Joanna Kulig).
Z czasem zaczęły pojawiać się głosy, nawołujące miasto do likwidacji Play Kraków News. Powstała nawet petycja w tej sprawie, przygotowana przez stowarzyszenie "Kraków dla Mieszkańców", którego liderem jest Łukasz Gibała (radny miejski i kandydat na prezydenta miasta). Pod dokumentem zebrano ponad 1,5 tys. podpisów. Do zamknięcia projektu jednak nie doszło, za to Play Kraków News zamieniło się w Hello Kraków. Miał to być program bardziej lifestylowy niż newsowy, promujący "miasto Kraków jako świetne miejsce do mieszkania, studiowania, pracy, prowadzenia interesów oraz wypoczynku".
Dlaczego w momencie, gdy osoby z Ukrainy zadomowiły się w Krakowie, a akcji pomocowych było coraz mniej, nie zdecydowano się na likwidację Play Kraków News? Przypomnijmy, że gmina już wcześniej dysponowała własnymi mediami: serwisem internetowym krakow.pl oraz magistracką telewizją (telewizja.krakow.pl). Informacje o dalszych działaniach pomocowych dla uchodźców mogły ukazywać się właśnie tam. Podobnie jak podsumowania gminnych programów.
Spółka odpowiedziała nam, że powstanie Hello Kraków jako "narzędzia do promocji miasta było zaplanowanym etapem rozwoju platformy Play Kraków". – We wskazanym charakterze Hello Kraków miało być wiodącą audycją platformy Play Kraków. Ze względu na sytuację na Ukrainie zdecydowano o wcześniejszym uruchomieniu serwisu newsowego – zapewnia spółka.
Zgoła inaczej przemianę Play Kraków News w Hello Kraków zapamiętali radni. Niektórzy twierdzą, że to krytyka PKN wymusiła zmianę formatu.
Niezależne medium
Działalność Play Kraków News kosztowała (bez wynagrodzeń) 4,2 mln zł (kwota netto). Łącznie powstało 241 odcinków. Ile z nich dotyczyło uchodźców? Tego spółka nie wie. Wyliczyła natomiast, że wszystkie materiały zostały odtworzone blisko 5,5 mln razy. Z kolei działalność Hello Kraków kosztowała (bez wynagrodzeń) ok. 5 mln zł. Łącznie powstało 195 odcinków. Spółka twierdzi, że filmy zostały odtworzone ponad 5,5 mln razy.
Władze spółki tak mocno uwierzyły w siłę swojego projektu medialnego, że chciały go rozwijać nawet za pieniądze zagraniczne. W połowie 2022 roku wyszło na jaw, że Kraków5020 złożyło wniosek o dofinansowanie tzw. drugiej miejskiej telewizji z funduszy US AID. To niezależna agencja rządowa Stanów Zjednoczonych, zajmująca się m.in. pomocą państwom, które wprowadzają demokratyczne reformy.
Spółka starała się pozyskać ponad 1,8 mln dolarów. Pieniądze miały pochodzić z Democracy Program, w ramach którego wspierane są niezależne media. Było to o tyle dziwne, że przecież Play Kraków News było zależne od samorządowej spółki. Ostatecznie Kraków5020 nie otrzymał dofinansowania. Dlaczego? Agencja nam nie odpowiedziała, a spółka stwierdziła, że uzasadnienie w tej sprawie nie jest informacją publiczną.
Likwidacja spółki
Działalność spółki budziła na tyle dużo kontrowersji, że w kwietniu 2023 roku Rada Miasta Krakowa zdecydowała o jej likwidacji. Ostatecznie do niej nie doszło, bo nie zgodził się na to prezydent Jacek Majchrowski. Postanowił za to, że przestanie istnieć tzw. druga miejska telewizja.
Co dalej z samą spółką? Prezydent Majchrowski przedstawił propozycję jej połączenia z Agencją Rozwoju Miasta Krakowa. To miejska spółka, która od wielu miesięcy zajmuje się zagospodarowaniem poszpitalnych terenów w dawnej dzielnicy Wesoła. Proces prawny w sprawie połączenia ARMK i Krakowa5020 trwa.
Na wynagrodzenia dla etatowych pracowników spółki Kraków5020 wydano dotychczas blisko 14 mln zł (kwota netto, stan na październik 2023 roku).