Sadzić drzewa na Rynku Głównym? Oczywiście [Rozmowa]

Mateusz Budziakowski fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Wszystkie przyjęte w projekcie rozwiązania powinny zmierzać do podkreślenia elegancji i dziedzictwa historycznego Rynku Głównego – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl architekt dr Mateusz Budziakowski.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: W zeszłorocznym Budżecie Obywatelskim zwycięski okazał się projekt „Posadźmy drzewa na Rynku Głównym”. Propozycja ta jednak nie spotkała się z powszechnym aplauzem. Skąd biorą się protesty w tej sprawie?

Dr Mateusz Budziakowski, architekt i historyk architektury: Musimy pamiętać, że krakowski rynek to zabytkowa przestrzeń o niesłychanej wartości kulturowej i historycznej, co potwierdziło m.in. UNESCO, dokonując w 1978 roku wpisu na listę światowego dziedzictwa. Jest to jeden z największych (200x200 m) średniowiecznych placów miejskich w Europie, znajdują się na nim (i pod nim!) liczne, niezwykle cenne zabytki, zaś sam rynek był świadkiem wielu ważnych dla historii Polski wydarzeń. Dodajmy, że krakowskie Stare Miasto należało do grupy zabytków wpisanych na tę listę jako pierwsze (obok Krakowa były to m.in. katedra w Akwizgranie czy park Yellowstone).

Józef Mehoffer (1869–1946), Rynek krakowski, 1903, MNK
Józef Mehoffer (1869–1946), Rynek krakowski, 1903, MNK

Nie dziwią więc wypowiedzi, podyktowane oczywiście troską, sprzeciwiające się jakimkolwiek zmianom w tej przestrzeni.

Pamiętajmy, że dość swobodne zarządzanie zabytkiem może skończyć się skreśleniem z listy. UNESCO zasadniczo nie uznaje w tym zakresie kompromisów, o czym przekonali się Niemcy (Drezno w 2009) i całkiem niedawno Anglicy (Liverpool w 2021). Zalecana byłaby tu więc daleko posunięta ostrożność i wcześniejsze skonsultowanie planowanego zamierzenia – nie tylko z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, ale i Międzynarodową Radą Ochrony Zabytków i Miejsc Historycznych ICOMOS (która m.in. opiniuje wpisy na wspomnianą listę dziedzictwa).

Rynek Główny był przecież kiedyś całkiem zielony.

Owszem, i żyją jeszcze ludzie, którzy to pamiętają. Oglądam obrazy dawnych malarzy czy przedwojenne zdjęcia Rynku pełne zieleni i nie mam poczucia, aby taka aranżacja szkodziła zabytkom – przeciwnie, wyłaniające się z rozłożystych koron drzew wieże mariackie czy łuki Sukiennic mają w sobie coś urokliwego. Pozwolę sobie nawet na stwierdzenie, że zieleń podkreśla piękno zabytków. Może więc to dobry pomysł?

Jednym z zarzutów przeciwko nasadzeniom jest duża liczba parków kieszonkowych, które powstają w Krakowie.

I bardzo dobrze! Ale dlaczego to ma być alternatywa? Rynek Główny jest najważniejszym w Krakowie miejscem spotkań, wydarzeń, jarmarków i odrobina (podkreślam to słowo) zieleni więcej na pewno mu nie zaszkodzi. Jeśli miałbym wskazywać miejsce nasadzeń, powinna być to raczej północna część Rynku, między Szewską a Św. Jana. To miejsce pozbawione jest jakiegokolwiek cienia i w sezonie letnim bardzo się nagrzewa. Nie jest to zachęta do przebywania tu – a przypominam, jesteśmy w sercu Krakowa.

Pojawiają się głosy, że posadzenie drzew na rynku krakowskim będzie problematyczne.

Oczywiście, i to na kilku płaszczyznach. Nie są to jednak problemy nie do rozwiązania. Po pierwsze, należy zabezpieczyć podstawowe osie widokowe, m.in. widoki z Szewskiej i Św. Jana na Sukiennice. W tych miejscach zieleń faktycznie nie powinna się pojawić. Powinny być to drzewa niskie, aby nie przesłaniały szczytów kamienic czy kościołów, szczególnie z większej odległości, no i możliwie rozłożyste, aby spełniały swoje zadanie zacieniania i chłodzenia płyty rynku.

Wspomniałem o północnej części: nie wejdziemy tu w kolizję ani z Podziemiami, ani z kościołem św. Wojciecha czy Wieżą Ratuszową. Nawet instalacje podziemne rozłożone są tu dość równo i czysto, głównie wzdłuż pierzei kamienic oraz Sukiennic. Pod płytą znajduje się co prawda kanalizacja deszczowa – ale ta wykonana została w szerokich, niekiedy i 20-metrowych odstępach, więc o jakimś wyrywaniu infrastruktury przez korzenie drzew nie będzie tu mowy.

Musimy też odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie będą to drzewa, a także jak będzie wyglądać ich bezpośrednie otoczenie (trawnik, żwir, krata?), ponieważ musimy zapewnić nawadnianie systemów korzeniowych (pamiętamy jak wysuszono i ostatecznie wycięto klon jesionolistny na placu Marii Magdaleny).

Od czego zatem powinno się zacząć?

Od dobrego projektu. Jako mieszkaniec Krakowa chętnie zobaczyłbym szczegółowe, fotorealistyczne wizualizacje, przedstawiające warianty nasadzeń, a także ich zmiany w czasie (jak drzewa będą wyglądać obecnie, jak – za 20 lat). Takie wizualizacje będą stanowić niewątpliwy argument w toczącej się dyskusji i każdy będzie mógł wyrobić sobie zdanie nt. zieleni w centrum Krakowa.

Wszystkie przyjęte w projekcie rozwiązania powinny zmierzać do podkreślenia elegancji i dziedzictwa historycznego Rynku. Jednak bez konkretnej koncepcji wszyscy będziemy przerzucać się ogólnikami, a chyba nie o to chodzi.

Czyli sadzić drzewa?

Nie bałbym się dodatkowych drzew na krakowskim rynku, ale musimy to umiejętnie zaprojektować. Dodatkowa zieleń powinna się, w mojej ocenie, pojawić – ale podejrzewam, że ostatecznie w daleko mniejszej liczbie, niż planowali autorzy zwycięskiego projektu.

News will be here