Drogi na nowohuckim osiedlu Centrum D zastawione są samochodami. Części mieszkańców to przeszkadza, ale ewentualne porządki budzą sprzeciw, ponieważ mocno utrudniłyby znalezienie miejsca do parkowania.
W poniedziałek Zarząd Dróg Miasta Krakowa zorganizował dyskusję, w której wzięli udział przedstawiciele zarządu dróg, zarządu zieleni, straży miejskiej, radni miasta i dzielnicy oraz mieszkańcy. Tematem było przede wszystkim osiedle Centrum D, ale w praktyce dyskusja rozszerzyła się szybko również na inne osiedla starej Nowej Huty, które borykają się z podobnymi problemami.
Gdzie się tylko da
Część mieszkańców zwraca uwagę na fakt, że kierowcy parkują swoje samochody na chodnikach, nie pozostawiając wystarczającej przestrzeni dla pieszych, a czasem wręcz zastawiając ją całkowicie. W niektórych miejscach rozjeżdżają też trawniki lub to, co z nich pozostało. Stąd propozycja wysunięta przez nowohucką aktywistkę Małgorzatę Szymczyk-Karnasiewicz, by wewnątrz osiedli wprowadzić nowe oznakowanie, które pozwoliłoby straży miejskiej pilnować tam porządku. – To jest też ważny moment, żeby pomyśleć o tej części mieszkańców, którzy nie poruszają się samochodem – zwracała uwagę podczas spotkania.
Dziś nad parkowaniem w tych miejscach nie ma praktycznie żadnej kontroli, ponieważ tereny osiedla, choć należą do miasta, mają status dróg wewnętrznych. Straż miejska nie może tam założyć blokady na koło ani odholować blokującego przejście samochodu. Wprowadzenie tam strefy ruchu spowodowałoby, że zaczęłyby tam obowiązywać przepisy takie same jak na drogach publicznych, np. dotyczące zachowania 1,5 metra szerokości chodnika dla pieszych. Krokiem dalej byłaby strefa zamieszkania, która pozwala parkować tylko w miejscach wyznaczonych.
Zniknie kilkadziesiąt procent miejsc
Propozycje zmian spotkały się z dużym oporem. – Gdy słyszę, że mamy w Nowej Hucie zrobić strefy zamieszkania, chciałbym zapytać wszystkich tych, którzy to postulują, aby wskazali miejsca postoju samochodów ich sąsiadów – mówił radny miejski i równocześnie przewodniczący dzielnicy Stanisław Moryc. Jak ocenił, prowadzone w ostatnich latach rewitalizacje nowohuckich podwórek wiązały się z niewielkim zmniejszeniem liczby dostępnych miejsc, ale dla całościowego efektu było warto. W tym przypadku natomiast różnica byłaby duża – przedstawiciel ZDMK stwierdził, że wprowadzenie strefy zamieszkania oznaczałoby o kilkadziesiąt procent zaparkowanych samochodów mniej. Radny Moryc zwracał też uwagę, że ze względu na ochronę konserwatorską układu urbanistycznego, praktycznie niemożliwa jest tam budowa nowych parkingów.
W dyskusję włączyła się również radna dzielnicy Beata Poszwa, która m.in. zarzuciła Małgorzacie Szymczyk-Karnasiewicz, że „wchodzi z butami w każde nowohuckie osiedle”, a urzędnikom, że „stają na baczność” na wezwanie jednej osoby. – Nie będzie strefy zamieszkania na os. Cetrum D ani na okolicznych osiedlach. My, przedstawiciele mieszkańców, jako rada dzielnicy nie wyrażamy zgody na takie rozwiązanie – podkreślała. Jej wypowiedzi musieli tonować zarówno prowadzący, jak i przewodniczący dzielnicy.
Na razie bez decyzji
Przedstawiciel straży miejskiej Marcin Witek wydawał się skupiony przede wszystkim na tym, by pretensje po ewentualnej zmianie oznakowania nie skupiły się na strażnikach miejskich. Postulował wcześniejsze zabezpieczenie odpowiedniej liczby miejsc parkingowych, ponieważ można się spodziewać fali zgłoszeń. – Trzeba sobie zdać sprawę, że każdy mieszkaniec, który nie będzie się stosował do zasad, może zostać ukarany – stwierdził.
Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by Zarząd Dróg Miasta Krakowa miał wprowadzić jakiekolwiek daleko idące zmiany. Jak tłumaczyli urzędnicy, poniedziałkowe spotkanie zostało zorganizowane właśnie po to, by umożliwić przedstawienie różnych argumentów i wysłuchanie opinii mieszkańców i radnych. ZDMK prawdopodobnie zapyta teraz o zdanie wspólnoty mieszkaniowe.
