Korzystając z warszawskiej komunikacji miejskiej, Eva G. miała pecha. W momencie, gdy wsiadła do pojazdu i chciała zakupić bilet, urządzenie nie działało. Chwilę później do autobusu wsiedli kontrolerzy i nałożyli karę na pasażerkę.

Na portalu prawo.pl szerzej sytuację opisała prawniczka Joanna Składkowska, która reprezentowała pozwaną.

– Kontrolerzy byli niezbyt uprzejmi. Problemem była też bariera językowa, bo nasza klientka jest cudzoziemką i niezbyt dobrze zna język polski. Po opuszczeniu autobusu kontrolerzy zażądali uiszczenia opłaty za bilet i opłaty dodatkowej, ale chcieli, by powódka zapłaciła gotówką. Ta nie miała takiej kwoty, więc proponowali, że podwiozą ją do bankomatu. Pora nie sprzyjała wycieczkom z dwoma obcymi mężczyznami – powiedziała.

Eva G. skontaktowała się ze znajomym, który stwierdził, że kontrolerzy powinni wezwać policję, jednak tego nie zrobili, nie wręczyli kobiecie wezwania do zapłaty.

Wyrok bez kary

Kobieta otrzymała w marcu 2021 roku nakaz zapłaty, jednak nie zapłaciła i sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Kraków – Krowodrza. 17 stycznia 2023 roku zapadł – przez media opisywany jako "precedensowy" – wyrok oddalający powództwo i zasądzający 90 złotych od warszawskiego ratusza tytułem kosztów za tłumaczenie.

Jak poinformowała mecenas Składkowska, sąd uznał, że pasażer nie ma obowiązku posiadania aplikacji, za pomocą której można kupić bilet, ponieważ samo posiadanie odpowiedniego telefonu nie jest obligatoryjne. W tym przypadku było to kluczowe, ponieważ wtedy w warszawskiej komunikacji miejskiej nie było możliwości nabycia biletu u kierowcy.

Po wyroku żadna ze stron nie wniosła o sporządzenie uzasadnienie pisemnego orzeczenia, które jest prawomocne.