Potrącony pies na A4. Zawiódł człowiek czy procedury?

fot. Iwona Florczyk/Facebook

Internet obiegła informacja dotycząca potrąconego na autostradzie psa. Wiele emocji wywołały próby zabrania zwierzęcia z jezdni, jednak były one bezskuteczne, gdyż służby nie pozwoliły inspektorom Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt zatrzymać się na A4 i wziąć ranne zwierzę do samochodu. Sporo pretensji posypało się również w stronę Stal Export, zarządcy autostrady.

Pies został potrącony na drodze z Chrzanowa do Krakowa, w okolicy Frywałdu. Zwierzę leżało na pasie, który przedziela pasy ruchu. Ludzie, którzy zauważyli psa, chcieli mu pomóc. Wezwali więc odpowiednie służby. Te jednak nie mogły za wiele zdziałać, ponieważ spółka nie zezwoliła na wstrzymanie ruchu. Dopiero firma, która ma umowę z zarządcą tego odcinka A4, zabrała psa do weterynarza. Wszystko jednak trwało, zdaniem świadków, o wiele za długo, bo około dwóch godzin.

Jak pisała Iwona Florczyk, nawet policjanci nie byli w stanie na jakiś czas zamknąć ruchu, ponieważ nie dostali pozwolenia od zarządcy tego odcinka A4.

Nic nie zrobią, póki KTOZ nie odjedzie

–  Pies leżał pośrodku autostrady. Inspektorzy byli po jednej, a osoba zgłaszająca po drugiej stronie. Niestety, do miejsca, w którym znajdował się pies, inspektorzy nie mogli się dostać z powodu ciągłego ruchu na autostradzie. Nie było możliwe przedostanie się na środkowy pas autostrady, bo, jak wiadomo, zatrzymywanie się na autostradzie jest zakazane – relacjonuje natomiast KTOZ.

– Inspektorzy widząc, że pies trzęsie się z zimna, leży i nie wiadomo jakie ma obrażenia, zwrócili się do Policji, która była na miejscu, żeby pozwolono im zabezpieczyć i zabrać psa. Przejście przez autostradę bez wstrzymania ruchu nie było możliwe. Niestety zostali poinformowani, że firma już jedzie i nie pozwolono zbliżyć im się do psa. (…) Po ok. 2 godzinach pobytu na autostradzie Inspektorzy zmuszeni zostali do odjazdu, ponieważ pan z tajemniczej firmy odmówił wykonania interwencji, dopóki KTOZ nie odjedzie – czytamy w poście KTOZ na Facebooku.

Stal Export się tłumaczy

Stal Export wydała oświadczenie w tej sprawie. – Rozumiemy i podzielamy emocje, które budzi w człowieku widok bezbronnego, rannego stworzenia. W takich przypadkach zawsze staramy się udzielić zwierzęciu fachowej pomocy w możliwie najkrótszym czasie, czemu służą wypracowane zasady postępowania – czytamy.

Firma tłumaczy, że najważniejsze jest bezpieczeństwo na autostradzie. – Pracownicy służb autostradowych są przeszkoleni w zakresie odpowiedniego postępowania na okoliczność obecności zwierząt na drodze. W przypadku rannego zwierzęcia ich rola polega na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia tak, żeby minimalizować dalsze ryzyko i na natychmiastowym powiadomieniu służb ratunkowych. Wczoraj tak właśnie się stało – twierdzi spółka. Pracownicy mają zakaz podchodzenia do rannych zwierząt, ponieważ w przeszłości zdarzały się pogryzienia czy pokąsania.

– Ranny pies trafił wczoraj do najbliższej placówki weterynaryjnej w Zabierzowie, przetransportowany tam pojazdem przygotowanym do transportu żywych zwierząt. Jak wykazały przeprowadzone na miejscu badania, nie miał niestety szans na przeżycie wypadku, wskutek rozległych obrażeń wewnętrznych. Decyzją lekarza został uśpiony, o czym informujemy ze smutkiem – kończy swoje oświadczenia Stal Export.