Zaczęło się od napisów przy synagodze. Skończyło na pobiciu policjantów

fot. fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Policjanci zatrzymali sześćiu mężczyzn podejrzanych o pobicie policjantów na służbie. W niedzielę, 14 stycznia w okolicy Synagogi Tempel w Krakowie agresywni mężczyźni użyli wobec funkcjonariuszy gazu łzawiącego. Policja wciąż poszukuje dwóch sprawców.

W nocy z niedzieli na poniedziałek nieumundurowani policjanci, którzy patrolowali rejon ul. Miodowej, zauważyli mężczyznę, który malował napisy na tablicy informacyjnej przy Synagodze Tempel w Krakowie. Policjanci postanowili wylegitymować wandala, jednak po chwili w pobliżu pojawiła się grupa ośmiu mężczyzn, którzy wszczęli awanturę. Trzech z nich odeszło na bok, jednak pięciu pozostałych pobiło policjantów, używając również wobec nich gazu łzawiącego. Na szczęście jeden z trzech stojących z boku uczestników zdarzenia wezwał na miejsce patrol policji. Zatrzymano sześciu mężczyzn w wieku od 17 do 26 lat, którzy są mieszkańcami Krakowa i Wieliczki. Policja wciąż poszukuje dwóch podejrzanych.

Chuligani usłyszeli zarzuty

Postępowanie w tej sprawie prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Kraków-Śródmieście Zachód zostało przekazane do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W toku śledztwa trzem osobom przedstawiono zarzuty udziału w pobiciu oraz czynnej napaści na policjantów, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Ponadto sąd przychylił się do wniosku prokuratora o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące.

Kolejni trzej zatrzymani, mimo że nie zadawali policjantom ciosów, również otrzymali zarzuty dotyczące udziału w pobiciu. Jak wynika z materiałów Prokuratury Rejonowej w Krakowie, otoczyli pokrzywdzonych policjantów, uniemożliwi im oddalenie się i podjęcie obrony. – Wobec tych podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego, dozoru policji oraz zakazu opuszczania kraju – mówi prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Krakowie. Większość z nich nie przyznała się do popełnienia zarzuconego im czynu. Tylko jeden z podejrzanych przyznał się częściowo do winy.