"Całe miasto musiało walczyć z wodą" [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
- Musieliśmy zmierzyć się z efektami nawalnych deszczów, które spowodowały lokalne podtopienia w Bieżanowie czy na Prądniku Czerwony. Cały Kraków, w mniejszym lub większym stopniu, walczył z wodą - mówi Mariusz Kaczmarek z Urzędu Miasta Krakowa.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: W Krakowie mieliśmy powódź w zeszłym tygodniu?

Mariusz Kaczmarek, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Krakowa: Nie możemy mówić o powodzi. Rozróżniamy dwa zjawiska: powódź oraz konsekwencję nawalnych opadów deszczu, które powodują lokalne podtopienia.

Kiedy możemy mówić o powodzi?

Tylko wtedy, kiedy na tyle podniesie się poziom lustra Wisły, że nie przyjmuje już wody z dopływów. Automatycznie podnosi się poziom wody mniejszych rzek, które bardzo często występują z koryta i zalewają niektóre obszary miasta.

W nocy z czwartku na piątek z jakim zjawiskiem mieliśmy do czynienia?

Musieliśmy zmierzyć się z efektami nawalnych deszczów, które spowodowały lokalne podtopienia w Bieżanowie czy na Prądniku Czerwony. Cały Kraków, w mniejszym lub większym stopniu, walczył z wodą. Miasto jest przygotowane na wystąpienie nawalnych deszczów, ale nie w takiej skali. Jak wynika z danych zaprezentowanych przez stację meteorologiczną umieszczoną w ogrodzie botanicznym - tak źle nie było od 126 lat. Nawet najbogatsze niemieckie czy belgijskie miasta nie poradziły sobie z bardzo silnymi nawalnymi opadami.

Mieszkańcy Bieżanowa podczas spotkania w magistracie narzekali, że w nocy z czwartku na piątek nie zadziałało zarządzanie kryzysowe.

Na początku trzeba wyjaśnić, czym zajmuje się Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Krakowa. Jesteśmy odpowiedzialni za koordynację działalności miejskich oraz państwowych służb. Jeśli otrzymujemy od mieszkańców sygnał, że gdzieś potrzebna jest pomoc, w tym przypadku w dostarczeniu worków z piaskiem, to w pierwszej kolejności prosimy o wsparcie ze strony straży pożarnej. To dyżurny straży najlepiej wie, na podstawie wieloletniego doświadczenia, jakie siły i środki trzeba skierować w dane miejsce.

Nie macie ludzi, którzy zawieźliby worki z piaskiem?

Ależ skąd. Odpowiadamy za koordynację działań i wbrew powszechnej opinii, nie mamy sztabu ludzi, którzy siedzą i czekają, aż ich z łopatami i workami skierujemy w dany rejon Krakowa. Jako miasto posiadamy magazyny przeciwpowodziowe, które mogą być otwierane tylko po ogłoszeniu stanu zagrożenia przeciwpowodziowego. Mimo, że w czwartek formalnie nie został ogłoszony alarm, to pan prezydent zdecydował, że należy uruchomić magazyn należący do jednostki Klimat-Energia-Gospodarka Wodna. Strażacy otrzymywali od nas worki wypełnione piaskiem, ale również sami mieszkańcy Krakowa zgłaszali się do magazynu i otrzymywali wszystkie niezbędne rzeczy.

Krakowianie mówili, że może i worki dotarły na miejsce, ale było za mało strażaków, aby mogli je ustawić przy konkretnych nieruchomościach.

Do Krakowa zjechali strażacy z prawie wszystkich gmin w Małopolsce, a jak widać i to było za mało. Strażacy zawodowi oraz druhowie byli rozlokowani w całym mieście, bo w każdej dzielnicy wystąpiły problemy. Nie możemy tak zrobić, że wszystkie służby zjadą się do Bieżanowa, a północ Krakowa będzie tonęła i pozostanie bez pomocy. Do dyżurnego Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego i dyżurnego Stanowiska Kierowania PSP wpłynęło z terenu Krakowa około 1000 zgłoszeń, co najlepiej obrazuje z jakim zjawiskiem mieliśmy do czynienia.

Może trzeba było wezwać wojsko na pomoc?

To nie taka łatwa sprawa. Prezydent musiałby skierować wniosek do wojewody, który następnie przesyła to pismo do ministra obrony. W sytuacji nawalnych deszczów nie ma czasu, aby ściągać wojsko, bo nigdy nie wiadomo, czy minister obrony pozytywnie rozpatrzy nasz wniosek. Musieliśmy radzić sobie przy pomocy strażaków, policji i strażników miejskich.

Nie przewidzieliście państwo takich opadów?

Opieramy się na wielu prognozach pogody, mamy dostęp do przeróżnych modeli meteorologicznych, ale nic nie wskazywało, że będziemy musieli mierzyć się z tak intensywnymi opadami. Czasami profesjonalne prognozy pogody nie tyle zawodzą, co nie wykażą konkretnej ilości opadów, szczególnie w przypadkach punktowych komórek burzowych. Dla przykładu może tylko powiem, że prognoza pogody, nawet w formie ostrzeżenia obejmuje cały obszar powiatu Kraków (w nomenklaturze IMGW), ale do opadów może dojść tylko na przykład tylko po jednej stronie Wisły. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, gdyż większy poryw wiatru może przesunąć front burzowy poza Kraków bądź odwrotnie, czyli przewidywane przejście frontu poza obszarem miasta może w każdej chwili zostać przesunięte nad Kraków. To oczywiście zagadnienia techniczne, ale bardzo istotne dla pełnego obrazu.

W niedzielę mieliście inne prognozy pogody, że został zwołany sztab kryzysowy i podjęto wyprzedzające działania?

W oparciu o otrzymaną prognozę pogody, sytuację hydrologiczną, gdy ziemia była już niezwykle nasiąknięta i nie mogła przyjąć większej ilości opadu prezydent, który jest jednocześnie szefem Zespołu Zarządzania Kryzysowego Miasta Krakowa podjął decyzję o zwołaniu w trybie natychmiastowym posiedzenia zespołu. Mając również na względzie fakt, że zabezpieczenie przeciwpowodziowe rejonu Bieżanowa to niezwykle złożony, skomplikowany problem związany z brakiem zbiorników retencyjnych od strony Wieliczki (na planowanych 5 istnieje w chwili obecnej tylko jeden), istniejącą infrastrukturą techniczną, która wymaga wielu korekt (ale to niestety wymaga czasu) podjęto decyzję o zastosowaniu bezprecedensowych działań zapobiegawczych. Pomimo braku stanu pogotowia przeciwpowodziowego otworzyliśmy magazyn przeciwpowodziowy i wydawaliśmy za pośrednictwem PSP oraz bezpośrednio mieszkańcom worki z piaskiem, a gdy te się skończyły piasek i worki do ich napełniania. Wydaliśmy ich ponad dwa tysiące. W nieustannym pogotowiu czuwały w JRG6 na ul. Aleksandry zwiększone siły strażaków, które mogły niezwłocznie przystąpić do akcji ratowniczej, patrole straży pożarnej i Straży Miejskiej nieustannie patrolowały wskazane miejsca największego zagrożenia. Na całe szczęście opady były zdecydowanie mniejsze niż zapowiadano.

Jeszcze powrócę do tematu Starego Bieżanowa. Jedna z mieszkanek mówiła, że nikt nie sprawdził czy ktoś się czasem nie topi.

Pośród tego prawie tysiąca telefonów odebrano telefon od pani, która oczekiwała na przywiezienie worków z piaskiem. Jednak ich dostawa mogła być zrealizowana później niż tego ta pani oczekiwała, gdyż piasek i worki z piaskiem były dostarczane w różne, nieraz bardzo odległe miejsca całego Krakowa. Oczywiście zaoferowano tej pani pomoc w postaci ewakuacji z miejsca zamieszkania jednak nie skorzystała z tej propozycji uznając, że nie zostawi domu bez opieki. Nikogo na siłę w takiej sytuacji nie możemy wyciągać z domu. Podkreślę również, że w trakcie akcji ratowniczej ewakuowano pięć osób do jednego z krakowskich hoteli, a do poszkodowanych niezwłocznie skierowano pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w celu określenia oczekiwanej pomocy, m.in. w postaci dostarczenia środków sanitarnych, wody, żywności w różnej postaci. Wspólnie z zastępcą prezydenta panem Jerzym Muzykiem przez ten krytyczny czas osobiście byliśmy w wielu miejscach dotkniętych skutkami tej nawałnicy.