Jacek Jordan podsumował swoją działalność jako nocnego burmistrza. Radni miejscy dopytywali: skoro mówi pan, że jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Historyk kultury, pedagog, przedsiębiorca i przewodnik turystyczny z 18-letnim stażem. Tak władze miasta przedstawiały Jacka Jordana, gdy w połowie ubiegłego roku został wybrany pierwszym w historii Krakowa nocnym burmistrzem. Utworzenie takiego stanowiska to jedna z obietnic wyborczych prezydenta Aleksandra Miszalskiego. „Nie będzie batmanem, ale organem pilnującym spokoju” – mówił w kampanii polityk Platformy Obywatelskiej. – Mówi się o tym, że Kraków będzie miał szeryfa. Od „szeryfowania” jest policja i straż miejska. Natomiast moim zadaniem, jako burmistrza nocnego, będzie rozmowa i negocjacje z trzema grupami interesariuszy: mieszkańcami, podmiotami gospodarczymi i turystami – zapewniał sam Jordan.
I faktycznie, burmistrz nocny całkiem sporo rozmawia, m.in. podczas posiedzeń komisji zrównoważonej gospodarki nocy, której przewodniczy. Uczestniczą w niej zarówno mieszkańcy, jak i przedstawiciele branży turystycznej. Początkiem sierpnia ubiegłego roku urzędnicy ogłosili natomiast, że Jacek Jordan podjął pierwsze decyzje. A chodziło o częstotliwość wywozu śmieci, a także godzin funkcjonowania miejskich toalet. Jordan zapowiadał, że będzie decentralizował ruch turystyczny, by odciążyć Stare Miasto. Ten jednak dalej kumuluje się w ścisłym centrum. Nocny burmistrz to sukces czy klapa? Takie pytanie postawiliśmy w listopadzie ubiegłego roku na naszych łamach. W środę, 26 lutego, podczas sesji Rady Miasta Krakowa, Jacek Jordan postanowił podsumować dotychczasową działalność.
„Nie jestem szeryfem”
Nocny burmistrz przypomniał, że działa od sierpnia ubiegłego roku. Powtórzył, że nie jest szeryfem, wbrew twierdzeniom niektórych. I dodał, że w swojej pracy dąży do „zrównoważenia tego, co dzieje się nocą w Krakowie”. – Jest dużo pozytywnych rzeczy, ale i negatywnych – mówił. Wspomniał, że trzeba było zacząć od zidentyfikowania najbardziej problematycznych miejsc w Krakowie. W efekcie powstał m.in. ranking najbardziej uciążliwych ulic. Brane były pod uwagę zgłoszenia, dotyczące zakłócania porządku publicznego w 2024 roku. Okazało się, że tego typu incydenty najczęściej zgłaszane były na ulicach Floriańskiej i Koletek (po 79). – Z rankingu wynika, że problem dotyczy nie tylko centrum – mówił.
I zaznaczył, że za 75 proc. wykroczeń przeciwko porządkowi publicznemu odpowiedzialni są Polacy, a wśród nich mieszkańcy Krakowa. – Mówię to dlatego, że funkcjonują pewne stereotypy, zrzucające całą winę na nieszczęsnych turystów zagranicznych, czyli tzw. pijanych angoli. Wcale tak nie jest – dodał burmistrz nocny.
Jacek Jordan oraz członkowie jego komisji podjęli też dyskusje z organizatorami tzw. pub crawl. To forma zorganizowanej wycieczki nocnej, podczas której uczestnicy odwiedzają kilka lokali, często z przewodnikiem, w celu wspólnego spożywania alkoholu. W Krakowie taka rozrywka cieszy się popularnością wśród turystów zagranicznych. Budzi jednak liczne kontrowersje. Jordan zapewniał, że prowadzący wycieczki mają kontrolować zachowania uczestników, by nie byli uciążliwi dla mieszkańców.
Burmistrz nocny dodał, że dużym problemem, szczególnie w centrum miasta, jest hałas. Walczyć z nim chcą radni miejscy z komisji ochrony środowiska. Przygotowali w tej sprawie uchwałę. Gdyby dokument wszedł w życie, na terenie Krakowa zostałoby wprowadzone „ograniczenie czasu funkcjonowania instalacji i korzystania z urządzeń, z których emitowany hałas może negatywnie oddziaływać na środowisko”. Chodzi w szczególności o urządzenia nagłaśniające, których nie można by używać od poniedziałku do niedzieli między godz. 22 a 6. Zdaniem Jordana uchwała wymagała doprecyzowania. Chce, aby ograniczenie dotyczyło wyłącznie urządzeń do puszczania muzyki. – Chcemy w ten sposób zmusić kluby nocne i dyskoteki, żeby wyciszały pomieszczenia, tak by hałas nie wydostawał się na zewnątrz – podkreślał.
Chciałby również, żeby np. na oddających mocz na mury przy ulicy Floriańskiej nakładane były wyższe mandaty. Jego zdaniem kwoty między 50 a 100 zł to zbyt mało, żeby zniechęcić ludzi do tego typu zachowań. Burmistrz optuje również za tym, żeby zakaz sprzedaży alkoholu został wydłużony do godz. 8. Na ten moment obowiązuje między północą a godz. 5.30, na terenie całego Krakowa, z wyłączeniem restauracji i barów. Jordan uważa, że tzw. małpki rano kupują nie imprezowicze, tylko osoby, które idą w tym czasie do pracy.
Burmistrz nocny Jacek Jordan apeluje też o utrzymanie punktów informacji turystycznej, które są wygaszane po decyzji o likwidacji spółki Kraków5020. Chciałby, żeby w jednym z nich działała sprzedaż biletów last-minute. – Instytucje kultury mają pulę niesprzedanych biletów, które można by w takim punkcie zakupić po okazyjnej cenie – przekonywał burmistrz.
„Dlaczego jest tak źle?”
Przedstawiciel klubu Kraków dla Mieszkańców komentował: „Można by zapytać: skoro jest tak dobrze, to dlaczego nadal jest tak źle? Dlaczego ponadto pańskie wypowiedzi medialne wywołują hałas?”. Odniósł się w ten sposób do słów, jakie padły w rozmowie Jacka Jordana z Radiem Kraków. Odniósł się tam do pomysłu, by ograniczyć działalność punktów gastronomicznych po godz. 1 w nocy w centrum miasta. – Jestem naprawdę zdziwiony i zszokowany taką propozycją. Kraków nie jest skansenem, który będzie otwarty od godziny siódmej czy tam dziesiątej – stwierdził Jordan.
Radny dodał, że mieszkańcy wystawiają burmistrzowi nocnemu żółtą kartkę. – Wiem, jaka jest uciążliwość Starego Miasta. Sytuacja wcale się nie polepsza. To nie pana wina, że jest gorzej. Ale po to powołaliśmy stanowisko, by poszukiwanie rozwiązań problemów było skuteczne – mówił przedstawiciel KdM. I apelował, by nie wybijać zębów tzw. uchwale hałasowej.
Agnieszka Łętocha z Platformy Obywatelskiej podkreślała, że już za czasów Juliusza Cezara dostrzegano nocne problemy mieszkańców aglomeracji miejskich. Dlatego zakazano wówczas wozom konnym jazdę właśnie w nocy. Dziwi ją pomysł, by wydłużyć zakaz sprzedaży alkoholu do godz. 8. Optowałaby bardziej, aby wprowadzić zapis, by zaczynał się on wcześniej: nie od północy, a od godz. 23. Z kolei Rafał Zawiślak z Krakowa dla Mieszkańców apelował, żeby aktywować działalność tzw. city helpersów nie tylko w ścisłym centrum, ale również poza jego obszarem.
Głos zabrały też osoby spoza rady miasta. – Od lat walczymy o to, by żyć spokojnie. Dotychczasowe zmiany są kosmetyczne. Potrzebujemy radykalnych rozwiązań. Powołanie burmistrza miało być krokiem w dobrą stronę. Dotychczasowe prace nie wskazują, by komfort życia mieszkańców był traktowany priorytetowo. Problemów nie rozwiąże podnoszenie grzywien. Rozwiązania muszą być systemowe. Apeluję do burmistrza, by podjął na poważnie kluczowy temat, czyli najmu krótkoterminowego, który zmienił miasto w hotel bez recepcji, wyssał z dzielnic życie, a pozostawił dudniącą imprezownię – mówiła Ewa Sładek, kandydatka Partii Razem w wyborach uzupełniających do Senatu.
Wypowiedzieli się też radni dzielnicy Stare Miasto. Wojciech Jakubowski wskazywał: „Były baron turystyczny Aleksander Miszalski powołał na stanowisko nocnego burmistrza innego przedsiębiorcę turystycznego”. I stwierdził, że to, co dziś mamy w mieście, to lobbing na rzecz osób, działających w turystyce.
Prezydenta bronił radny Tomasz Daros z Koalicji Obywatelskiej. Stwierdził, że Aleksander Miszalski nie był w komisji, która wybierała nocnego burmistrza. – Poza tym Jacek Jordan był najlepszy spośród kandydatów, dlatego został wybrany na to stanowisko. Szkoda, że uczestniczymy dziś w szopce wyborczej – dodał.
– Zaręczam, że pana prezydenta poznałem dopiero 15 lipca podczas briefingu prasowego. Od tego czasu rozmawiałem z Aleksandrem Miszalskim może pięć razy. Nie należę do żadnej opcji politycznej. Jestem człowiekiem „wziętym z ulicy”, który wygrał konkurs, być może dlatego, że miałem największe doświadczenie – odpowiadał Jacek Jordan. Burmistrz nocny podkreślił, że nigdy nie był przedsiębiorcą turystycznym. Po chwili jednak dodał, że prowadził działalność gospodarczą, świadczącą usługi przewodnickie.