Ponad 6 tysięcy podpisów pod petycją w sprawie cmentarza dla zwierząt

Radni i mieszkańcy chcą cmentarza dla zwierząt fot. Biuro Łukasza Gibały

Ponad 6 tysięcy podpisów znalazło się pod petycją do Jacka Majchrowskiego w sprawie utworzenia w Krakowie cmentarza dla zwierząt domowych. Pismo złożyli radni Małgorzata Jantos i Łukasz Gibała.

– Liczymy, że ten mocny głos mieszkańców przekona wreszcie prezydenta, jak bardzo jest potrzebne w naszym mieście miejsce, gdzie można w godny i legalny sposób pożegnać swojego zwierzęcego przyjaciela – mówił Gibała podczas brifingu zwołanego pod pomnikiem psa Dżoka.

– Jeśli nie grzebowisko, to przynajmniej spopielarnia i kolumbarium – powiedziała Małgorzata Jantos, która walczy w tej sprawie już od kilkunastu lat.

Kilkanaście lat starań o cmentarz

Petycję do Jacka Majchrowskiego uruchomiło stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców, którego liderem jest radny Łukasz Gibała.

– Przez te kilkanaście lat, odkąd staram się o cmentarz dla zwierząt w Krakowie, w Polsce powstało bardzo wiele miejsc, gdzie można pochować domowe zwierzęta i nie było z tym kłopotu. Za to u nas problem jest potężny – tłumaczy Jantos. Radna ma na myśli cztery już proponowane lokalizacje dla grzebowiska, z których wszystkie zostały oprotestowane przez okolicznych mieszkańców.

– Ludzie mieszkają tuż przy ogrodzeniach ludzkich cmentarzy i nie mają z tym problemu. Trudno więc zrozumieć, dlaczego stworzenie takiego miejsca dla zwierząt domowych budzi aż takie kontrowersje – dodaje Gibała. Cmentarze dla zwierząt istnieją m.in. w Łodzi, Bytomiu, pod Warszawą, Toruniem, Bydgoszczą i Wrocławiem. Najbliższy jest w Ropczycach, 1,5 godziny drogi z Krakowa. Tam radna Jantos pogrzebała swojego psa. Opowiada, że w tej podkarpackiej wsi nie ma żadnego buntu wobec tego miejsca. Wręcz przeciwnie. – Przyjeżdżają tam szkoły, dzieci uczą się szacunku dla zwierząt, tego, że cierpią tak samo jak ludzie – mówi. Jeśli nie cmentarz, to przynajmniej spopielarnia zwierzęcych zwłok i kolumbarium dla zwierząt domowych – apelują radni.

– Wydaje się, że to rozwiązanie ma większe szanse na społeczną akceptację. Poza tym wymaga mniej miejsca i mniej formalności – argumentuje Małgorzata Jantos.

Polskie przepisy nie pozwalają na pochówek we własnym ogródku czy na ogólnodostępnym terenie. Mimo to wiele osób, z szacunku dla swojego nieżyjącego towarzysza, decyduje się na złamanie prawa. Są i tacy, którzy przemierzają szmat drogi do miejsca, gdzie mogą legalnie pogrzebać swoje zwierzę.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto