Czy miasto powinno reklamować UEFA EURO U21 na Cracovii?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wielkoformatowa reklama na dawnym hotelu Cracovia, promująca Mistrzostwa Europy do lat 21, wzbudza kontrowersje. Miasto jednocześnie kończy prace nad uchwałą krajobrazową, która ma uporządkować przestrzeń publiczną i wiesza banery. Pytanie jednak, czy Bartosz Kapustka i promocja piłki nożnej faktycznie szpecą miasto? Czy środki z wynajmu powierzchni reklamowej zasilające kasę Muzeum Narodowego w Krakowie nie są warte chwilowego zasłonięcia elewacji budynku?

– Reklamy nie znikną od razu z budynku. Są pewne długoterminowe umowy podpisane, które musimy przejąć i odpowiednio respektować. Ale w dłuższej perspektywie będziemy się musieli zastanowić – mówił Andrzej Szczerski, zastępca dyrektora ds. naukowych MNK w rozmowie z LoveKraków.pl kilka miesięcy temu.

Z jednej strony miasto jest gospodarzem mistrzostw Europy w piłce nożnej do lat 21. Z drugiej, przygotowuje uchwałę, która ma uporządkować przestrzeń publiczną. Przepytaliśmy kilka osób, co sądzą na temat tego typu promocji.

Rafał Komarewicz, przewodniczący klubu Przyjazny Kraków: Jako mieszkańcowi mnie te banery na Cracovii się podobają. Sam hotel jest stary i zniszczony, według mnie zakrycie elewacji jest na miejscu. Jednak w momencie, gdy wejdą odpowiednie przepisy, takich reklam nie ma prawa być. Te są widoczne i estetyczne, nie składają się z powycinanych płaszczyzn. Czy to hipokryzja? Jak będą jasno określone zasady, to wtedy trzeba się stosować. Teraz to szukanie dziury w całym.

Aleksander Miszalski, radny i przewodniczący krakowskiej Platformy Obywatelskiej: Miastu zależy na tym, aby przede wszystkim uporządkować chaos reklamowy w takich miejscach jak okolice ul. Limanowskiego czy wjazdówki do centrum, gdzie są dziesiątki bilbordów. Wielkopowierzchniowe reklamy nie są estetyczne, ale zachowują spójność. Nie wiem, czy miasto powinno w ten sposób reklamować imprezę sportową. Choć nie mogę powiedzieć, że to skandal.

Włodzimierz Pietrus przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości: Spójrzmy na sytuację z takiej strony. Do miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego wpisywany jest zakaz wywieszania reklam na budynkach należących do wspólnot, czym pozbawia się mieszkańców dochodów. Z tych pieniędzy budynki czy klatki schodowe były remontowane. Można więc to nazwać hipokryzją, jeśli komuś, czyli sobie, umożliwia się reklamowanie, a innym nie. Dodatkowo takie obiekty jak hotel Cracovia, Forum czy Szkieletor były pokazywane jako skandaliczne miejsca.

Marek Tobolewski, Antygencja: Wszyscy jesteśmy niedoskonali i popełniamy błędy. Liczę, że to ostatni raz. I mam nadzieję, że ustawa krajobrazowa znajdzie lokalną implementację, o ile się orientuję, w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Miasta lubią się chwalić imprezami sportowymi. Mam jednak nadzieję, że są to ostatnie podrygi takiej formy reklamy, którą ludzie są zmęczeni.

Jeśli jednak pieniądze idą do MNK, to takie szczęście w nieszczęściu, jeśli nie – tym gorzej dla miasta, muzeum i ludzi, którzy na to muszą patrzyć. Generalnie zmiana idzie w dobrym kierunku, a takie działanie to krok wstecz.

Katarzyna Bik, rzeczniczka prasowa MNK: Budynek Hotelu Cracovia Muzeum Narodowe w Krakowie przejęło dopiero 7 stycznia tego roku. Jako instytucja finansowa z budżetu państwa do momentu utworzenia tam muzeum architektury i designu nie mamy specjalnych środków na utrzymanie i zapewnienie bezpieczeństwa tego obiektu, gdyż w budżecie na rok 2017 nie było to przewidziane. Cały czas renegocjujemy umowy najmu, w tym powierzchni reklamowych na budynku, i ograniczamy ich liczbę  - na przełomie marca i kwietna br. zniknęły m.in. dwie reklamy z dachu budynku i od strony al. Focha. Dochód z pozostałych służy m.in. do bieżącego utrzymania i zapewnienia bezpieczeństwa budynku, zabezpieczenia mozaik i dekoracji ściennych oraz przygotowania pokazu „Cracovia – więcej niż hotel", i zapewnienia obsługi w czasie, gdy Cracovia była otwarta dla zwiedzających (19 maja – 4 czerwca).

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Na elewacji Cracovii widniały gorsze – zarówno jeśli chodzi o produkt, jak i kolory – banery reklamowe. Ubrania, prezerwatywy czy napoje krzyczały na krakowian z daleka, a kasa spływała zarówno do agencji wynajmującej przestrzeń, jak i do dewelopera – byłego właściciela budynku. Jasną sprawą jest, że jednoczesne prace przy uchwale krajobrazowej i promowanie wydarzenia za pomocą ogromnej płachty trąci hipokryzją, ale warto na moment zastanowić się, co tak na dobrą sprawę jest reklamowane.

Nie mamy do czynienia z czystą komercją, nastawioną na sprzedaż, zysk i drenaż kieszeni krakowian. Promowane są rozgrywki młodzieżowe, czyli jeszcze nieskażona forma sportu, w której nie liczą się sponsorzy, a młodzi zawodnicy, przyjeżdżający do Krakowa z całej Europy, a wraz z nimi kibice. Czy warto promować sport w taki sposób, obok miejsca gdzie za chwilę będą rozgrywane mecze przy oddawaniu części pieniędzy instytucji kultury? Każdy sam powinien odpowiedzieć na to pytanie.

Więcej opinii tego autora »