W styczniu 2016 dawne Miraculum przestanie istnieć, ale…

Tak wstępnie miałaby wyglądać inwestycja fot. Atal

Do końca stycznia 2016 roku teren pod inwestycję na działce, gdzie obecnie znajdują się pozostałości po fabryce Miraculum, ma zostać „uporządkowany”. Oznacza to, że z budynków nie zostanie cegła na cegle. Jedynie chroniony przez konserwatora niewielki fragment zabudowań może zostać zrewitalizowany. Ale nie jest to pewne.

Prezes Atalu, Zbigniew Juroszek, postanowił wytłumaczyć, jak będzie przebiegać inwestycja pod roboczą nazwą Miraculum na Zabłociu. Zaczął od tego, że od blisko 10 lat było wiadome, co może powstać na spornym terenie. Jednak nie wziął pod uwagę tego, jak miejsce to przez ten czas się zmieniło. Mimo wszystko, Juroszek broni swojej inwestycji, podkreślając jej jakość. Przypomina inne, już wykonane, jak choćby Nadwiślańska 11 (obok Cricoteki).

– Chcemy, aby eksponowana część miasta miała odpowiedni poziom. Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby firma X kupiła teren i postawiła zwykły biały czy żółty blok – argumentuje prezes Atalu. – Pracujemy też nad tym, aby fragment chroniony przez konserwatora zrewitalizować i wkomponować w całość. Na razie prowadzimy konsultacje – dodaje.

Wyburzą do końca stycznia

Obecnie firma stara się o pozwolenia na wyburzenie. Atalowi zależy, żeby jak najszybciej przystąpić do prac. Przez to wynajmujący tam pomieszczenia czy całe budynki (a było ich 77), musieli się wyprowadzić. Potwierdza to kierownictwo firmy, ale dodaje, że najemcy wiedzieli o tym od dłuższego czasu. Juroszek twierdzi też, że poszedł im na rękę i pomógł, jak tylko mógł.

Atal zaangażował w rozmowy z najemcami szefa działu prawnego. Wyklarowały się trzy grupy: pierwsza, ok. 80 %, już szuka lub znalazła nowe miejsce na swoją działalność, druga poprosiła o przedłużenie wynajmu, zmniejszenie czynszu itp., a te prośby firma, zdaniem prezesa, spełniła. Trzecia grupa, w której znalazł się m.in. klub Fabryka, dostała więcej czasu.

A więc większość najemców już się wyprowadziła. Zostały cztery podmioty, z nich dwa dostały czas do końca roku. W sprawie Fabryki interweniował wiceprezydent Krakowa: Magdalena Sroka oraz Elżbieta Koterba. Ostatecznie więc działalność klubu pod znanym wszystkim adresem zakończy się 31 grudnia. Podobnie będzie z Coffee Cargo.

Inwestor uważa też, że „wykazuje 200% dobrej woli” i pokazuje przykład kosztów za ogrzewanie. Z wyliczeń firmy wynika, że za grudzień 2014 trzeba było zapłacić 50 tys. złotych. Było to rozłożone na wszystkich wynajmujących. Teraz będzie ich do końca roku 2-3. Różnice w rachunkach pokryć ma Atal. Patrząc jednak z perspektywy inwestora, są to groszowe sprawy.

Muzeum czy ruiny?

Zabytek zajmuje ok. 5% powierzchni terenu należącego do dewelopera. Jeśli firma będzie musiała go zabezpieczyć i odnowić, prezes ma już wstępny plan, co tam może powstać. We wnętrzach znalazłyby się miejsca pod wynajem. Jednak najemcy, którzy się stamtąd wynieśli, raczej już nie wrócą. – Mamy trzy wstępne deklaracje, jednak problem jest jeden: wszyscy chcieliby takiej lokalizacji, ale z lepszymi warunkami i po dotychczasowej cenie. Jest to niemożliwe – komentuje Mateusz Bromboszcz, szef działu prawnego dewelopera.

Oprócz tego Zbigniew Juroszek twierdzi, że mogłoby tam powstać prywatne muzeum. – Jestem kolekcjonerem sztuki – mówi. Inwestor bierze pod uwagę miejsce pod restauracje czy biura. Wszystko jednak zależy od stanu technicznego budynku.

– Teraz jest to brzydkie, pokryte niebieskim, sypiącym się tynkiem. Warto dodać, że ten budynek był eksploatowany brutalnie i nikt go nie remontował. Dodatkowo były tam przeprowadzane liczne przeróbki. To problematyczne miejsce – ocenia Bromboszcz. Trzecim scenariuszem jest pozostawienie budynku w takim stanie, w jakim obecnie się znajduje.

O tym, co stanie się z budynkiem, czy zostanie neon z nazwą firmy oraz jak będzie ostatecznie wyglądać projekt inwestycji, dowiemy się w ciągu kilku najbliższych miesięcy.