Studium pokazało, że Kraków nie potrzebuje metra w tradycyjnym rozumieniu, za to szybki przejazd zapewni podziemny tramwaj, premetro w centrum miasta, bo tutaj jest już najciaśniej i nie ma innej możliwości rozbudowy linii, niż budowa tuneli – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl prezydent Jacek Majchrowski.
Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Dlaczego tak słabo idą inwestycje strategiczne? W 2020 roku wykorzystano zaledwie 62 procent pieniędzy.
Prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa: Trzeba jednak pamiętać, że pewne inwestycje się rozpoczęły, ale faktury za wykonane roboty dostaliśmy dopiero w następnym roku budżetowym. Wiele osób uważa, że jak jakaś inwestycja nie idzie, tak jak powinna, to jest to wina urzędników, a w szczególności prezydenta. Jednak trzeba brać pod uwagę kilka rzeczy: cały proces inwestycyjny jest uzależniony od wielu czynników, które nie są zależne w żadnym stopniu od miasta. Często problemem jest sprawa uzgodnień środowiskowych.
Na uzyskiwanie decyzji środowiskowych narzekają nie tylko samorządowcy, ale bardzo często jest to powodem opóźnień na inwestycjach rządowych.
Jak już uda się przebrnąć przez żmudny proces i otrzymamy decyzje środowiskowe, to później wszystko zależy od sprawności i zaangażowania wykonawcy. Nawet jak naciskamy na wykonawcę, żeby zaczął szybciej pracować, to słyszymy argumenty, że brakuje mu ludzi, podrożały materiały budowlane czy pojawiły się dodatkowe prace. Niektóre inwestycje idą bardzo sprawnie, ale z części nie jestem zadowolony. Na przykład na przebudowie ulicy Igołomskiej pojawiły się kłopoty związane ze strukturą gruntów, co mocno opóźniło inwestycje i spowodowało dodatkowe koszty.
Na ulicy Igołomskiej nie wykonano nowych badań geologicznych, tylko wykorzystano wcześniejsze opracowanie. Ze słów urzędników wynika, że po tym wydarzeniu, miasto zaczęło bardziej przyglądać się badaniom geologicznym.
W odpowiednich ministerialnych regulacjach określone są liczby koniecznych do wykonania odwiertów. Czasami badania pokazują bardzo sprzeczne informacje. Wiem po działce, na której znajduje się mój dom, że po wykonaniu jednego odwiertu okazało się, że mamy do czynienia z gliną i iłami, ale już dwa metry dalej jest piach. Mówię to, aby pokazać, jak nawet na małym obszarze badania geologiczne są skomplikowane, a co dopiero przy robieniu ich na dużych inwestycjach komunikacyjnych. Przy okazji tworzenia studium wykonalności dla metra wykonaliśmy aż 140 odwiertów.
Raport o stanie miasta za zeszły rok przynosi niepokojące informacje: pogarsza się stan torowisk. Rok wcześniej naprawy wymagało niespełna 20 procent, a w 2020 roku już 25 procent. Wynika to z braku takich inwestycji jak przebudowa ulic: Kościuszki, Zwierzynieckiej i Starowiślnej?
Krakowskie tory są mocno eksploatowane przez tramwaje, a wynika to z dość dużej częstotliwości. W pierwszej kolejności skupiliśmy się na remoncie rozjazdów, które są newralgiczne dla funkcjonowania całej infrastruktury. Nie zatrzymujemy się tylko na modernizacji torowisk, ale również przymierzamy się do rozpoczęcia większych inwestycji jak przebudowa ulicy Starowiślnej czy alei Solidarności. Natomiast w przyszłym roku powinniśmy zacząć robić ulice Zwierzyniecką i Kościuszki.
Uda się rozpocząć ten remont? Bo to dość pechowe ulice.
Przebudowę chcieliśmy rozpocząć w tym roku, ale nie mieliśmy stuprocentowej pewności, że wszystkie pozwolenia uda się zdobyć na czas, dlatego inwestycja rozpocznie się w przyszłym roku.
Nie będzie problemów jak z remontem ulicy Krakowskiej?
W tym przypadku nie powinno być problemów ze ścisłym nadzorem archeologicznym, bo ulice znajdują się poza dawnymi murami miejskimi. Nie powinniśmy odkopać niczego fascynującego.
A Starowiślna?
Jeszcze w tym roku powinniśmy złożyć wniosek o wydanie decyzji środowiskowej. Co do samych prac budowlanych, to mogłyby się rozpocząć najwcześniej w 2023 roku, bo wcześniej nie uda się uzyskać pozwoleń.
Uda się wybudować pętlę tramwajową na Górce Narodowej?
W poniedziałek wizytowałem tę inwestycję i prace na całej długości rzeczywiście postępują. To największy projekt infrastrukturalny samorządu na północy Krakowa i chyba największa inwestycja komunikacyjna w Polsce prowadzona na tak mocno zurbanizowanym terenie. Jest oczywiście problem terenu, gdzie ma być pętla końcowa, a raczej problem tego, co tam się w ziemi znajduje. Przez lata było tam składowisko odpadów, swój ślad zostawiły też warsztaty, które tam działały. W oczekiwaniu na możliwość załatwienia formalności związanych z tzw. remediacją, szukamy najlepszych rozwiązań, jak oczyścić grunt. Najprawdopodobniej stanie na tym, a przychyla się do tego Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, że zrezygnujemy z wywozu odpadów, a dojdzie do makroniwelacji terenu. To metoda szybsza, tańsza i mniej skomplikowana logistycznie.
W grudniu zeszłego roku z budżetu miasta została wykreślona budowa kładki łączącej Dębniki ze Zwierzyńcem. Projekt został już pogrzebany?
Budowa tej kładki nie została wykreślona z budżetu, przeniesiono jedynie zapisane na nią środki na inny cel. Nie rezygnujemy z tego zadania. Budowa tej kładki jest zapisana w dokumentach finansowych miasta. Powrócimy do tego tematu - po załatwieniu kwestii formalnych, choćby związanych z pozyskaniem prawa do terenu - bo chciałbym jeszcze wybudować kilka kładek.
W przyszłym roku uda się rozpocząć budowę kładki z Ludwinowa na Kazimierz?
Przez wiele lat projekt był negowany przez wojewódzkie służby konserwatorskie i nie wiemy, jak teraz się zachowają. Po pozytywnej dla nas decyzji Generalnego Konserwatora Zabytków z września zeszłego roku toczy się wprawdzie w urzędzie Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków postępowanie dotyczące pozwolenia konserwatorskiego dla kładki, ale nie wiemy, jaki będzie jego finał. A to pozwolenie jest nam potrzebne do zakończenia procedury związanej z uzyskaniem pozwolenia na budowę. To otworzyłoby nam drogę do rozpoczęcia budowy.
Jeśli udałoby się zrealizować te plany, to mielibyśmy w Krakowie cztery kładki.
Tak. Choć najszybciej powstanie ta przy moście kolejowym między Grzegórzkami a Zabłociem. W tym przypadku współpracujemy z PKP, sami usuwamy elementy infrastruktury, które po stronie Grzegórzek kolidują z przeprawą.
Według autorów studium wykonalności dla metra, do 2050 roku zmniejszy się liczba mieszkańców Krakowa. Inną prognozę demograficzną prezentował wiceprezydent Muzyk, który mówił o całkowicie odmiennym trendzie. To Kraków będzie się zwijał czy rozwijał?
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego mamy ponad 770 tysięcy osób, a według szacunków wodociągów aż 1,2 mln użytkowników miasta. Myślę, że GUS prognozując demografię dla Krakowa za bardzo patrzył na inne miasta, za wyjątkiem Warszawy i Krakowa, które się wyludniają.
To studium oznacza, że rezygnujemy z metra? Czy ktoś przyjdzie do pana i wyprosi realizację metra?
W takich sprawach nie można działać na zasadzie, że ktoś wybłaga czy rada uchwali odmienne stanowisko. Jeśli podchodzimy na poważnie do pracy ekspertów, którzy stworzyli rzetelne, wszechstronne opracowanie, to powinniśmy im zaufać. U nas niestety obowiązuje zasada, że fachowcy mówią jedno, a ludzie którzy znają się na wszystkim i niczym podważają ich wyliczenia, analizy, wiedzę.
Metra nie będzie?
Studium pokazało, że Kraków nie potrzebuje metra w tradycyjnym rozumieniu, za to szybki przejazd zapewni podziemny tramwaj, premetro w centrum miasta, bo tutaj jest już najciaśniej i nie ma innej możliwości rozbudowy linii, niż budowa tuneli. Linie na odcinkach dalej od centrum mogą biec w tradycyjny sposób. Jak popatrzymy na metro w Wiedniu, Londynie czy Paryżu, to zobaczymy, że część tras znajduje się pod ziemią, a część nad powierzchnią. U nas będzie podobnie: gdzie nie będzie potrzeby, to premetro będzie na ziemi, częściowo na estakadach, bo budowa tuneli dla samej ich budowy nie ma sensu, to generuje gigantyczne, niepotrzebne koszty.
Kiedy mogłaby rozpocząć się budowa?
Chcemy wkrótce rozpisać przetarg na przygotowanie dokumentów do decyzji środowiskowej dla pierwszego etapu, tego najbardziej potrzebnego, czyli dla odcinka estakadowo-tunelowego, od stacji DH Wanda do stacji Stadion Miejski. Po jej uzyskaniu będziemy zlecać dokumentację projektową wraz z uzyskaniem decyzji zezwalających na realizację. Po tym etapie możemy myśleć o rozpoczęciu budowy. W Warszawie budowa metra rozpoczęła się po 30 latach od opracowania koncepcji – to nie jest tak, że z dnia na dzień da się wejść z łopatami i rozpocząć drążenie tuneli.
Co z parkiem Jalu Kurka? Będzie dostępny dla mieszkańców?
Salwatorianie mają rację mówiąc, że sprawa i tak musi się zakończyć, że to Kraków stanie się właścicielem parku. Mylą się jednak w sprawie, która toczy się z udziałem Ministerstwa Finansów i prokuratury. Nie możemy nabyć gruntu w stosunku, do którego nie mamy pewności, że wszystkie sprawy formalne zostały wyjaśnione.
Uda się w najbliższych latach pozyskać ten teren?
Wbrew temu co pisał przedstawiciel zakonu, nie było tak, że nie rozmawialiśmy o dzierżawie parku. Proszę mi powiedzieć, jaki jest sens, aby ten teren stał im bezużytecznie, w sytuacji kiedy miasto chce zapłacić za dzierżawę. Dlaczego salwatorianie nie chcą pieniędzy, to nie mam pojęcia. Nie pojmuję tego.
Może chcą sprzedać teren pod inwestycje?
W planie miejscowym ten teren jest przeznaczony pod zieleń, więc nie można go zabudować. Nie znajdzie się chyba filantrop, który wykupi nieruchomość i urządzi ogólnodostępny park.
Pojawiają się sprzeczne informacje, że przebudowa lądowiska przy szpitalu im. Narutowicza miała kosztować 500 tysięcy, teraz z listu do pana napisanego przez panią dyrektor wynika, że potrzeba aż pięciu milionów. W jaki sposób ta sprawa będzie rozwiązana?
Od pewnego czasu zastanawiamy się nad tą sprawą. Jeśli dostosujemy lądowisko do nowych wymogów Ministerstwa Zdrowia, to dalej będziemy mieli pewnego rodzaju prowizorkę. Doszliśmy do wniosku, że przy szpitalu znajduje się miejsce na budowę nowego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego z prawdziwego zdarzenia, na dachu którego można umieścić lądowisko. Trzeba będzie w przyszłości rozważyć właśnie takie rozwiązanie.
To jest wstępna koncepcja? Wygląda mi to na większe zamierzenie inwestycyjne.
To nie byłaby jakaś ogromna inwestycja. Powstałby jednopiętrowy budynek.
W sobotę odbyła się społeczna okupacja parku Bednarskiego w proteście przeciwko jego modernizacji. Kontrowersję wzbudził baner „Wara od Bednara” umieszczony na moście Piłsudskiego, który był inspirowany wojennym plakatem, a działania Zarządu Zieleni Miejskiej mogły być porównane do czynów nazistów.
Ktoś miał wyjątkowo idiotyczny pomysł. Widziałem w mediach społecznościowych nawet insynuację, że w ramach prowokacji powiesili go urzędnicy. Jest nagranie z mostu Piłsudskiego, więc osoby, które umieściły baner będą zidentyfikowane.
Pan nie widział tego nagrania?
Nie, ale wiem, że zarząd dróg już zabezpieczył nagranie. Formalnie przekażą go policji, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
Co zrobić jednak w sytuacji, kiedy grupa mieszkańców nie chce iść na żadne ustępstwa? Realizować inwestycje mimo wyraźnego sprzeciwu?
Grupa aktywistów spotkała się z wiceprezydentem Jerzym Muzykiem i ustalono, że ZZM zrezygnuje z pewnych rzeczy. Poszliśmy na ustępstwa, ale część protestujących widocznie chce negować wszystko. Nie może tak być, że przyjdzie kilka osób, krzyknie że chcą inaczej, walną pięścią w stół i rzucą jeszcze od siebie „won”, a my potulnie zrezygnujemy z inwestycji, na którą czekają krakowianie.
Z czego wynika konflikt?
Problem wydaje się być bardzo skomplikowany. Jak popatrzymy na całość działań pewnej grupy, to zobaczymy, że przeszkadza im wszystko co robimy w temacie zieleni. Ale jak nic nie będziemy robić, to będą pierwsi, aby w ordynarny sposób krzyczeć, że zapuszczamy zieleń. Pamiętam baner, który pojawił się na sesji rady miasta „Prezydencie, gdzie jest 100 milionów złotych na zieleń” – dziś ta kwota jest kilkukrotnie wyższa, ale to niektórym dalej przeszkadza. Wszystko im przeszkadza.
Pada jednak kontrargument, że zielone inwestycje są realizowane z rozmachem.
Mamy robić dziadowski czy porządny park? Parki robimy dla wszystkich mieszkańców, a nie tylko pod „wyrafinowane” gusta tych najbardziej krzyczących. Żadna decyzja nie jest akceptowana przez wszystkich – to tak, jak z koszeniem trawy. Jak kosimy rzadziej, to przychodzą do mnie pisma, abyśmy się zajęli koszeniem. Natomiast inni powiedzą, że powinna być wysoka trawa, bo chronimy w ten sposób robaczki i ziemia nie wysycha.
Użył pan sformułowania, że są osoby, które krzyczą w ordynarny sposób. O kim pan mówi?
Wystąpiliśmy o tytuł Zielonej Stolicy Europy 2023 i jak się okazało, znaleźliśmy się w czwórce finalistów z najwyższą oceną. To jednak mocno przeszkadza tym krzyczącym w najbardziej ordynarny sposób, bo wytrąca im z ręki argumenty. Już zaczęli umieszczać wpisy i komentarze w języku angielskim, aby zdeprecjonować działania Krakowa. Ale widocznie nie wiedzą, że tytułu otrzymuje się nie tylko za utrzymanie zieleni, ale w 12 kategoriach, takich jak transport, drogi, jakość powietrza. Członkowie jury, by zachować pełny obiektywizm, otrzymują z każdej aplikacji tylko ten rozdział, który poświęcony jest tematyce, w której są specjalistami. Nie mają dostępu do całego wniosku. Właśnie dlatego, wszystkie starające się o tytuł miasta, nie upubliczniają przed pierwszym etapem konkursu całego wniosku. Dopiero teraz go upubliczniliśmy i każda zainteresowana osoba może się z nim zapoznać.