Krakowskie pozimowe sprzątanie w praktyce

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKrakow.pl

W środę na krakowskie drogi i chodniki wyruszyło prawie 150 osób i 130 maszyn, które mają za zadanie uprzątnąć miasto po zimie. Nie jest to jednak proste, bo marcowa pogoda jest wyjątkowo niezdecydowana. Sprawdziliśmy jak w Krakowie idą wiosenne porządki.

– Aby wysprzątać miasto muszą być przede wszystkim dodatnie temperatury, tak żebyśmy sami sobie nie szkodzili i w dzień nie lali wody na ulice, a później nie musieli sypać ich solą – podkreśla Piotr Odorczuk, rzecznik krakowskiego MPO. – Ważne jest również to, żeby grunt nie był zmarznięty – dodaje.

Wstępne sprzątanie

Wstępne porządki rozpoczęły się w zeszłym tygodniu, a na krakowskie drogi i chodniki wyjechały zamiatarki. Najpierw na ulice Starego Miasta oraz w te rejony, gdzie dużo ludzi porusza się pieszo. Sprzątanie było jednak utrudnione zmieniającymi się warunkami atmosferycznymi oraz tym, że ziemia była ciągle zamarznięta.

– Większość samochodów, które zajmują się oczyszczaniem, jest przystosowanych jeszcze do zimy, ponieważ muszą być one w gotowości na przewidywane w prognozach pogody ujemne temperatury i marznące opady deszczu. Przestawienie samochodów na „letni” tryb sprzątania zajmuje trochę czasu i jest ryzykowne. Nie chcemy zostać ze sprzętem nieprzystosowanym do nagłego ataku zimy – powiedział w ubiegłym tygodniu rzecznik MPO.

Fala mrozów

Po fali mrozów, która przeszła nad Krakowem w ostatni weekend, zapytaliśmy MPO na jakim etapie znajdują się pozimowe porządki. – Krakowskie ulice i chodniki posprzątane są w 30% – przyznaje Odorczuk i zaznacza, że aktualnie praktycznie wszystkie samochody, które pracują na mieście, są przystosowane do trybu letniego. Na piątek przewidywany jest natomiast kolejny nagły spadek temperatury, poprzedzony opadami marznącego deszczu.

– Za niedługo będziemy musieli znowu zamieniać szczotki na pługi w maszynach, tak aby pod koniec tygodnia były gotowe do walki z gołoledzią. To nie jest trudne pod względem technicznym, ale jest to czasochłonne, bo tych samochodów jest dużo – tłumaczy Odorczuk.

Zamiatarki i polewaczki mają masę roboty

MPO posiada ok. 180 samochodów zajmujących się oczyszczaniem. Wśród nich są nie tylko maszyny przystosowane do sprzątania mechanicznego – zamiatarki czy polewaczki, ale również samochody dowożące pracowników w rejon porządków.

W środę na ulice wyjechało łącznie 130 pojazdów, w tym 26 zamiatarek, 13 polewaczek, 33 samochody dostawcze oraz samochody pracujące przy odpadach zielonych i przy rozwozie pojemników. W sprzątaniu krakowskich dróg i chodników uczestniczy również 150 pracowników, którzy zajmują się trudno dostępnymi miejscami.

Standardowo każda ulica musi być myta. Obowiązuje pewna kolejność, która jest wyznaczana m.in. ze względu na ważność układu drogowego i częstotliwość ruchu na danej trasie. Sprzątanie zazwyczaj rozpoczyna się od ważniejszych ciągów komunikacyjnych, takich jak ulice Starego Miasta, Aleje Trzech Wieszczów czy ul. Zakopiańska, ale nie zawsze, bowiem porządki pozimowe różnią się od tych harmonogramowych i są nieraz ustalane obszarowo, ze względu na logistykę. MPO podkreśla, że nie da się wysprzątać wszystkiego jednocześnie.

Jeśli chodzi o chodniki, to są one sprzątane albo równolegle z ulicami (zwykle dotyczy to tych mniejszych dróg, na których pracują mniejsze polewaczki) albo osobno na większych trasach, gdzie potrzebne są duże maszyny.

„Pojazdy czyścimy 365 dni w roku”

U nas nie ma czegoś takiego jak pozimowe sprzątanie, bo my pojazdy czyścimy na okrągło, 365 dni w roku – komentuje Marek Garncarczyk, rzecznik krakowskiego MPK oraz dodaje, że autobusy i tramwaje przestają być czyszczone na zewnątrz w okresie dużych mrozów.

– Pod koniec lutego, na początku marca, kiedy temperatura sięgała minus 15 stopni, wtedy nie myliśmy pojazdów, bo po takim zabiegu zamarzłyby w nich uszczelki i nie dałoby się do nich wejść. Podczas mrozów nie jest również myta podłoga, bo byłaby ona bardzo śliska i niebezpieczna dla pasażerów – tłumaczy rzecznik i zapewnia, że wyjątki nie są przewidziane, jeśli chodzi o odkurzanie i sprzątanie wnętrza autobusów i tramwajów.

Jeśli chodzi o przystankowe wiaty sytuacja przedstawia się nieco inaczej. – Każda wiata w Krakowie musi być umyta minimum raz w miesiącu. Istnieje pewnego rodzaju harmonogram mycia przystanków i w ostatnim czasie, kiedy utrzymywał się mróz, nie był on realizowany, bo warunki atmosferyczne na to nie pozwalały – wyjaśnia Garncarczyk. Teraz stracony czas jest nadrabiany.