News LoveKraków.pl

Łatwo obiecać, trudniej zrobić. Prezydent Aleksander Miszalski zderzył się z rzeczywistością

Aleksander Miszalski fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Od dziewięciu miesięcy Krakowem rządzi prezydent Aleksander Miszalski. Już wiadomo, że niektóre obietnice złożone wyborcom bardzo trudno mu będzie zrealizować.
„Nikt ci tyle nie da, ile ja obiecam” – to hasło powraca przy okazji każdych wyborów. Dziś znów jest aktualne. Właśnie trwa kampania przed wyborami na prezydenta Polski, których przeprowadzenie marszałek Sejmu Szymon Hołownia zarządził na 18 maja (ewentualna druga tura odbędzie się 1 czerwca).

Poprzednią kampanią wyborczą, która elektryzowała głównie Kraków, ale i momentami całą Polskę, była ta przed wyborami samorządowymi. W drugiej turze o fotel prezydenta miasta walczyli Aleksander Miszalski oraz Łukasz Gibała. Ostatecznie wygrał ten pierwszy. Obaj złożyli całkiem sporo obietnic. Gibała wciąż jest w opozycji, więc nie musi martwić się realizacją swoich. A co z obietnicami Aleksandra Miszalskiego? Wiele wskazuje na to, że części z nich nowy prezydent nie spełni.

Klub nocny

W kampanii wyborczej polityk Platformy Obywatelskiej sprzeciwił się pomysłowi, by na terenie Hali Targowej powstał klub nocny. Przekonywał, że realizacja takiej inwestycji definitywnie zakończy historię tego miejsca. – Kraków powinien mieć prawdziwą halę targową, jak na przykład La Boqueria w Barcelonie czy Viktualienmarkt w Monachium. Tak dla targowiska, nie dla klubu nocnego w tym miejscu. Jako prezydent Krakowa zrobię wszystko, by tego dopilnować – przekonywał ówczesny poseł PO (cytat za „Gazetą Krakowską”). Mieszkańcy obawiają się, że dopilnować mu się nie uda. Ostatnio alarmowali, że wznowione zostały prace budowlane w dawnej chłodni. Jak poinformowała „Gazeta Krakowska”, remont obiektu prowadzi ta sama firma, która w 2023 roku rozpoczęła adaptację obiektu na lokal rozrywkowy.

Rzeczniczka prasowa prezydenta Joanna Krzemińska przekonuje, że zdaniem Aleksandra Miszalskiego Hala Targowa „powinna pozostać miejscem zgodnym z charakterem historycznym i społecznym tego obszaru”. Zauważa jednocześnie, że „urząd nie ma nieograniczonych kompetencji do ingerowania w procesy administracyjne”. – Niemniej prezydent podejmuje rozmowy i działania, mające na celu zachowanie funkcji hali, która uwzględniałaby zarówno potrzeby lokalnych kupców, jak i oczekiwania mieszkańców – twierdzi. A więc nie wszystko stracone?

Siedziba IPN

W przeszłości Aleksander Miszalski sprzeciwiał się budowie nowej siedziby Instytutu Pamięci Narodowej przy ul. Rękawka. „IPN ma dziś tyle wspólnego z pamięcią, ile CBA z antykorupcją i TVP z informacją. W Krakowie zaczyna mieć więcej wspólnego także z deweloperką” – taki wpis pojawił się na stronie polityka w grudniu 2023 roku. Poseł Miszalski zachęcał, by podpisać petycję przeciw budowie biurowca IPN. Wiele wskazuje na to, że za jego kadencji jako prezydenta instytut otrzyma zielone światło na realizację inwestycji.

Jak pisaliśmy ostatnio na naszych łamach, 14 stycznia tego roku do magistratu wpłynął wniosek o wydanie pozwolenia na budowę nowej siedziby IPN. Co zrobią podlegli Aleksandrowi Miszalskiemu urzędnicy? – Miasto Kraków nie ma podstaw prawnych, by odmówić pozwolenia na budowę siedziby IPN, gdy wniosek spełni wszystkie wymagania formalne – przekonuje Joanna Krzemińska. I dodaje: – Aleksander Miszalski w grudniu 2023 zwrócił się w imieniu okolicznych mieszkańców do prezesa IPN, pana Karola Nawrockiego, z apelem o rezygnację z inwestycji na ul. Rękawka. Nie spotkał się on jednak ze zrozumieniem prezesa.

Zabudowa Zakrzówka

Aleksander Miszalski obiecywał nie tylko w czasie kampanii, ale także już jako prezydent. Jedna z obietnic dotyczyła zielonej enklawy na terenie Dębnik. „Dopóki jestem prezydentem Krakowa, Zakrzówek nie zostanie zabudowany” – napisał w mediach społecznościowych. W tym przypadku jest już niemal pewne, że obietnicę można schować do szuflady z napisem: „niezrealizowane”. 16 stycznia tego roku prezydent wydał pozwolenie na budowę kilkukondygnacyjnego apartamentu na Zakrzówku, w rejonie ul. Twardowskiego.

W tym miejscu radni uchwalili użytek ekologiczny, który realizację takiej inwestycji by zablokował, ale uchwałę rady miasta unieważnił wojewoda małopolski. Urząd miasta co prawda złożył na jego decyzję skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale jak tłumaczą miejscy urzędnicy, ten ruch nie stopuje postępowania o wydanie pozwolenia na budowę.

Joanna Krzemińska przekonuje, że prezydent jest przeciwny zabudowie Zakrzówka, a „wydana przez urząd decyzja wynika z obowiązujących przepisów i wcześniejszych ustaleń planistycznych, które dziś ograniczają możliwość skutecznego zablokowania inwestycji”. – Jednak prezydent nadal analizuje możliwości dalszej ochrony tego obszaru i w jaki sposób można budowę zatrzymać – twierdzi w odpowiedzi na nasze pytania jego rzeczniczka.

Ważne: w trakcie prac nad artykułem Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił rozstrzygnięcie wojewody małopolskiego w sprawie użytku na Zakrzówku. „Wiadomości o zabudowie Zakrzówka były mocno przesadzone. Odnieśliśmy sukces: my, mieszkańcy Krakowa!” – ogłosił prezydent w mediach społecznościowych. „Czyżby? To po co było się spieszyć z wydaniem pozwolenia na budowę, zamiast wstrzymać się te kilka dni, aż sąd wyda wyrok?” – stwierdził Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.

Śmierć, podatki i Platforma Obywatelska

Radny miejski Michał Ciechowski z Prawa i Sprawiedliwości wskazuje, że niestety obietnice wyborcze często nie są realizowane: niezależnie od tego, kto jest kandydatem i z jakiego ugrupowania. – Pan prezydent obiecywał sprawy do załatwienia, na które nie do końca mógł mieć wpływ – wskazuje radny i podkreśla, że zanim coś się obieca, trzeba sprawdzić, czy na pewno decyzja w danej sprawie będzie należała w stu procentach do nas.

Obawia się o realizację obietnic dotyczących budowy metra. – Już teraz można niestety przewidzieć, że zapowiadany termin wbicia łopaty nie będzie dochowany – wskazuje Ciechowski. Aleksander Miszalski zapowiadał, że budowa metra rozpocznie się w 2028 roku. – Czasami lepiej nie podawać sztywno dat realizacji inwestycji, bo jak wiemy w Krakowie, to często jest niewykonalne. Mimo to życzę prezydentowi spełnienia choć części składanych obietnic wyborczych – dodaje radny miejski Prawa i Sprawiedliwości.

Dużo bardziej krytyczny wobec Aleksandra Miszalskiego oraz klasy politycznej jest radny Michał Starobrat z Krakowa dla Mieszkańców. Jego zdaniem politycy od dawna konsekwentnie pracują na swoje niskie zaufanie wśród obywateli. – Z przykrością muszę powiedzieć, że coraz mniej bawi mnie mem, który krąży po sieci, że w życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i to, że Platforma Obywatelska oszuka swoich wyborców – wskazuje radny Starobrat.

Zauważa, że prezydent Miszalski nie zrezygnował z funkcji przewodniczącego PO w Małopolsce, co przekłada się na sposób zarządzania miastem. – W pierwszych dniach po wyborach ściągnąłem sobie (aby nie zniknął) program wyborczy kandydata Miszalskiego i chciałem zaznaczać, w jakim stopniu będzie realizowany. Niestety, pomijając drobne, wręcz symboliczne tematy, nic strategicznego nie zostało zrealizowane. Rzeczywistość powinna być inna. Moim zdaniem, gdyby wynik wyborów był inny i prezydentem Krakowa zostałby Łukasz Gibała, każdy mieszkaniec zauważyłby zmianę, zmianę na plus – komentuje.

Aleksander Miszalski, fot. Krzysztof Kalinowski
Aleksander Miszalski, fot. Krzysztof Kalinowski


Pytamy czy nie jest trochę tak, że w kampanii można dużo obiecać, a później rzeczywistość wiele rzeczy weryfikuje? – Nie zgadzam się na zasłanianie rzeczywistością i procedurami, to wygodna wymówka do nie realizowania obietnic wyborczych. Skoro składa się obietnice wyborcze, to powinny być one przemyślane i możliwe do wdrożenia – podkreśla nasz rozmówca. I dodaje: – Bardzo dużo prezydent Miszalski obiecywał mieszkańcom Krakowa dzięki swojej bliskiej znajomości z premierem Donaldem Tuskiem, ministrem finansów Andrzejem Domańskim oraz innymi ministrami. Na dziś Kraków nie dostał nic dodatkowego poza tym, co dostały inne miasta.

Przyznaje, że oczywiście nie jest łatwo być prezydentem Krakowa. – Ale gdyby prezydent Miszalski poświęcił część swojego czasu, który poświęca na filmiki na Facebooku, na rozmowy i przekonywanie swoich kolegów i koleżanki w Warszawie, byłaby przynajmniej szansa na coś więcej dla Krakowa, coś więcej dla mieszkańców Krakowa. Procedury urzędnicze można zmieniać, tylko trzeba chcieć to zrobić. Prezydent ma takie uprawnienia. Tylko po co je zmieniać, skoro łatwiej jest je pozostawić i mieć wygodną wymówkę do nierealizowania własnych obietnic wyborczych? – pyta retorycznie Starobrat.

Pięć lat na realizację obietnic

Prezydenta bierze w obronę radny Tomasz Daros z Koalicji Obywatelskiej. Zauważa, że od momentu objęcia stanowiska przez Aleksandra Miszalskiego minęło dopiero dziewięć miesięcy, a obietnice wyborcze realizuje się w trakcie całej, pięcioletniej kadencji. – O żadnej ze złożonych obietnic prezydent nie zapomina i będzie je realizował w ciągu tej kadencji. Na stronie Kraków.pl jest zakładka z podsumowaniem programu prezydenta oraz na bieżąco jest aktualizowany stopień realizacji poszczególnych postulatów – wskazuje Daros. I zauważa, że obietnice złożone w kampanii nie są jedynymi, które rządzący miastem realizuje. – Prezydent Miszalski spotyka się z mieszkańcami Krakowa podczas Ławeczek Dialogu, organizowanych w różnych częściach miasta. Podczas tych spotkań zgłaszane są nowe potrzeby i inicjatywy, którymi powinien się zająć prezydent. Postulaty te są systematycznie realizowane – przekonuje radny.

Jego zdaniem w kampanii każdy kandydat stawia sobie bardzo wysoko poprzeczkę i potem w czasie kadencji stara się zrealizować wszystkie obietnice. – Prezydent Miszalski nie należy w tej materii do wyjątku i bardzo ambitnie podszedł do tematu swojej prezydentury w Krakowie. Większość złożonych obietnic w zupełności zależała od woli ich realizacji przez prezydenta, jednak były również takie, gdzie konieczna była dobra wola innych instytucji lub organów państwa. W tych sytuacjach wymagamy od prezydenta, by wykorzystał wszystkie narzędzia prawne, które mu przysługują, w celu realizacji obietnicy, pomimo braku pewności jej realizacji – kwituje radny.

Rzeczniczka prasowa prezydenta Joanna Krzemińska komentuje: – „Zderzenie się z rzeczywistością”, jak to nazywa pan redaktor, czy też konfrontacja z realiami, nie zmienia wartości, które przyświecają panu prezydentowi i jego zespołowi od początku kadencji, ale motywuje do szukania skutecznych rozwiązań, które czasem wymagają więcej czasu i wysiłku niż zakładaliśmy.

I zapewnia, że na razie w kwestii budowy metra w Krakowie panuje duża determinacja. – Jest nadzieja, że uda się utrzymać zakładany harmonogram, który określał rozpoczęcie prac budowlanych na przełomie 2028 i 2029 roku – kwituje.