News LoveKraków.pl

Mieszkańcy bloków przy Galicyjskiej i Centralnej: „Obiecywali zieleń, a rośnie nam druga Avia”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Nie widzę przyszłości w tym miejscu, to jest jakaś tragedia – słyszymy od pana Marcina, mieszkającego przy ul. Galicyjskiej. – Już się rozglądamy za czymś innym – mówi z kolei pani Joanna. Są jednak i tacy, którzy mieszkanie w cieniu kominów elektrociepłowni chwalą.

Wracamy z cyklem, w którym rozmawiamy z mieszkańcami wielkich, często owianych złą sławą nowych osiedli w Krakowie. W ostatnich miesiącach odwiedziliśmy Avię, którą mimo krytyki urbanistów komplementowali nie tylko jej mieszkańcy, ale i sąsiedzi z okolicznych bloków. Byliśmy też na Osiedlu Europejskim na Ruczaju, gdzie dało się wyczuć tlące się między mieszkańcami konflikty. Udaliśmy się też na Kliny, gdzie mieszkańcy narzekali na spotkania z dzikami i zalania garaży. Ostatnim naszym przystankiem był Złocień, którego mieszkańcy opowiadali nam o braku zieleni, jak również uprzykrzającym życie smrodzie.

Tym razem wybraliśmy się na osiedla zlokalizowane obok EXPO Kraków, przy ul. Galicyjskiej i Centralnej. Od kilku lat na tle centrum targowego oraz majaczących w niewielkiej odległości kominów elektrociepłowni w Łęgu wyrastają kolejne bloki, od niedawna jest tu też centrum handlowe Atut i Kaufland, tuż obok rośnie sporych rozmiarów outlet. Mieszkańcy tych okolic od dawna narzekali na kłopoty komunikacyjne i korkujące się ulice, zwłaszcza w trakcie dużych wydarzeń, odbywających się w EXPO, takich jak Targi Książki. Byliśmy ciekawi, jak kolejne inwestycje w okolicy wpłynęły na ich codzienne życie. Okazało się, że na sąsiedztwo EXPO i sklepów mało kto narzekał.

Co więcej, od napotkanych mieszkańców słyszeliśmy przede wszystkim zadowolenie z sąsiedztwa centrum handlowego. Jeśli z kolei chodzi o wydarzenia organizowane przy Galicyjskiej, mieszkańcy przyznawali, że może i podczas Targów Książki na ulicach jest komunikacyjny paraliż, ale przyzwyczaili się, by w tym czasie nie korzystać z samochodu.

Szkoła pęka w szwach

– Co mogę powiedzieć, EXPO było przecież pierwsze, nasze bloki powstały później. Wiedziałam, gdzie się wprowadzam – uśmiecha się pani Beata, którą spotykamy podczas spaceru z dzieckiem. Na pytanie o to, jak się jej mieszka, bez zastanowienia odpowiada, jaki jest jej zdaniem największy problem: brak szkoły. – Mam starszą córkę, poszła teraz do drugiej klasy. I tak, jest szkoła nr 156, ale ona już teraz pęka w szwach, a przecież widzą państwo, co się dzieje, bloków jest coraz więcej, więc dzieci też. Gdy się tu przeprowadzaliśmy w 2019 r., obiecywana była nowa szkoła, naprzeciwko ZDMK – mówi.

Słyszała, że już wszystko postanowione, tylko czekają aż będą pieniądze w budżecie, że będzie wszystko skończone w 2025 r. bodajże. – I potem przesuwali, że będzie skończone w 2027 r., a ostatnio usłyszałam, że w ogóle zaczynają się jednak zastanawiać nad inną lokalizacją, że może jednak tu wcale nowa szkoła nie powstanie. Wczoraj z kolei wyczytałam gdzieś, że jednak nie ma pieniędzy w budżecie. Więc już jak mi się zdawało, że trudno, starsza córka do nowej szkoły nie pójdzie, ale młodsza przynajmniej się załapie, tak teraz nie wiem, jak będzie – rozkłada ręce pani Beata, dodając, że jej zdaniem w okolicy powinny się też znaleźć samorządowe przedszkole i żłobek. – Zwłaszcza, że buduje się kolejne gigantyczne osiedle – dodaje. Pani Beacie w okolicy brakuje też zieleni, miejsc, gdzie mogłaby spacerować z dziećmi, jeden plac zabaw to też zbyt mało.

– Ogólnie uważam, że kiedy myśmy się wprowadzali, te pierwsze bloki były budowane jakoś tak z większymi odstępami od siebie, tak bardziej przestrzennie. Że beton jest, ale jakaś przestrzeń też. A te następne bloki, co się budują, są jakieś takie bardziej skumulowane, jakby jeden na drugim. Miejsca pomiędzy nimi coraz mniej, coraz trudniej będzie oddychać – przekonuje. I dodaje: – Wszystko to powinno być jakoś bardziej zorganizowane. Bo jest jeden mikroplac zabaw, jak na tyle bloków to jest nic, nie ma też żadnego boiska, chłopcy nie mają podobno gdzie w piłkę pokopać. No to kopali sobie między blokami, w ścianę uderzali, więc raz, że niszczyli elewację, dwa, że przeszkadzało to mieszkańcom. I ja się im nie dziwię, ale nie dziwię się też chłopcom, bo nie mają się gdzie bawić.

Nasza rozmówczyni cieszy się za to, że obok powstają kolejne sklepy i centra handlowe („z jednej strony szkoda, bo były tu szczere pola, biegały sarenki i zające, ale z drugiej strony przynajmniej blisko będą usługi, sklepy, apteki itp.”), mówi też, że ostatnio osiedlowe fora rozgrzewa temat niezagospodarowanego terenu, zlokalizowanego pomiędzy blokami przy Galicyjskiej a EXPO.

Jak przekonuje pani Beata, wprowadzający się kilka lat temu mieszkańcy osiedla słyszeli obietnice, że będą to tereny zielone. – Ja się tak naprawdę nie zagłębiałam w temat, później dopiero doszły mnie słuchy, że to jest teren prywatny, więc ciężko oczekiwać, że prywatny właściciel wybuduje tu park. Ale ludzie piszą na forum, że mieli w jakiś sposób obiecywane, że tu nie powstaną żadne bloki ani nic z tych rzeczy. Słownie, bo słownie, ale jednak. Ja też jak się tu wprowadzałam, miałam przekonanie, że tu będzie jakiś mikropark. Byłoby wspaniale, bo tak to najbliżej jest Park Lotników, a to jednak jest kawałek, trzeba się przygotować na wyprawę, zabezpieczyć jedzenie, pieluchy itp. Smutne to, bo liczyłam, że coś zielonego jednak powstanie, ale teraz to nawet nie ma gdzie, jak się wszędzie budują bloki... – kwituje.

Zieleni jest za mało

Pan Szymon, którego spotykamy przy aucie, nie ma zbyt wiele czasu na rozmowę, ale mówi, że też cieszy się z sąsiedztwa sklepów. Jego zdaniem osiedle jest w porządku, ponieważ jest cicho i bloki są jego zdaniem dobrze wyciszone. Największy plus to brak problemów z parkowaniem samochodu. – Miejsce zawsze jest, nawet jak się w nocy przyjeżdża – zapewnia. I dodaje, że może rzeczywiście zieleni nie jest dużo, ale w sumie on na co narzekać nie ma.

Pani Agata też przyznaje, że zieleni w okolicy jest jej zdaniem jak na lekarstwo. Podobnie jak pani Beata twierdzi, że nie ma za bardzo gdzie spacerować z dzieckiem („jest z tym ciężko rzeczywiście, mogłoby być zdecydowanie lepiej”), ale i ona jest zadowolona z centrum handlowego, kolejnych sklepów i kilku lokali gastronomicznych, które powstały w pobliżu. Cieszy się, że wszystkie usługi ma na miejscu, w tej chwili jednak doskwiera jej jeden problem: remont ulicy Centralnej. – Dużo jeżdżę samochodem, więc dla mnie to bardzo uciążliwe. Tworzą się bardzo duże korki, praktycznie codziennie – mówi nam. I tłumaczy, że korki podczas wydarzeń w EXPO nie są dla niej takim problemem, bo organizowane są od czasu do czasu. To, co dla pani Agaty jednak najważniejsze, to dostęp do placówek oświatowych. – W tym momencie interesuje mnie przede wszystkim przedszkole publiczne. I niby jest tutaj bardzo blisko, ale jak pytałam w zeszłym roku w marcu, to mówili mi, że mają tylko jedno czy dwa miejsca od września. Może być duży problem – mówi.

Panią Joannę spotykamy, gdy spaceruje ze swoimi psiakami między placem budowy a zamieszkanym już blokiem. Owczarek australijski wita nas głośnym, psim śpiewem. – Trzeba bardzo kombinować, gdzie wyjść z pupilami. Łącznie mamy trzy psy, jeden został w domu, jest jeszcze malutki. Oczywiście są konflikty pomiędzy psiarzami a osobami, które mają dzieci. Niektórzy mieszkańcy mają pretensje, że psy załatwiają się na trawnikach, ale gdzie mają to robić? – zastanawia się pani Joanna, wskazując że w okolicy zieleni jest jak na lekarstwo, a np. do Parku Lotników Polskich jest już spory kawałek.

– Gdy się wprowadzaliśmy, wiedzieliśmy, że powstaną kolejne bloki, ale nie mieliśmy świadomości, że osiedle aż tak bardzo się rozrośnie. Taka druga Avia się robi, albo nawet jeszcze gorzej. Jesteśmy w różnych grupach Facebook'owych mieszkańców i widać, że ludzie są tam coraz bardziej zdenerwowani tym, co dzieje się w okolicy – dodaje. Narzeka, że przez remont jednej z dróg trudno wyjechać z osiedla. Apeluje, by okoliczne ulice były sprzątane. – Wiem, że trwa budowa kolejnych budynków, że mamy tutaj plac budowy, ale to nie może tak dalej wyglądać – podkreśla. Wskazuje, że chociaż z parkowaniem nie ma problemu. – Mamy własne miejsce postojowe. Przydałaby się jakaś restauracja, gdzie możnaby dobrze zjeść. Nie wiem, czy możemy oczekiwać czegoś więcej. Mieszkamy w mieście, są tego plusy i minusy. Fajnie, że przez ulicę Galicyjską puścili autobus – dodaje. Jednak nie ukrywa, że za jakiś czas zapewne opuści Kraków.

Wyprowadzka z miasta

Podobny plan ma pan Marcin, który jest z Tarnowa, gdzie mieszkał na osiedlu domów i chwalił sobie dostęp do terenów zielonych. – Nie widzę przyszłości w tym miejscu. W zasadzie jedyny plus jest taki, że nigdy nie ma problemu ze znalezieniem wolnego miejsca parkingowego – zapewnia. Twierdzi, że jest jednym z pierwszych mieszkańców osiedla. – Trochę inaczej miało to wszystko wyglądać. W ofercie, która została mi zaprezentowana, na pewno było więcej zieleni niż jest obecnie. Zapowiadano m.in., że teren między blokami a Expo będzie zielony, natomiast z tego co wiem, ostatecznie powstaną tam blokiprzekonuje nas pan Marcin.

Mówi, że wokół jest duża betonoza. – Nie wiem, czy byliście tutaj wcześniej, nim powstały osiedla. Tutaj była droga jednokierunkowa, po przeciwnej stronie sarny i dziki sobie biegały. W tym momencie: rozglądnijcie się, jak to wygląda? Porównajcie sobie Nową Hutę do tego, co jest tutaj. I tak jest lepiej niż na osiedlu Avia. To jest najbliższy park – ironizuje pan Marcin, wskazując palcem na porośnięty drzewami skrawek zielonego terenu, gdzie jak twierdzi znajduje się zbiornik retencyjny.

Ostatni z naszych rozmówców, pan Vladimir, wskazuje na drobne, aczkolwiek bardzo istotne kwestie. Np. brak przejścia dla pieszych czy słabej jakości ławki na osiedlu. Doskwiera mu również to, że bez problemu jest w stanie usłyszeć, co dzieje się za ścianą u sąsiada. Rozmawiamy z nim przy ruchliwej drodze, w tle, skryte za mgłą, majaczą kominy w Łęgu. Obok jest plac budowy, widać też najsłynniejszą krakowską samowolę budowlaną, która znajduje się przy ulicy Centralnej. Zieleni brak, nie licząc trawników i pojedynczych drzew. – Są zdecydowanie za małe. Zieleni powinno być tu zdecydowanie więcej – mówi pan Vladimir. I wskazuje na ludzi, którzy przechodzą przez drogę, ryzykując potrąceniem przez auto. – Mówiłem, przydałoby się przejście – dodaje i mimo szaroburego krajobrazu wokół, odchodzi uśmiechnięty.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Czyżyny