Nie są właścicielami, więc nie mogą wymienić pieców. Co w 2019 roku?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Optymistyczne prognozy w kwestii wymiany pieców na ten rok dają nadzieję, że do 2019 z Krakowa znikną wszystkie piece węglowe. Niestety, odkąd zaczęła się wymiana pieców, niektórzy krakowianie są odprawiani z kwitkiem. Wszystko dlatego, że nie są właścicielami danych nieruchomości lub nie mają z takowymi kontaktu. Pytanie, co się z nimi stanie po 1 września 2019 roku?

– Z analiz przeprowadzonych przez pracowników urzędu miasta wynika, że na początku stycznia 2017 roku w Krakowie pozostało ok. 16 tys. palenisk węglowych. Należy podkreślić, że w roku 2016 udzielono i rozliczono 3000 dotacji oraz zlikwidowano 4200 palenisk i kotłów węglowych. Jednocześnie udzielono 770 dotacji z terminem realizacji w 2017 r., co odpowiada likwidacji kolejnych 1200 palenisk węglowych – informuje Jan Urbańczyk, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej w krakowskim magistracie.

– W związku z powyższym, przewiduje się, że w tym roku mieszkańcy zlikwidują jeszcze większą liczbę palenisk węglowych niż w roku ubiegłym – dodaje urzędnik. Ta „większa liczba” może wynieść nawet 10 tysięcy. Tak szacuje Witold Śmiałek, doradca prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza.

Idzie gładko, ale...

O ile na razie wszystko idzie gładko, już od jakiegoś czasu nasi czytelnicy alarmują, że są odprawiani z kwitkiem. Chcą wymieniać piece, jednak nie mają takiej możliwości. Albo nie są właścicielami nieruchomości, albo nie mają zgody od osób decyzyjnych. Przyjdzie czas, że liczba wniosków spadnie, a z kominów nadal będzie się unosił dym.

Przypomnijmy, że aby dostać dofinansowanie (w tym roku to maksymalnie 80% poniesionych kosztów), należy złożyć wniosek, w którym znajdzie się również dokument potwierdzający prawo do dysponowania budynkiem. – Konieczne jest to w przypadku współwłasności, kiedy wymagana jest zgoda większości współwłaścicieli (50% + 1 udziałów we współwłasności) lub administracji budynku, a także w przypadku, kiedy wnioskodawca jest najemcą, dzierżawcą lub przysługuje mu inny tytuł prawny do nieruchomości – informuje dyrektor Urbańczyk.

Marginalny problem?

W ramach kampanii  „Tak! Dla czystego powietrza” pracownicy odwiedzali mieszkańców, którzy posiadają piece. Głównie osoby zamieszkałe na terenie Starego Miasta, starych Grzegórzek, centrum Podgórza, Kazimierza i Dębnik. W sumie było to 6 tysięcy gospodarstw.

Pracownicy zatrudnieni w ramach akcji, pytani m.in. o bariery w składaniu wniosków. – Z ankiet wynika, że tylko ok. 3% ankietowanych podało jako możliwą w ich opinii barierę konieczność aktualizacji lub regulacji stanu prawnego nieruchomości – twierdzi Jan Urbańczyk.

Jak więc może być skala problemu? Dyrektor twierdzi, że jej oszacowane nie jest proste, ale uważa, że nie będzie to w przyszłości barierą, która wpłynie znacząco na likwidację palenisk węglowych w Krakowie.

Będą kary

Jedno jest pewne - uchwała sejmiku zakazująca palenia węglem i drewnem na terenie miasta przewiduje karanie osób, które złamią prawo. Na razie karać będą mogli jedynie policjanci oraz inspektorzy Inspekcji Ochrony Środowiska. Za zapalenie w piecu zapłacimy do 500 zł mandatu albo karę grzywny od 20 zł do 5 tys.  Jak już pisaliśmy w grudniu, urząd marszałkowski wystąpił z opinią do MSWiA o rozszerzenie uprawnień strażników miejskich, którzy mogliby również kontrolować to, czy ktoś pali w piecu węglem lub drewnem.

Jeszcze dziś na naszym portalu: plany MPEC-u na 2017 rok. W budżecie jest 239 mln złotych.