Czołg na os. Górali popada w ruinę [ZDJĘCIA]

Czołg fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

O tym dowodzie wyższości radzieckiej myśli technicznej przypomniano sobie, gdy Mateusz Drożdż, radny Prądnika Czerwonego, zaproponował, by z okazji przypadających w tym roku 70. urodzin Nowej Huty dostawić w każdej z pozostałych jej dzielnic kolejne egzemplarze.

Nowohuccy radni grepsu nie podchwycili i odłożyli sprawę ad acta. Jednak wóz noszący imię Ojca Narodu Radzieckiego (to model IS-2 od Józef Stalin) wymaga bliższego przyjrzenia się, bo jego stan pozostawia wiele do życzenia. Na jednym z nowohuckich portali pojawiły się zdjęcia czołgu, którego malowanie znacznie odbiega od oliwkowozielonego pierwowzoru.

Pogromcy bazgrołów

Z tyłu i z boku tanku pojawiły się plamy dużo jaśniejszej farby, rozmazany został także fragment orła. – Wygląda, jakby ktoś pociągnął go „ławkowcem” – narzeka jeden z mieszkańców Nowej Huty. – Było nie było, to zabytek i powinni zadbać o niego w należyty sposób – dodaje.

O malowaniu nie wiedzą nic przedstawiciele Fundacji Dom Kombatanta RP – Muzeum Czynu Zbrojnego, do której należy wóz. – Nikt z nas nie pomalował czołgu, ostatni raz remontowany był w 2007 rok. Nie wiem, kto to zrobił – stwierdza przedstawicielka fundacji.

Tajemnicę wyjaśnia Sławomir Pietrzyk, prezydencki radny i jednocześnie prezes fundacji. – Zamalowywaliśmy sami i stąd te różnice. To reakcja na wybryki wandali bazgrzących po czołgu. Wiemy, że to malowanie nie jest spójne, ale musimy sobie radzić. Czołg wymaga renowacji, brakuje jednak pieniędzy – stwierdza.

Paradoks Grzanki

Swojego przywiązania do maszyny wojennej nie kryje Adam Grzanka, nowohucki aktor i zarazem aktywista. – Ja się na tym czołgu wychowałem, spędzaliśmy na nim całe popołudnia, nie jeden zrobił sobie na nim krzywdę, no ale gdzieś tę krzywdę trzeba sobie robić. Ten czołg zainicjował pewien proces zainteresowania historią, militariami i bliski jest memu sercu – wyjaśnia. – Czołg to pewien paradoks, bo z jednej strony jest maszyną do zabijania, a ja jestem przeciwny przemocy, ale z drugiej strony szanuję konstrukcję czołgu, jako pewną myśl techniczną – dodaje.

Popularny stand-uper podkreśla, że stojący na os. Górali czołg powinien być doprowadzony do stanu muzealnego, jest bowiem magnesem przyciągającym licznych turystów, bynajmniej nie tylko tych zogniskowanych na militariach.

Czy jest szansa na to, że ów zabytek przetrwa w dobrym stanie? Nowohucki czołg, który na os. Górali stoi od 1969 widział i przetrwał wiele. Najpierw zaciekłe walki na froncie pod Budziszynem (niem. Bautzen), stan wojenny i demonstracje przeganiane pałką i gazem, a także zakusy dekomunizatorów, którzy w rewolucyjnym zapale chcieli usuwać wszystko, co kojarzyło się z poprzednią epoką (z alejami Przyjaźni i Pokoju włącznie). Nie dały mu rady niemieckie pociski, a wygląda na to, że poradzą z nim sobie wandale i niechęć urzędników wobec wątpliwych ideologicznie pomników historii.

– Poprzedni remont wykonaliśmy dzięki zbiórce publicznej. Fundacja nie ma pieniędzy na jego utrzymanie, to wiąże się z wielkimi kosztami – stwierdza gorzko Sławomir Pietrzyk. I dodaje, że zamiast kupować kolejne czołgi z demobilu, lepszym prezentem na 70-lecie Nowej Huty byłby remont tego jednego.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta