Walka z maszynami trwa

Archiwum fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Ledowe migające tablice przyciągają wzrok nie tylko w centrum miasta czy na dużych osiedlach, ale również na peryferiach Krakowa. A liczba zarekwirowanych automatów do gier rośnie. Mimo zakazu używania maszyn do gier o niskich wygranych ludzie wciąż ryzykują, bo to się im opłaca.

Na forach poświęconych tego typu działalności można wyczytać, że zyski z postawienia automatu w danym miejscu mogą wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Z danych ministerstwa finansów wychodzi, że kilka tysięcy złotych. Zgodnie z prawem, automaty mogą służyć jedynie do rozrywki, a więc wydając pięć czy dziesięć złotych nie możemy liczyć na nic innego jak tylko skumulowane punkty. W razie gdy tak nie jest, wkracza Urząd Celny.

Po połowie 2015 roku „jednoręcy bandyci” mogą być ustawieni tylko i wyłącznie w kasynach, które są pod stałą kontrolą służb. Daje to gwarancję nie tylko fiskalną, bo właściciele odprowadzają podatki, ale też uczciwości. – Prowadzenie gier jest monitorowane w kasynach. W miejscach gdzie są nielegalnie, mogą być tak ustawione, by grający tylko tracił – tłumaczy Tomasz Kierski, rzecznik prasowy Urzędu Celnego w Krakowie.

Proceder trwa

Celnicy każdego roku zatrzymują ponad tysiąc takich urządzeń. W 2014 było ich 1200 na terenie całej Małopolski. W roku poprzednim maszyn zarekwirowano więcej. – Funkcjonariusze Urzędu  Celnego w Krakowie przeprowadzili na terenie Krakowa 113 skutecznych kontroli pod kątem urządzania nielegalnych gier hazardowych na automatach, w efekcie których zostało ujawnionych i zatrzymanych 406 nielegalnych automatów – informuje Kierski.

To prawie 1/3 wszystkich zatrzymanych automatów w całej Małopolsce. Z danych Urzędu Celnego wynika, że takich automatów funkcjonariusze zatrzymali 1244.