Wisła zagrała najlepszy mecz w sezonie i po bardzo emocjonujących 90 minutach pokonała Lecha Poznań. Za tydzień jedzie do Warszawy i jeżeli utrzyma formę, to Legia powinna się bać!
Wydarzenie: Wiślacy wreszcie mogą odetchnąć z ulgą. W sobotę przełamali passę ośmiu spotkań bez wygranej. Po raz ostatni trzy punkty zdobyli także u siebie, w pierwszym spotkaniu rundy finałowej poprzedniego sezonu z Górnikiem Zabrze (4:1). Pierwszego gola zdobyli już na początku meczu. Paweł Brożek zgrał piłkę głową w stronę nadbiegającego Rafała Boguskiego, który wykorzystał fatalne zachowania Tamasa Kadara i pokonał Jasmina Buricia.
Zawodnik z numerem 9 do siatki trafił jeszcze raz i zwycięstwo przypieczętował już w doliczonym czasie gry, kiedy wykorzystał sytuację sam na sam. Świetnie w tek akcji spisał się asystujący Maciej Jankowski.
Bohater: To był dobry mecz całego krakowskiego zespołu, ale wybitnie dobrze zagrał bramkarz Radosław Cierzniak. Początek sezonu miał niepewny, ale z mistrzem Polski w kilku sytuacjach pokazał kunszt. Obronił naprawdę groźne uderzenia Marcina Kamińskiego, Kaspera Hamalainena czy Barry’ego Douglasa.
Rozczarowanie: Nieskuteczność Wisły. Krakowianie mieli sporo okazji, by prowadzić wyżej dużo wcześniej. Jedną lepszych sytuacji zmarnował Wilde Donald-Guerrier. Na lewej stronie Haitańczyka świetnie dojrzał Boguski, pomocnik nawinął rywala i uderzył minimalnie obok słupka słabszą, prawą nogą.
Warto zwrócić uwagę: - Kazimierz Moskal nieco zamieszał w składzie i przyniosło to dobre efekty. Rafel Crivellaro obiecująco zastąpił na pozycji nr 10 Denisa Popovicia, a Guerrier Tomasza Cywkę. Biała Gwiazda postawiła zespołowi z Poznania twarde warunki.
- 13623 kibiców (nie było przyjezdnych) pojawiło się w sobotni wieczór przy Reymonta. To lepiej niż na inaugurację z Górnikiem, ale ogólnie słabo. Kiedyś na meczach z Lechem było zdecydowanie ponad 20 tysięcy osób, a stadion może pomieścić ponad 33 tysiące.
- Z powodu kontuzji kolana meczu nie dokończył Alan Uryga, pomocnik Wisły. Został zniesiony z boiska na noszach.
- Dariusz Dudka, który jeszcze kilka miesięcy temu grał w Wiśle, przyjechał do Krakowa z Lechem, ale cały mecz przesiedział na ławce.
- Wisła wygrała czwarte spotkanie za obecnej kadencji Moskala.
- Przed meczem kibice odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, składając hołd poległym w Powstaniu Warszawskim, którego 71.rocznię wybuchu obchodziliśmy. Tak podniośle i miło nie było jednak cały czas. Przykład? Nawoływanie, by piłkarze Wisły połamali kości przeciwnikom.
Wisła Kraków – Lech Poznań 2:0 (1:0)
Bramka: Boguski (7., 90.).
Wisła: Cierzniak - Jović, Głowacki, Guzmics, Burliga – Uryga (89. Cywka), Mączyński - Boguski, Crivellaro (77. Popović), Guerrier – Brożek (77. Jankowksi).
Lech: Burić – Ceesay, Kamiński, Kádár, Douglas – Linetty (65. Robak), Trałka – Pawłowski, Hämäläinen, Lovrencsics (72. Formella)– Thomalla (46. Jevtić).
Żółte kartki: Boguski – Jevtić, Trałka.
Sędziował Szymon Marciniak (Płock).