Zajazd kazimierski będzie dalej popadał w ruinę

Kamienica na rogu ulic Węgłowej i Krakowskiej fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Budynek na rogu ulic Krakowskiej i Węgłowej, dawny „zajazd kazimierski”, od lat psuje wygląd jednej z głównych ulic Kazimierza. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja mogła się zmienić, ponieważ miasto pozostaje w sporze z córką poprzedniego właściciela. Dopóki sprawa własności nie zostanie rozstrzygnięta, miasto nie może sprzedać nieruchomości, a nie chce też w nią inwestować.

Ministerstwo: Należy się liczyć z dalszym brakiem rozstrzygnięcia

Budynek, w którym do II wojny światowej funkcjonował zajazd, stanowi obecnie własność gminy miejskiej Kraków. Jak informuje dyrektor Wydziału Skarbu Miasta Marta Witkowicz, odszkodowanie poprzedniemu właścicielowi zostało wypłacone w 1964 roku w oparciu o obowiązujący wówczas układ pomiędzy rządami USA i PRL.

Córka poprzedniego właściciela kwestionuje jednak decyzję o wywłaszczeniu i od 1991 roku dochodzi przywrócenia własności. Sprawy na przestrzeni lat toczyły się już w kilku instytucjach, włącznie z Ministerstwem Finansów. Co prawda w sprawie zwrotu nieruchomości starosta krakowski w 2009 roku podjął decyzję o umorzeniu postępowania, ale wciąż trwa inne w sprawie stwierdzenia nieważności samej decyzji o wywłaszczeniu. Miasto oczekuje jej potwierdzenia i dokonania odpowiednich wpisów w księgach wieczystych.

Pat trwa, a pogłębia go jeszcze fakt, że zainteresowana (zgodnie z informacjami przekazanymi urzędowi miasta przez ministerstwo) nie odpowiada od pewnego czasu na dostarczaną do niej korespondencję. Jeśli nic się nie zmieni, ministerstwo wystąpi o ustanowienie kuratora. – Z informacji przekazanych przez Ministerstwo Finansów wynika, że organ nie jest w stanie określić nawet przybliżonego terminu zakończenia tej sprawy – informuje Filip Szatanik z urzędu miasta.

Była szansa na remont

Zajazd kazimierski stracił już jedną szansę na gruntowny remont, która pojawiła się w 1999 roku. Budynek został wówczas przekazany w czterdziestoletnie użytkowanie Instytutowi Turystyki. Warunkiem było przeprowadzenie prac remontowych w ciągu czterech lat. Instytut nie wywiązał się z tych zobowiązań i nieruchomość – znów nie bez konfliktów – wróciła pod opiekę gminy.

Tymczasem budynek jak niszczał, tak niszczeje dalej. W części parterowej funkcjonuje w nim osiem lokali, a cała reszta okazałego niegdyś obiektu jest wyłączona z użytkowania. Miasto nie chce samo w niego inwestować, skoro nie może być pewne wyniku toczących się postępowań. Nie wolno mu też podejmować żadnych kroków zmierzających do sprzedaży nieruchomości. Ubiegły rok i tak przyniósł spory postęp, ponieważ wykonano prace zabezpieczające i remont dachu za kwotę ponad 376 tysięcy złotych.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto