News LoveKraków.pl

Kraków nie kupi szlifierki do torów. Poszło nie tylko o koszty

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wbrew zapowiedziom z września, Kraków nie zdecyduje się na zakup własnego sprzętu do szlifowania torowisk tramwajowych.

Zakup własnego urządzenia miał być w założeniu krokiem w stronę tego, by tory tramwajowe w Krakowie były szlifowane znacznie częściej niż dotychczas i by stało się to oczywistym standardem. O poprawę w tej dziedzinie wnioskowali wielokrotnie mieszkańcy, pasjonaci komunikacji miejskiej, radni miejscy, a w tym roku również duża część rad dzielnic. Brak szlifowania przekłada się na szybsze zużycie torowiska, pogorszenie komfortu dla pasażerów, ale także na większy hałas, uciążliwy dla osób mieszkających w pobliżu torów.

We wrześniu wydawało się, że sprawa jest załatwiona. – Decyzja co do zakupu takiego urządzenia jest podjęta – mówił nam wiceprezydent Stanisław Kracik, zastrzegając równocześnie, że szczegółowe decyzje co do rodzaju sprzętu czy jego obsługi będą dopiero zapadać.

Jednak nie

O postępy w tej sprawie pytał podczas poniedziałkowego posiedzenia komisji infrastruktury radny Maciej Michałowski. W odpowiedzi urzędnicy stwierdzili, że koszt zakupu takiej szlifierki wyniósłby od ok. 8 do nawet 40 mln zł. – Musimy przeliczyć też materiały ścierne, potrzebna jest również wyspecjalizowana i dobrze wyposażona ekipa. Tak więc możemy kupić szlifierkę, ale będą ją obsługiwać osoby, które nie poradzą sobie z tematem. Będziemy mieć kilkadziesiąt milionów w garażu, a szlifowanie będziemy zlecać na zewnątrz – argumentował zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miasta Krakowa Piotr Trzepak.

Kwestia odpowiednio wykwalifikowanego personelu do obsługi sprzętu już wcześniej była podnoszona w nieoficjalnych rozmowach jako istotny problem. Padały sugestie, że firma odpowiedzialna za utrzymanie torowisk dominuje w tej dziedzinie i nie pozwoli na to, by miasto się od niej uniezależniło.

Stanisław Kracik przyznawał, że na pewnym etapie miasto chciało kupić sprzęt za ok. 8 mln zł. – Powstał tylko problem jeden: kto będzie operatorem. Bo nie było chętnego ani w MPK ani w naszych strukturach komunalnych – mówił. Później pojawiły się argumenty, by wybrać droższy sprzęt, ale oferujący większe możliwości. Kwota jednak negatywnie zaskoczyła.

Wiceprezydent przekonywał radnych, że nie zrezygnował całkowicie z tego pomysłu, przy czym miasto nie udźwignęłoby samo takiego zakupu. Stąd jego pomysł, by w tej sprawie nawiązać kontakt z marszałkiem województwa – by sprzęt mógł służyć zarówno do szlifowania torów tramwajowych, jak i kolejowych. To jednak zaskakująca propozycja, biorąc pod uwagę fakt, że Koleje Małopolskie nie odpowiadają za utrzymanie torów z wyjątkiem terenu własnego zaplecza – cała reszta pozostaje zadaniem spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.

Część torów co roku, część co trzy lata

Urzędnicy chcą jednak pokazać, że sprawa szlifowania będzie traktowana poważniej niż dotychczas. Jak wyliczał Piotr Trzepak, spośród 206 km pojedynczego toru, 56 km to tory zabudowane w jezdni – głównie wokół I obwodnicy i na trasach dojazdowych do niej. Pozostała część, niemal trzykrotnie większa, to torowiska wydzielone.

Propozycja ze strony ZDMK jest taka, by torowiska zabudowane szlifować w całości raz w roku, co oznacza koszt na poziomie ok. 4 mln zł. Torowiska wydzielone, w ocenie ZDMK, są mniej obciążone i miałyby być szlifowane raz na trzy lata – co w przeliczeniu na rok da podobną kwotę. Przewidziana byłaby też pula „dodatkowych” 5 kilometrów szlifowania w miejscach, które tego punktowo potrzebują.

– Na tę chwilę zaproponujemy takie rozwiązanie, żeby ten problem rozwiązać – mówił Piotr Trzepak.