Sezon grzewczy zainaugurowany. Zakaz palenia węglem i drewnem wdrożony. Pierwsze zielone kropki na mapach przygotowanych przez Airly widoczne. Ale, parafrazując kwestię Winstona Wolfa w kultowym Pulp Fiction, to jeszcze nie czas na świętowanie.
Noc z niedzieli na poniedziałek (6 na 7 października) stanowiła pierwszy poważny test dla nowo wprowadzonych przepisów. Rozpoczęły się przymrozki, a wskaźniki wyraźnie pokazywały zielone kropki zlokalizowane w Krakowie. Problem pojawia się wtedy, kiedy sprawdzimy obszar wykraczający poza miasto.
Granice administracyjne nie dla powietrza
Przypomnijmy, w Krakowie od początku września funkcjonuje przepis mówiący o całkowitym zakazie palenia węglem i drewnem. Dzięki współpracy władz miasta, mieszkańców oraz aktywistów pokroju Krakowskiego Alarmu Smogowego, udało się, jako pierwszemu miastu w kraju, wprowadzić tego typu rozwiązanie.
Nie jest jednak niespodzianką fakt, że sama działalność Krakowa w tej sprawie nie doprowadzi do gwałtownej poprawy jakości powietrza. Potrzeba także kroków podejmowanych przez gminy ościenne. W obszarze tak zwanego krakowskiego obwarzanka nadal dominują kolory czerwone czy fioletowe. Rzecznik Prasowy Gminy i Miasta Skawina, Marcin Kozielski nie ucieka od problemu.
– Z kluczowych rzeczy do zrobienia na pewno będziemy chcieli wymienić wszystkie „kopciuchy” na piece ekologiczne do 2022 roku – mówi Kozielski.
Takie rozwiązanie wydaje się generować spore koszty, szczególnie jeśli przypomnimy niedawną rozmowę Prezydenta Jacka Majchrowskiego z periodykiem Kraków.pl, w której wyjaśnił, że miasto nie ma prawa finansować działań na terenie innych gmin. Jak zapewnia Marcin Kozielski, środki zostały pozyskane z trzech źródeł: budżetu gminy oraz programów „Czyste Powietrze” i „Stop Smog”.
Wysiłki na marne
O tym, jak ważne jest postępowanie gmin ościennych w walce o czyste powietrze, przekonuje Marcin Gnat z Airly.
– Istnieje obawa, że sukces Krakowa na polu walki ze smogiem, jeśli nastąpi, będzie jedynie symboliczny. Zdajemy sobie sprawę, że proces działań naprawczych zapoczątkowany w Grodzie Kraka nastąpił kilka lat temu, a dodatkowo gminy z tzw. obwarzanka często nie dysponują takimi nakładami finansowymi jak Kraków, by zdecydować się na tak skoordynowane działania, jak choćby dopłaty do wymiany przestarzałych pieców – mówi.
Zdaniem Gnata szanse należy pokładać w samorządowcach, lokalnych działaczach i politykach, którzy z pewnością chcieliby na trwałe zapisać się w historii jako osoby, które przyczyniły się okiełznania tak poważnego problemu, jakim jest smog.
Przede wszystkim uświadamiać
Jak tłumaczy Marcin Kozielski, w Skawinie prowadzona jest szeroka akcja promocyjna związana z wymianą pieców obejmująca internet, ale przede wszystkim dotycząca wizyt w domach. – W poprzednim sezonie takich kontroli mieliśmy ponad osiemset. Biorą w nich udział nie tylko strażnicy miejscy, ale także urzędnicy, którzy tłumaczą mieszkańcom potrzebę wymiany pieców z jednoczesną obietnicą pomocy przy zmianach – kontynuuje Kozielski.
– „Smog to bzdury, tu zawsze było tak zadymione i wszyscy żyli” – jeszcze kilka lat temu zdarzało się spotkać osoby wygłaszające tego typu zdania – przypomina Marcin Gnat. Całe szczęście mamy za sobą już etap „przebudzenia” mieszkańców stolicy Małopolski i mało kto obecnie ten problem bagatelizuje.
– Ze strony Airly na pewno nie poprzestaniemy edukować obywateli Krakowa, Małopolski i całej reszty kraju w sprawie walki ze smogiem – kończy Gnat.
Mozolny proces
Działania w Skawinie są jasnym punktem na mapie planowania podejmowanych kroków dotyczących wymiany pieców. W dalszym ciągu pozostaje jeszcze kilkanaście innych gmin okalających Kraków, które w mniejszym lub żadnym stopniu nie uświadamiają mieszkańców o konieczności zmian.
Mieszkańcy ogrzewający swoje domy kopciuchami mają czas do końca 2022 roku, aby wdrożyć stosowanie ekologicznego ogrzewania. Do 2026 roku mieszkańcy Małopolski będą musieli wymienić kotły trzeciej i czwartej generacji. Według szacunków w całej Małopolsce należy wymienić blisko pół miliona pieców.