News LoveKraków.pl

Miasto chwali się zakazem sprzedaży alkoholu. Gorzej z zakłócaniem porządku publicznego

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Główny cel został bardzo mocno osiągnięty – w taki sposób wiceprezydent Krakowa podsumował dwa miesiące obowiązywania nocnego zakazu sprzedaży alkoholu.

Od początku lipca obowiązuje nocny sprzedaż alkoholu. Każdego dnia, między północą a godziną 5:30 w sklepie nie kupimy żadnego alkoholu. Inaczej jest w przypadku restauracji czy pubów – tam wino, wódkę czy piwo dostaniemy bez żadnych ograniczeń.

Same dobre informacje

Bogusław Kośmider, zastępca prezydenta Krakowa w samych superlatywach opowiadał na temat wprowadzonego nocnego zakazu sprzedaży alkoholu. Twierdził, że pomimo wzrostu liczby turystów zagranicznych (o 147,24 proc. w porównaniu do lipca i sierpnia zeszłego roku) i krajowych (o 35,31 proc.) straż miejska oraz policja zanotowali spadek wykroczeń polegających na spożywaniu alkoholu w miejscach niedozwolonych w godzinach od północy do 5:30.

– Główny cel został bardzo mocno osiągnięty. Mamy spadek wykroczeń zanotowanych przez straż miejską oraz interwencji policji. Wydaje się, że osiągnęliśmy to, co wcześniej zakładaliśmy – mówił Bogusław Kośmider.

Mniej nocnych interwencji

– W lipcu i sierpniu w sumie zanotowaliśmy ponad 45 procent mniej zgłoszeń mieszkańców dotyczących spożywania alkoholu. Ujawniliśmy też o ok. 30 procent mniej wykroczeń – mówił zastępca komendanta straży miejskiej Zbigniew Ulman. Dane, które przytaczał funkcjonariusz dotyczą godzin nocnych. Inaczej obraz wygląda, jeśli weźmie się pod uwagę całą dobę. O ponad 8 proc. w lipcu wzrosła liczba zanotowanych wykroczeń, w sierpniu statystyki pogorszyły się o blisko 11 procent.

– Nie jest to dużo, ale widać, że alkohol dalej jest spożywany niezgodnie z przepisami ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Widać, że problem dalej leży na sercu mieszkańcom Krakowa – komentował Ulman.

Jak wygląda sprawa, jeśli chodzi o zakłócanie spokoju i porządku publicznego? Straż miejska w lipcu zanotowała 263 przypadki, a średnia wysokość mandatów wynosiła 219 złotych. Dla porównania w lipcu zeszłego roku takimi sprawami strażnicy miejscy zajmowali się 184 razy, a ukarany średnio musiał zapłacić 270 złotych. W lipcu 2019 roku podobnych interwencji było 113.

Policja ma coraz mniej interwencji

Jeszcze inaczej wygląda sprawa jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki dotyczące łamania ustawy o wychowaniu w trzeźwości udostępnione przez policję. Tutaj dochodzi do bardzo wyraźnego spadku interwencji związanych ze spożywaniem alkoholu. Od północy do godz. 5:30 policjanci w lipcu podjęli o prawie 41 proc. mniej niż analogicznym okresie zeszłego roku. Jeszcze większy spadek zanotowano w sierpniu (o blisko 64 proc.).

– Po liczbie interwencji mogę powiedzieć, że mamy pozytywny trend – komentował podinsp. Piotr Jarzęcki, naczelnik wydziału prewencji komendy miejskiej policji. Nie odpowiedział jednak wprost na nasze pytanie, czy doszło do spadku liczby patroli na terenie miasta. Mówił, że prawdopodobnie nie zmniejszyła się liczba policjantów, którzy są kierowani do pracy na terenie centrum miasta.