W sądzie apelacyjnym zapadł wyrok w sprawie tzw. grupy Pyzy, czyli Zbigniewa Ś. Oskarżeni mogą mówić o pozytywnym zakończeniu, apelacja prokuratury została w całości odrzucona.
We wrześniu 2022 roku sąd I instancji po 11 latach wydał wyrok w sprawie 24 członków grupy, którzy odpowiadali m.in. za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, pobicia, napady, podpalenie agencji towarzyskich, handel narkotykami, bronią czy zbieranie haraczy. Z większości zarzutów mężczyźni zostali uniewinnieni.
Prokuratura domagała się wysokich wyroków, zwłaszcza dla Zbigniewa Ś., który kierował grupą. Ostatecznie został skazany na cztery lata pozbawienia wolności, z czego okres, który spędził w areszcie, czyli siedem lat, został zaliczony na poczet kary.
O wyroku sądu okręgowego można więcej przeczytać tutaj:
„Młyny sprawiedliwości mielą powoli, ale skutecznie”
7 maja Sąd Apelacyjny w Krakowie wydał wyrok kończący to postępowanie. W dużej mierzyy utrzymując wyrok sądu okręgowego i uchylając go w punktach, gdzie doszło do przedawnienia karalności czynów.
Zdanie o młynach wypowiedziała sędzia Małgorzata Rokosz, dodając, że nie ma podstaw do tego, by podważać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2022 roku w sprawie przerwy w biegu przedawnienia. – Upłynęło 25 lat i 46 dni, dlatego część należało umorzyć – stwierdziła.
Nie dotyczyło to jednak zarzutu, jaki prokuratura postawiła Zbigniewowi Ś., i za co został skazany. – To był główny aktor tego postępowania. To nie było tak, że był niesłusznie nazywany przez prasę „Pyzą” i nic złego nie robił, tylko co najwyżej służył pomocą. Sąd I instancji prawidłowo ustalił i uznał, że była grupy „Pyzy”, miała charakter zbrojny, a on nią kierował – powiedziała sędzia Rokosz.
– Sąd nie oparł się jedynie na zeznaniach Krzysztofa Pawlaka [skompromitowany świadek koronny – przyp. red.], ale też innych świadków, z których wynikało, kiedy powstała grupy „Pyzy” z grupy „Krakowiaka” – podkreśliła.
Apelacja bez podstaw
Sąd apelacyjny odrzucił odwołanie prokuratura, twierdząc, że nie wskazano jakich uchybień miałby się dopuścić sąd okręgowy. W uzasadnieniu wyroku sędzia Rokosz podkreśliła również, że kara jest sprawiedliwa i zasłużona z uwagi na to, jaką postawę przyjęli oskarżeni, jaki czas upłynął od tych zdarzeń oraz że od tego czasu byli niekaralni. – Nie jest zbyt surowa ani zbyt łagodna – podkreśliła sędzia.
– Nie będę się ubiegał o odszkodowanie – powiedział po wyroku Zbigniew Ś., który ma nadzieję, że to już prawdziwy koniec tej sprawy.
Podobne nadzieje wyraził sędzia Tomasz Szymański. – Skończył się jeden z najdłuższych w historii krakowskiego sądownictwa proces, miejmy nadzieje, że definitywnie – powiedział.
Kasacja do Sądu Najwyższego jest możliwa, ale w bardzo ograniczonym stopniu.