Samochodowa gaśnica nie wystarczy [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W poniedziałek na autostradzie A4 doszczętnie spalił się samochód. W komentarzach rozgorzały dyskusje, czy kierowcy, którzy mijali miejsce zdarzenia, powinni byli pomóc swoimi gaśnicami. Zapytaliśmy o to w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Jak powinniśmy się zachować w przypadku pożaru samochodu?

St. kpt. Bartłomiej Rosiek, Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie: Najważniejsze jest bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów oraz ich szybka ewakuacja. Jeżeli w trakcie jazdy zauważymy pożar w naszym samochodzie, powinniśmy jak najszybciej zatrzymać go w bezpiecznym miejscu, wyłączyć zapłon, wyciągnąć kluczyk ze stacyjki i opuścić pojazd. Należy też pamiętać o oznakowaniu miejsca zdarzenia trójkątem ostrzegawczym w odpowiednio dużej odległości i ubraniu kamizelek odblaskowych.

Próbować gasić, czy lepiej nie?

Musimy pamiętać, że gaśnice, które przewozimy w samochodach, służą do gaszenia pożaru w zarodku. Mówimy tu dosłownie o pierwszych dwóch, może trzech minutach. Jeśli dojdzie do pożaru pod maską, nie otwierajmy jej, bo w ten sposób dostarczamy tylko więcej powietrza. Można co najwyżej uchylić ją na tyle, by mieć możliwość skierowania tam strumienia z gaśnicy. To sytuacje bardzo indywidualne – jeżeli stwierdzimy, że pożar jest na tyle duży, że stwarza niebezpieczeństwo, wtedy niestety musimy zdać się na strażaków, dzwoniąc na numer 112 albo 998. Ważne jest, by podać pikietaż drogi i kierunek jazdy, żeby służby nie miały wątpliwości, w które miejsce dojechać i nie nadrabiały niepotrzebnie drogi.

Wróćmy do kwestii gaśnic. Wszyscy powinni je mieć, ale chyba nie tylko o posiadanie chodzi.

Obowiązkiem każdego kierowcy jest posiadanie gaśnicy, ale ważne jest też, żeby była ona sprawna i posiadała przegląd. Zgodnie z przepisami nie powinna być mniejsza niż jeden kilogram, choć my jako strażacy zalecamy, by były większe, przynajmniej dwa-trzy kilogramy. Czas działania takiej kilogramowej to tylko kilka sekund ciągłego podawania środka gaśniczego. Ważne jest też, żeby gaśnica była w miejscu łatwo dostępnym. Mamy okres wakacyjny, często podróżujemy z pełnym bagażnikiem i dostanie się do miejsca, w którym ukryta jest gaśnica, zabiera cenny czas.

Postawmy się teraz w sytuacji kierowców, którzy mijali poniedziałkowy pożar BMW. Co powinni byli zrobić, a czego nie?

Należy zachować szczególną ostrożność i zwolnić, ale na tyle na ile wymaga tego sytuacja na drodze – a nie po to, by zrobić telefonem zdjęcie czy film. Natomiast na drogach dwujezdniowych, typu autostrada czy droga ekspresowa, zanim się zatrzymamy należy upewnić się, czy jest takie bezpieczne miejsce do zatrzymania, aby nie powodować korków i zagrożenia najechania czy potrącenia. Inna sytuacja jest na drogach z mniejszym natężeniem ruchu – tu warto się zatrzymać i w miarę możliwości pomóc, zapytać o sytuację. Jak wspomniałem wcześniej, gaśnice w naszych pojazdach przy rozwiniętym pożarze nie są już w stanie pomóc. A co do niepotrzebnego zwalniania, to ten problem wciąż jest duży, wielu kierowców zamienia się w gapiów, nie patrzą na drogę, co prowadzi do niebezpiecznych sytuacji, w tym kolizji i wypadków.

W poniedziałek tak się właśnie stało, na przeciwległej jezdni doszło do zderzenia. W dyskusjach po pożarze pojawił się jeszcze jeden wątek – środka używanego do klimatyzacji, który stwarza większe zagrożenie niż dotychczasowy. Był on podnoszony jako argument, dla którego postronni kierowcy nie powinni zbliżać się do miejsca pożaru.

Faktem jest, że w samochodach wyprodukowanych w ostatnich latach używany jest inny czynnik chłodzący, oznaczony jako HFO-1234yf. Wcześniejszy, R-134a, miał wysokie parametry jeśli chodzi o negatywny wpływ na ocieplenie klimatu i dlatego został wycofany. I faktycznie ten nowy, w przypadku rozwiniętego pożaru, może być bardziej niebezpieczny i trujący. To kolejny argument, dla którego nie należy walczyć z dużym pożarem przy pomocy samochodowej gaśnicy.

Na koniec zapytam o inną sprawę. Czy po wprowadzeniu przepisów dotyczących korytarza życia obserwują Państwo poprawę, jeśli chodzi o dojazd na miejsce wypadku?

Zdecydowanie tak. Obserwujemy to na co dzień na krakowskim odcinku autostrady. Kierowcy reagują, rozjeżdżają się na boki. Bardzo za to dziękujemy, bo dzięki temu możemy szybciej udzielić komuś pomocy.