Sięgnęła po nóż, gdy partner ją spoliczkował. Dostała 15 miesięcy więzienia

Oskarżona ma do odsiadki 15 miesięcy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
30-letnia Agnieszka S. usłyszała wyrok 15 miesięcy więzienia za cios nożem, który zadała partnerowi. To był odwet za to, że ją spoliczkował w wynajmowanym mieszkaniu przy al. Pokoju w Krakowie.


Kobieta, panna, utrzymująca się z 700 zł renty i matka jednego dziecka uderzyła nożem partnera, gdy ten najpierw zadał jej cios ręką w twarz. Ranny Krzysztof M. wyszedł na korytarz i kurtką próbował tamować krew z klatki piersiowej. Do incydentu doszło 21 listopada 2018 r.

Gdy na korytarz w bloku wyjrzał inny lokator, ranny poprosił go o wezwanie karetki pogotowia. Gdy tak się stało na korytarzu była też Agnieszka S. i rzuciła, by sąsiad się nie wtrącał. Na miejscu pojawili się lekarze, którzy udzielili pomocy Krzysztofowi M. Gdy przyjechała policja ranny zasłaniał się niepamięcią w kwestii sprawcy ataku nożem.

Agnieszka S. potwierdziła, że to ona zadała cios, a nóż wyrzuciła przez okno. Przesłuchana w prokuraturze nie przyznała się do winy. Opisała, w jaki sposób nietrzeźwy partner źle ją traktował: poniewierał, bił, wyrzucał z domu. Nie odeszła do niego, bo darzyła go uczuciem.

Odpowiadała za swój czyn w warunkach ograniczonej poczytalności. Ranny ponad siedem dni spędził w szpitalu, gdzie opatrzono mu ranę klatki piersiowej o głębokość trzech centymetrów.

Zdaniem sądu oskarżona nie jest winna próby zabójstwa, jak chciała prokuratura, ale uszkodzenia ciała mężczyzny. Stąd kara roku i trzech miesięcy pozbawienia wolności i konieczność zapłaty 8400 zł kosztów sądowych.

Wezwała pomoc do rannego

W apelacji obrońca Agnieszki S. przekonywał, że kara wymierzona jego klientce jest zbyt surowa, bo było wiele okoliczności łagodzących. Kobieta miała ograniczoną poczytalność, nie była karana, sama też wezwała pomoc do rannego, ma dobrą opinię w swoim środowisku i pojednała się z pokrzywdzonym, który jej wybaczył. Teraz są w dobrych relacjach.

Krzysztof M. odmówił składania zeznań jako osoba najbliższa dla oskarżonej. W takim wypadku sąd oparł swoje ustalenia na notatce policyjnej sporządzonej przez funkcjonariusza w szpitalu, do którego trafił ranny. Przesłuchany policjant już nie pamiętał rozmowy z pacjentem. Obrona sugerowała więc, że okoliczności powstania obrażeń u mężczyzny mogły być inne, mógł się np. nabić na nóż trzymany w ręce przez oskarżoną. Biegły medyk nie wykluczył bowiem, że to był bierny, a nie czynny charakter powstania rany, czyli spowodowany ręką innej osoby.

Obrona kwestionowała też wysokość kwoty kosztów sądowych, które ma zapłacić Agnieszka S. Sąd Apelacyjny w Krakowie nie uwzględnił tych uwag i wyrok utrzymał w mocy.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki