Wycinka drzew. „Miasto nie może wyręczać deweloperów”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

11 stycznia prezydent ma przedstawić skutki wejścia w życie nowego prawa, które m.in. upoważnia do wycinania drzew na działkach należących do osób prywatnych bez zezwoleń. Ekolodzy wieszczą rzeź zieleni. – Jak zobaczą, co się dzieje, skorygują prawo – uważa Mariusz Waszkiewicz.

Do 1 stycznia 2017 roku, aby wyciąć drzewo inne niż owocowe, trzeba było mieć pozwolenie wydane przez urząd miasta. Teraz nowe przepisy bardzo złagodziły obowiązek starania się o zezwolenie w przypadku, gdy dana osoba będzie chciała wyciąć drzewo, ale nie na cele związane z działalnością gospodarczą. Rośliny, które nie osiągnęły obwodu pnia 100 cm, a są gatunkami szybkorosnącymi (np. topole, wierzby, klony) oraz te do 50 cm w przypadku innych gatunków, będą mogły być usuwane bez zezwolenia.

Opłaty również zostały obniżone. – Stawka opłaty dla drzew wynosi 500 zł, a dla krzewów – 200 zł. Kwota opłaty za usunięcie drzewa jest ustalana poprzez mnożenie stawki opłaty i obwodu pnia wyrażonego w cm. Obwód do określenia opłaty będzie mierzony na wysokości 130 cm nad poziomem gruntu. W przypadku krzewów jest to mnożenie stawki opłaty i powierzchni krzewów w metrach kwadratowych – informuje buro prasowe Urzędu Miasta Krakowa.

Jaśkowiec: To bubel

– Skutki wejścia w życie tego prawa będą następujące: przede wszystkim niekontrolowana wycinka drzew na terenach należących do osób fizycznych. Nie będzie też nasadzeń zastępczych. Myślę, że deweloperzy również znajdą sposób na omijanie prawa i będzie dochodziło do odsprzedawania terenów osobom fizycznym, aby wycięły drzewostan, a następnie dojdzie do odsprzedaży – przewiduje Dominik Jaśkowiec, radny PO.

Na pierwszej noworocznej sesji rady miasta prezydent ma przedstawić spodziewane skutki nowego prawa. – Musimy podjąć tę sprawę i zacząć działać. Nie możemy pozwolić, żeby drzewa zniknęły – uważa Jaśkowiec.

Na pytanie o to, czy zwiększony budżet na zieleń i działalność Zarządu Zieleni Miejskiej w naturalny sposób nie zrekompensują ewentualnych szkód spowodowanych liberalizacją prawa, radny odpowiada, że miasto ma w obowiązku dbanie o tereny zielony, ale te gminne. – Miasto nie może wyręczać deweloperów – uważa wiceprzewodniczący rady miasta. – Jeśli ktoś się decyduje na inwestycję komercyjną, biorąc pod uwagę interes społeczny, powinien uczestniczyć w odnowie tej roślinności, która usunie – dodaje.

Waszkiewicz: ustawa pod dyktando deweloperów

Prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody Mariusz Waszkiewicz, uważa, że ustawa ta jest szkodliwa i zostanie za pewien czas skorygowana. Problem jednak w tym, że wyciętych drzew nie będzie się dało już przywrócić. – Rządzący, kiedy zobaczą, co się będzie działo, zmienią swoją decyzje. Będziemy mieć do czynienia z wielką wycinką w całej Polsce – stwierdza ekolog.

Zdaniem Waszkiewicza, zostały popełnione trzy duże błędy. – Po pierwsze, zniesienie zezwoleń na wycinkę. Mimo że było to w pewien sposób uciążliwe dla właścicieli działek, to nie było dla nich uciążliwe pod kątem finansowanym. Teraz będzie tak, że przyjdzie deweloper, aby kupić działkę, ale zaproponuje właścicielowi najpierw "oczyszczenie" jej z roślin. Więc nie jest problemem to, że ktoś sobie drzewo z ogródka wytnie – uważa prezes TROP-u.

Drugim błędem jest, zdaniem ekologa, obniżenie obwodu drzew. Trzecia sprawa to drastyczne obniżenie stawki za opłaty. – A co za tym idzie – kar za brak zezwoleń. Już w zeszłym roku były niskie i deweloperzy woleli wyciąć i zapłacić karę. Nie opłacać się im będzie sadzenie, tylko właśnie zapłata śmiesznych dla nich stawek – uważa Waszkiewicz.

Ekolog stwierdza, że dałoby się uniknąć takich błędów, gdyby projekt był normalnie procedowany. – Nie było konsultacji, bo nie były wymagane. Nikt też się nie przejął opiniami środowisk i ekspertów oraz tysiącami maili od zwykłych mieszkańców. Twierdzę, że to ustawa pod dyktando deweloperów i zostanie skorygowana po jakimś czasie – komentuje.

Drewnicki: Nie demonizujmy

Radny z klubu PiS Michał Drewnicki chwali nowe prawo przede wszystkim dlatego, że znosi fikcję. – Dla zwykłych ludzi sprawy dotyczące pozwoleń były męczące, a i tak ostatecznie zgodę się dostawało. Po drugie, sam od kilku ludzi usłyszałem, że bali się sadzić drzew. Dlaczego? Bo po kilku latach, gdyby się to drzewo nadmiernie rozrosło lub po prostu się nie spodobało, to musieli się starać o zgodę – argumentuje Drewnicki.

– Nie przesadzałbym, że to będzie masakra. Zieleń warto chronić i sadzić, ale są na to inne mechanizmy. Gminy będą miały wpływ na to, będą mogły ograniczać i limitować wycinkę. Rząd i sejm dały teraz – paradoksalnie – więcej uprawnień samorządowi – zauważa radny.

Co do kwestii związanych z deweloperami, samorządowiec również uważa, że są przesadzone. – Zakupy gruntów odbywają się często na linii deweloper-deweloper lub działki były kupowane od miasta czy innych podmiotów gospodarczych. Na razie tego problemu nie będzie. Jeśli jednak ten proceder będzie się powtarzał, będzie trzeba pomyśleć nad korektami w prawie – stwierdza Michał Drewnicki.