Eksperyment Wantucha wypalił. Dron będzie kontrolował krakowskie piece?

fot. Sebastian Dudek/LoveKraków.pl

Radnemu w końcu udało się znaleźć firmę, która wyposażyła dron w czujniki, które, oprócz badania pyłów, są w stanie rozpoznać substancje uwalniane podczas spalania śmieci. Próbny lot odbył się w walentynki przy ulicy Rodzinnej.

– Test polegał na rozpaleniu trzech ognisk - jednego z węglem, drugiego z drewnem, trzeciego z lakierowanymi płytami wiórowymi, czyli odpadami zakazanymi do palenia. Dron wyposażony był w czujnik formaldehydu, czyli substancji powstającej podczas spalania tych płyt, a nie powstającej przy spalaniu węgla i drewna – czytamy w raporcie z badań.

Zgodnie z przewidywaniami, gdy rozpalane były poszczególne ogniska, poziom danych substancji wzrastał, co oznacza, że czujnik mógłby być używany nocami do badań tego, co wydobywa się z kominów krakowskich domów.

– Żadne inne miasto w Polsce nie robiło wcześniej takich prób i były one obarczone potężnych ryzykiem. Co więcej, takich prób nie było też w całej Europie, gdyż problem smogu występuje tylko u nas i paru państwach Europy Wschodniej. Teraz wszystko zależy już od Urzędu Miasta Krakowa, czy będzie chciał wprowadzić system na pełną skalę – stwierdza Wantuch.

Jeśli to wypali, takie badania mogą być sygnałem dla krakowskich strażników miejskich, którzy w godzinach umożliwiającym im kontrole, czyli od 6 do 22, mogliby sprawdzić, co znajduje się w popiele z danego pieca. – Wyniki nie będą podstawą do nałożenia mandatu. To ma być wstępna selekcja. Tam, gdzie wynik będzie dodatni, rano wkracza straż miejska. Bardzo ważny jest efekt psychologiczny również. Co do lotów, jeżeli to nie jest strefa ochronna lotniska, to da się zrobić – tłumaczy radny.