Nad lepszym powietrzem pracuje się poza sezonem [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Powoli sezon grzewczy się kończy. Mając nadzieję, że nastepny będzie lepszy, podsumowaliśmy wraz z Witoldem Śmiałkiem, doradcą prezydenta ds. jakości powietrza to, co ostatnio działo się w mieście i co może zdarzyć się w najbliższej przyszłości.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Najdziwniejszy pomysł na smog jaki Pan ostatnio usłyszał?

Witold Śmiałek, doradca prezydenta ds. jakości powietrza: Było bardzo dużo dziwnych pomysłów… Spotykam się z ludźmi, którzy przynoszą w teczkach potencjalne rozwiązania problemu, ale przeważnie są to pomysły na etapach postępowań patentowych, niedopuszczone do powszechnego użycia. W trakcie spotkań nie jestem w stanie sprawdzić, czy to świetny pomysł, czy szalony. Spotykam się także z pomysłami, które na pierwszy rzut oka wydają się możliwe do zastosowania, ale po pobieżnej analizie kosztów trzeba z nich zrezygnować.

Najdziwniejszy pomysł jaki przychodzi mi do głowy to ten związany z wieżami, na których proponowano montaż wentylatorów, które miałyby przedmuchiwać miasto.

Bardzo chwytliwym, na pierwszy rzut oka, jest pomysł „wież antysmogowych” pochłaniających pył w najbliższym otoczeniu. Niestety, po uwzględnieniu zasięgu takiej wieży okazało się, że zabezpieczenie jednej alejki w parku Jordana kosztowałaby więcej niż cały roczny budżet Programu Ograniczania Niskiej Emisji (w artykułach poświęconych „Smog Free Tower” pojawia się tylko cena wymiany filtrów – od ok. 2 do prawie 120 tys. euro – przyp. DK).

A mech?

Ciekawy przykład krakowskiej specyfiki. Gdybyśmy nie rozpoczęli realizacji tego tematu, zapewne za kilka miesięcy dostalibyśmy po uszach za brak wykorzystania potencjalnie interesującego rozwiązania, które wygrało ubiegłoroczny Smogathon, a inne miasta w Europie, w przeciwieństwie do Krakowa, wykorzystują już lub będą wykorzystywać wkrótce panele z mchu. Co do zasady wierzę w to, że ludźmi w większości przypadków kierują dobre intencje, ale czasami trzeba wziąć głęboki oddech i nie zakładać z góry, że ,,im gorzej, tym lepiej”. Budowanie narracji w oparciu o tę zasadę nigdy niczego konstruktywnego nie przyniesie. Żeby sprawa była jasna do końca - ta uwaga dotyczy również mnie.

Podsumowanie

Kończyliśmy 2016 rok w dobrych humorach. Rekordowe liczby wniosków i wymienionych pieców. A później rzeczywistość zweryfikowała liczby. Rok temu o tej porze pytałem o to, co się stanie, jeśli powietrze w skali całego roku się nie poprawi. Było lepiej, gorzej?

Rok 2016 był dość dobrym rokiem, zarówno jeśli chodzi o efekty końcowe zlikwidowanych pieców na terenie Krakowa, jak również o jakość powietrza ocenianą w skali rocznej. Stacje na osiedlu Piastów i na Kurdwanowie nie przekroczyły rocznych dopuszczalnych stężeń pyłów, a kolejne dwie, w Bronowicach i Nowej Hucie, minimalnie.

Problemem w dalszym ciągu są wyniki ze stacji przy al. Krasińskiego i przy ul. Dietla. Pytanie czy to efekt ich lokalizacji w centrum z jednoczesnym sąsiedztwem najważniejszych ciągów komunikacyjnych. W dalszym ciągu mamy problem z liczbą dni z przekroczeniami dopuszczalnej średniej dobowej stężenia pyłów. W tym przypadku wszystkie stacje w Krakowie zanotowały przekroczenia 35 dniowej normy rocznej.

Prawdą jest również, że początek roku 2017 nie był najlepszy, jeśli chodzi o jakość powietrza w naszym mieście, ale przypadłość ta dotyczyła znacznego obszaru Polski. Chwalić się nie ma czym, ale stacje monitoringu jakości powietrza wyraźnie pokazały, że w trakcie trwania długotrwałych epizodów smogowych na obszarze Śląska i Małopolski jest wiele miejscowości, w których stan powietrza okazał się znacznie gorszy niż w Krakowie. Efektem tego było m.in. bardzo szybkie wyczerpanie dopuszczalnej rocznej normy dni, w których mogą występować przekroczenia średnich stężeń dobowych. Trzeba w tym momencie zauważyć, że od lat nie wystąpiły na południu Polski tak niekorzystne warunki atmosferyczne z wyżami, bezwietrzną pogodą, ujemnymi temperaturami oraz nisko zalegającymi warstwami inwersyjnymi.

Wprowadzona kilkanaście razy darmowa komunikacja potęgowała ten efekt. Informacje docierały do sporej rzeszy ludzi. Przez to cały sezon grzewczy postrzegamy gorzej niż poprzedni.

Hasło „bezpłatna komunikacja smogowa” przekazywane przez media w całej Polsce zadziałało w tym roku w myśl przysłowiową: „kowal zawinił, cygana powiesili”. Bezpłatna komunikacja to ważny, ale tylko jeden z elementów działań, które powinny realizować władze miast w czasie epizodów smogowych. Z jednej strony jest to news, który przykuwa uwagę odbiorców, z drugiej zaś – w pewnym sensie – odwraca ją, ze względu na skalę przekazywanych o tym informacji w ogólnopolskich kanałach informacyjnych, od sedna problemu, jakim jest wpływ niskiej emisji na stan jakości powietrza.

Efektywne działania na rzecz, podkreślam to, trwałej poprawy stanu powietrza, mają miejsce nie wtedy, kiedy stężenia są wysokie, ale właśnie wtedy, kiedy ich nie ma, czyli poza sezonem grzewczym.

W przypadku Krakowa mam na myśli oczywiście realizację Programu Ograniczania Niskiej Emisji, w skali kraju toczącą się debatę dotyczącą zmian w prawie, które powinny dać samorządom lokalnym większe możliwości skutecznego działania na rzecz poprawy jakości powietrza. W mojej opinii debata ta powinna zmierzać w kierunku końcowych konkluzji. Jej przedłużanie nikomu nie wyjdzie na dobre. Aby realizować konkretne działania, potrzebujemy konkretnych zapisów prawa. Ciągle na nie czekamy.

Teoretyczne prawo, trudna współpraca

Przypomnijmy, że w lutym wprowadzono czerwony kod, jednak na nic się raczej nie zdały. Okazało się, że za wiele, poza tym, co już było robione, nie dało się zrobić. Mamy po części martwe prawo.

Właśnie okresy, w których występują bardzo wysokie poziomy stężeń pyłów zawieszonych w powietrzu, mogą stanowić przykład, jak bardzo jest potrzebne doprecyzowanie niektórych przepisów prawa.

Teoretycznie mamy do dyspozycji określony zbiór działań ochronnych, ale aby te działania mogły być w pełni skuteczne, potrzebujemy właśnie precyzyjnych przepisów wdrożeniowych i egzekucyjnych. Wciąż nimi nie dysponujemy, co w sytuacjach skrajnych znacząco ogranicza możliwości naszego działania.

Analizując obowiązujące zapisy Planu Działań Krótkoterminowych, które dotyczą konieczności podejmowania określonych działań o charakterze ochronno-informacyjnym w trakcie występowania epizodów smogowych, pokuszę się o stwierdzenie, że ,,wycisnęliśmy” z nich wszystko, co się dało.

Kontrowersje i dyskusje wzbudziło wycofanie zakazu używania kominków opalanych drewnem, ale tutaj podtrzymuję swoje stanowisko. Taki zakaz bez możliwości jego skutecznej egzekucji jest po prostu martwym prawem. Ten stan rzeczy wielokrotnie podkreślali przedstawiciele krakowskiej straży miejskiej.

Jak Pana zdaniem zachowały się gminy wokół Krakowa, gdy został wprowadzony kod czerwony?

Apel prezydenta spotkał się z odzewem ze strony władz gmin graniczących z naszym miastem, ale zawsze należy postawić pytanie, czy poza publikowaniem komunikatów ostrzegawczych można było wzmocnić ten przekaz i zrobić coś jeszcze lepiej. Być może za dwa, trzy lata, gdy będzie większa świadomość, reakcje staną się już inne, znacznie bardziej zdecydowane jeśli chodzi o skalę informowania.

Faktem jest także to, że poza Krakowem system monitoringu jakości powietrza powinien być rozbudowany. Jeżeli coś, co się dzieje w mieście, nie jest mierzalne poza jego granicami, to naturalną postawą jest potencjalne lekceważenie problemu. Tymczasem, jak wykazały liczne eksperymenty prowadzone w tym sezonie grzewczym, to właśnie poza granicami Krakowa jest znacznie gorzej niż w samym mieście.

Postanowiłem sprawdzić, co robi jedna z uczelni, aby walczyć ze smogiem. Wielu się z tym nie zgodzi, ale moim zdaniem to powielanie kolejnych badań zamiast przygotowania rozwiązań. Jednak jeśli tym zajmują się naukowcy, to czy będziemy mieć w końcu niepodważalne wyniki badań, które podzielą procentowo źródła zanieczyszczeń?

Współpraca z uczelniami to jeden z trudniejszych tematów. Sprawy w tym obszarze posuwają się do przodu, ale w mojej opinii wciąż zbyt wolno. To specyficzny świat, z którym trzeba umieć rozmawiać. Mówiąc o kolejnych działaniach o charakterze badawczym, które pozwolą poszerzyć naszą wiedzę dotyczącą jakości powietrza w Krakowie, niedawno podpisaliśmy umowę z norweskim instytutem badawczym NILU. Będziemy wspólnie m.in. weryfikować wpływy poszczególnych źródeł emisji na stan powietrza w Krakowie. Bez wsparcia nauki docelowy system zarządzania jakością powietrza w Krakowie nie będzie mógł działać prawidłowo.

Omawiając ten obszar, nie sposób też nie wspomnieć o tym, że niektóre działania o charakterze badawczym spotykają się z wręcz prześmiewczymi, krytycznymi uwagami. Nie zgodzę się nigdy na taki sposób dyskusji, nie rozumiem, dlaczego ten obszar działań wywołuje takie emocje. Podkreślę to stanowczo: od nadmiaru wiedzy jeszcze nikomu krzywda się nie stała. W sytuacji odwrotnej - ryzyko braku skuteczności działań jest nieporównywalnie większe.

Ile wniosków krakowianie złożyli w lutym i styczniu tego roku?

W styczniu 40, w lutym 99. Wszystkich zaniepokojonych tym stanem rzeczy chcę uspokoić, ponieważ istotna jest także kwestia liczby osób, które przychodzą do urzędu i pytają o możliwość złożenia wniosków. Ewidentnie widać, że wraz z rosnącą temperaturą następuje wzrost zainteresowania programem wymiany pieców. Tylko w lutym liczba zapytań o możliwość wymiany pieca przekroczyła dwa tysiące.

Kolejnym czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę, jest liczba zleceń realizowanych aktualnie przez firmy z listy rekomendowanych przez urząd – jest ich ponad 5000 tysięcy. Otóż firmy te mają aktualnie tak dużo pracy, że świadomie musiały wstrzymać się z promocją swoich działań. Muszą po prostu złapać przysłowiowy „drugi oddech”. Według informacji pozyskiwanych przez Wydział Kształtowania Środowiska nadzorujący PONE, w okolicach kwietnia i maja liczba składanych wniosków powinna się szybko zwiększać. Już teraz wydział rozpoczął kolejną edycję projektu „Tak dla czystego powietrza”, a także już po raz trzeci krakowska kuria wspomoże nasze działania apelami odczytywanymi w kościołach.

W mojej opinii powinno się to przełożyć na trzy lub cztery tysiące wniosków złożonych w tym roku, co może oznaczać kolejne 4-5 tysięcy palenisk do wymiany w 2018 roku. Do tego trzeba jeszcze dodać ilość palenisk dla wniosków już złożonych, czyli ok. 8 tysięcy.

Wciąż ludzie mają problemy własnościowe, nie mają też gazu lub dostępu do MPEC-u. Urząd powinien sprawdzić, ile jest takich osób i zająć się nimi, nawet jeśli są w mniejszości.

Problemy nieuregulowanych stanów własnościowych oraz obszarów z „lukami infrastrukturalnymi” to potencjalnie największe problemy, które pojawiają się na horyzoncie czasowym pozostającym do 1 września 2019 roku. Wydział Kształtowania Środowiska podjął aktualnie działania, które określą ich potencjalną skalę i rozpoczął działania naprawcze.

W poprzednim roku mieliśmy rekord jeśli chodzi o wnioski o dofinansowanie dla alternatywnych źródeł energii, jak kolektory i pompy ciepła. Krakowianie powinni iść w tę stronę?

To ciekawy kierunek stanowiący potencjalną alternatywę dla konwencjonalnych źródeł ogrzewania. Wiemy jednak, że są limity finansowe, których jako urząd nie przeskoczymy. Zwiększamy sukcesywnie limity finansowe dotacji, które można wykorzystać na montaż OZE, ale to wciąż za mało. Dlatego jest to także, poza wymienionymi wcześniej, jeden z obszarów, który będzie podlegał debacie publicznej, a jego kształt będzie modyfikowany.

Zmiany, plany rządu, przyszłość

Po pierwsze, spójrzmy na plany rządowe związane z ograniczeniem niskiej emisji. Przekonują Pana planowane normy dla paliw stałych?

Pytanie jaka będzie ostateczna wersja tego rozporządzenia. Teraz nie można tego przewidzieć, ponieważ jesteśmy w fazie konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych. Dlatego też, na wszelki wypadek, chcąc się zabezpieczyć przed wprowadzeniem w życie ewentualnych rozwiązań, które nie wyeliminują z obrotu handlowego najgorszych rodzajów paliw, Prezydent Krakowa zwrócił się do marszałka województwa o przyjęcie tzw. czasowej uchwały antysmogowej dla Krakowa, która obejmie swoimi postanowieniami dwa najbliższe sezony grzewcze aż do momentu wejścia w życie całkowitego zakazu używania paliw stałych w Krakowie.

Z pewnością sejmik uchwali tę łatkę. Ale kto i jak sprawdzi czy dany węgiel to ten, którym można palić?

Zwróciliśmy się już do przedstawicieli AGH z prośbą o przeanalizowanie możliwości stworzenia procedury poboru próbek pod kątem ich oceny jakościowej. Mam nadzieję, że w czasie przyjmowania uchwały prace w tym zakresie będą już mocno zaawansowane. Chcemy, w oparciu o wiedzę naukowców, stworzyć konkretną procedurę, według której strażnicy miejscy będą mogli pobrać próbki, przekazać je do certyfikowanego laboratorium, które dokona oceny jakościowej, na podstawie której będzie prowadzone dalsze postępowanie.

Skąd ludzie będzie wiedzieli, że mają odpowiednie lub nieodpowiednie paliwo?

Optymalnie byłoby, gdyby rozporządzenie ministra energetyki, które jest teraz procedowane, eliminowało paliwa stałe najgorszej jakości z rynku. Jeśli ten dokument będzie w ostatecznej wersji trwale eliminował z obrotu handlowego najgorszej jakości węgiel, również nam będzie dużo łatwiej weryfikować jakość paliw używanych w indywidualnych paleniskach węglowych, znajdujących się obecnie w krakowskich domach. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Dobre rzeczy rodzą się w bólach. Oby się udało.

Średnio urzędnik nad jednym wnioskiem spędza kilkanaście godzin. Chyba potrzebne są jakieś uproszczenia.

To jedna storna medalu. Prawie w ogóle nie wspomina się natomiast o jednym z poważniejszych problemów, którym są błędy formalne popełniane przez krakowian lub ich pełnomocników, w składanych w ramach PONE wnioskach. Według danych Wydziału Kształtowania Środowiska ponad 80% złożonych wniosków musi być poprawionych. Urząd wzywa beneficjentów, czasami bez reakcji, po kilka razy. Traci się przy tym sporo czasu.

Mogę to potwierdzić. Patrząc z punktu widzenia moich doświadczeń w ciągu dwóch ostatnich lat - wszystkie interwencje, o które byłem proszony, związane z długotrwałym procedowaniem wniosków, skończyły się właśnie na wskazaniu  braków formalnych, które pomimo wezwań nie były w żaden sposób uzupełnione. Dlatego, korzystając z okazji, prosiłbym potencjalnych beneficjentów PONE o większą skrupulatność przy wypełnianiu dokumentów.

Dodam jeszcze, że na ilość dni przeznaczonych na rozpatrzenie wniosku wliczana jest kontrola planowanej inwestycji w terenie. Nie zawsze udaje się ją umówić w szybkim terminie, ponieważ wnioskodawca musi udostępnić lokal, w którym będzie realizowana inwestycja.

Minister infrastruktury pozwoli w końcu samorządom na wprowadzenie stref ograniczonej emisji komunikacyjnej?

Według najnowszych informacji takie możliwości będą dane samorządom w okolicach 2020 roku. Wcześniej raczej nie powinniśmy się na to nastawiać. Osobiście chciałbym, aby jak najszybciej nadano strażom miejskim kompetencje do badania jakościowego spalin. To na pewno byłby krok w dobrą stronę, skutecznie zwiększający liczbę kontroli w tym zakresie.

Jakie przewidywania na ten rok?

Pomimo złego początku jestem optymistą. Mam nadzieję, że średnie roczne stężenia pyłów będą pod koniec roku oscylować wokół dopuszczalnej normy rocznej. Zapewne będą wciąż powtarzać się epizody z wysokimi stężeniami pyłów w powietrzu w trakcie kolejnego sezonu grzewczego, ale pozostaje otwartym pytanie –  biorąc pod uwagę szybki postęp Programu Ograniczania Niskiej Emisji realizowanego w Krakowie – o ich trwałość i uciążliwość dla mieszkańców Krakowa.

Jeśli na początku 2018 roku powtórzą się podobne do tegorocznych warunki atmosferyczne, będziemy mieli dobra okazję do porównań. Wciąż także pozostaje pytanie o skuteczność i tempo likwidacji pieców węglowych funkcjonujących w bezpośrednim otoczeniu Krakowa. Na te działania mamy wpływ jedynie pośrednio, dlatego z uznaniem przyjmuję każdą informację o kolejnych zgłoszeniach gmin, które chcą wymieniać stare piece węglowe.

News will be here