Robert J. „działał w celu zaspokojenia swojego patologicznego popędu seksualnego”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Robert J. jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Za ten czyn grozi mu nawet dożywotnie więzienie. Na razie sąd zastanowi się, czy trafi on do aresztu. – Wniosek uzasadniony jest obawą, że będzie on nakłaniał do składania fałszywych zeznań albo w inny, bezprawny sposób utrudniał postępowanie – informuje Prokuratura Krajowa. Opis tego, co przeżyła przed śmiercią Katarzyna Z., jest niezwykle brutalny.

Od zatrzymania w środę śledczy przez wiele godzin przesłuchiwali 52-letniego mężczyznę. Według prokuratury złożył on obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania. Usłyszał też zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 23-letniej krakowianki.

Do zabójstwa Katarzyny Z. mogło dojść pomiędzy 12 listopada 1998 roku a 6 stycznia roku następnego. – 12 listopada 1998 roku, stosując przemoc fizyczną, podejrzany pozbawił pokrzywdzoną wolności, zatrzymując ją i przetrzymując wbrew jej woli w zamkniętym pomieszczeniu, utrzymując ją w tym czasie w stanie bezbronności poprzez podawanie jej określonych związków chemicznych – twierdzi prokuratura.

Brutalne zabójstwo



Następnie Robert J. miał zabić kobietę, a wcześniej torturować ją, maltretować i męczyć fizycznie oraz psychicznie. – Zadał jej szereg ciosów w postaci kopnięć, bił narzędziem twardym, tępym i tępokrawędzistym oraz ostrokrawędziastym, jakim jest np. nóż, a także oskórował swoją ofiarę. Te niezwykle brutalne działania sprawcy doprowadziły do śmierci pokrzywdzonej 23-letniej studentki religioznawstwa z Krakowa – opisuje przebieg zdarzeń PK.

– Sprawca działał w wyniku motywacji patologicznej o podłożu seksualnym, w celu zaspokojenia swojego patologicznego popędu seksualnego, a także w celu pozbawienia życia ofiary ze szczególnym okrucieństwem – twierdzą śledczy.

Szczątki kobiety, w tym skórę oraz części ciała znaleziono w Wiśle 7 i 14 stycznia 1999 roku.

Przebadali wariografem?

Jak twierdzi RMF FM, prokuratura nie ma na razie żadnych nowych dowodów, które wskazują, że winnym mordu jest Robert J. Zdaniem dziennikarzy radiowych, którzy powołują się na swoje źródła, zatrzymany został przebadany wariografem, jednak wynik jest niejednoznaczny.

Co więcej, osoby, które znają sprawą, mają twierdzić, że zatrzymanie i postawienie zarzutu zabójstwa to gra śledczych, ponieważ całe postępowanie jest oparte na poszlakach.

Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej dementuje informacje i odsyła do opublikowanego komunikatu na stronie internetowej. – Nie odpowiadam za to, co pojawia się na wszystkich portalach. Na stronie są wszelkie informacje o tej sprawie. Jak RMF ocenia materiał dowodowy to nie moja rzecz. A jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób ma wgląd do materiałów śledztwa, które trwa? – mówi przedstawicielka Prokuratury Krajowej.