Miały być szybkie zakupy, będzie sprawa w sądzie

Plac Bohaterów Getta fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Do naszej redakcji napisał jeden z mieszkańców Krakowa oburzony działaniami miejskiej policji. – Z relacji policjantów nie wynika, by byli oni nieuprzejmi zarówno wobec kierującej, jak i pasażera – odpowiada na zarzuty rzecznik Komendy Miejskiej w Krakowie.

Pod koniec marca około godziny 18 samochód, który prowadziła partnerka pana Krystiana, zatrzymał się pod jednym ze sklepów na placu Bohaterów Getta. – Z naprzeciwka nadjechało auto i kierowca zaczął wymachiwać rękami. Wyszedłem z samochodu, żeby udać się do sklepu, i zapytałem w czym jest problem, ponieważ mieli dosyć miejsca, by przejechać, a nawet mogłyby się spokojnie minąć jeszcze dwa auta – twierdzi.

„Coś tu nie wyszło”

Następnie doszło do krótkiej wymiany słów, po której nieumundurowany policjant wylegitymował się mężczyźnie i nakazał, by ten wrócił do samochodu. Policjanci poinformowali o zakazie zatrzymywania się w tym miejscu. Pasażerowie liczyli na mandat, ale ostatecznie funkcjonariusze skierowali sprawę do sądu.

Według naszego czytelnika policjanci nieodpowiednio się zachowywali, a tym, jak potraktowali jego i partnerkę, mocno nadszarpnęli zaufanie do tej służby.

– Jestem wstrząśnięty zachowaniem ludzi, do których mamy mieć szacunek i zaufanie. Nie wyobrażam sobie, że tacy ludzie mają rozwiązywać nasze problemy i bronić nas przed ogólnie pojętym złem. Sam kilkukrotnie zgłaszałem sprawy o kradzieży w moich sklepach i sprawy były umarzane z powodu nieznalezienia sprawcy mimo podania adresu, pod którym przebywa. Jeśli my płacimy podatki na utrzymanie takich policjantów, to coś tutaj zupełnie nie wyszło – uważa.

Szereg wykroczeń

Rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krakowie potwierdza, że doszło do takiego zdarzenia. Jak informuje, nieumundurowani policjanci z miejscowego komisariatu w trakcie służby obchodowej zauważyli, że kierująca zaparkowała samochód, łamiąc przy tym przepisy drogowe.

– Z uwagi na szereg wykroczeń drogowych popełnionych przez kierującą, policjanci zdecydowali o sporządzeniu dokumentacji, która zostanie przesłana do sądu z wnioskiem o ukaranie – mówi Piotr Szpiech.

Policjant zaznacza, że w czasie interwencji w jej przebieg wtrącił się pasażer, „który zaczął wygłaszać swoje racje, był wzburzony i mówił podniesionym głosem”. – Po chwili jednak mężczyzna uspokoił się. Z relacji policjantów nie wynika, by byli oni nieuprzejmi zarówno wobec kierującej, jak i pasażera – przekazuje Piotr Szpiech.

Pan Krystian nie godzi się z tym, że cała sprawa powinna rozwiązać się przed sądem, i uważa, że powodem takiego obrotu spraw było jego oburzenie tym, jak zostali potraktowani.

– Jestem człowiekiem na ogół bardzo kulturalnym, ale w momencie, gdy stróż prawa traktuje cywilów z góry, nie potrafię przejść obok tego obojętnie i oczywiście nie mam tu na myśli jakichkolwiek wulgaryzmów ani inwektyw z mojej strony, a wyłącznie stanowcze niegodzenie się z tym, w jaki sposób ci dwaj panowie rozumieją służenie społeczeństwu – podkreśla.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze