Rozmowa na dzień dobry. Poseł Miszalski: Branża turystyczna ma problemy

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Czy polski przedsiębiorca naprawdę skorzysta na epidemii wirusa? Na pewno nie ten, który zajmuje się turystyką, odpowiada poseł Platformy Obywatelskiej Aleksander Miszalski.

Zaskoczyły pana słowa minister Jadwigi Emilewicz o tym, że śmiertelnie groźny wirus jest szansą dla polskich przedsiębiorców? Chodziło o mniejsze polskie firmy, które nie mają swoich parków produkcyjnych w Chinach.

Aleksander Miszalski, poseł PO: To bardzo wycinkowe spojrzenie na gospodarkę. Jest przecież mnóstwo mniejszych przedsiębiorców, którzy handlują towarem sprowadzanym z Chin. Być może na plus mogą wyjść, dla przykładu, producenci polskich szczoteczek do zębów czy maseczek antywirusowych, ale przecież taka sytuacja nie będzie trwać dłużej niż miesiąc czy dwa.

Tymczasem giełda w piątek mówiła coś innego i świeciła na czerwono.

To jest oczywiste. Wszyscy są w sytuacji niepewności jutra.

Problemy na pewno ma branża turystyczna. Pan doskonale od środka zna to środowisko.

Grupy masowo odwołują swoje pobyty w różnego rodzaju hotelach czy hostelach. Branża cierpi, bo ludzie nie chcą lub nie mogą podróżować. Problem mają firmy transportowe, restauratorzy.

Ile jeszcze czasu mają przedsiębiorcy nim ogłoszą czerwony alarm w związku ze zmniejszeniem popytu na szeroko rozumiane usługi turystyczne?

Nie będą ogłaszać alarmu, bo to nic nie da, ale też taka sytuacja – miejmy nadzieję – nie będzie trwała długo. Przedsiębiorcy muszą też poszukać innych kanałów sprzedażowych swoich usług.

Z mojego punktu widzenia to wygląda tak, że Włosi zakazali podróżowania w związku z wirusem. A to oznacza, że dojdzie do skutku realizacja projektu związanego z turystyką historyczną związaną z obozem w Auschwitz. Kilka tysięcy włoskich dzieci w wieku szkolnym od stycznia do marca regularnie odwiedzały były obóz zagłady.

Wyjazdy zostały z dnia na dzień odwołane. Oznacza to, że wszystkie obiekty, które były zarezerwowane, zostały z niczym. W podobnej sytuacji są restauratorzy, właściciele busów czy autokarów. Doszło do takiej sytuacji, że Booking.com nakazał zwrócić pieniądze tym użytkowników, którzy zarezerwowali pobyty bez gwarancji zwrotu zaliczki za rezerwację.

Bankructw jednak raczej nie przewiduję.

A jakie ma pan przewidywania co do posiedzenia sejmu w sprawie koronawirusa?

Gdy pojawiły się pierwsze przypadki zarażenia w Chinach, złożyłem interpelację w tej sprawie. Nadal nie mam odpowiedzi. 14 lutego złożyliśmy projekt ustawy dotyczący kwarantanny i chcieliśmy przedyskutować problem – druk do tej pory nie ma numeru. Udało się tym zainteresować senat.

Teraz pytanie, czy to nagłe posiedzenie jest związane z próbą przyćmienia konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej czy to kwestia ogrzania wizerunku partii rządzącej i pokazanie, że „się troszczy”. Wcześniej nie było żadnej reakcji.