Krakowskie rękodzieło zamiast striptizu i „fastfoodów”?

fot. Sebastian Dudek/LoveKraków.pl

Czy miasto może w jakikolwiek sposób walczyć z wizerunkiem Krakowa, który od kilku lat jest postrzegany jako stolica dobrej zabawy, tanich dziewczyn i alkoholu? Jednym z pomysłów jest wypromowanie tzw. zawodów ginących i produktów, które są wytwarzane przez przedstawicieli tych branż.

– Place targowe, rzemieślnicy, przedstawiciele zawodów chronionych stanowią na tyle dużą atrakcję, a są niewykorzystywani przez miasto jak mogliby być. My możemy ich zacząć promować. Pytanie tylko, w jaki sposób możemy im pomóc? – zastanawiał się na komisji turystyki radny Aleksander Miszalski.

Zdaniem Rafała Kulczyckiego, dyrektora Wydziału Rozwoju Miasta, już są podejmowane odpowiednie kroki. – Przede wszystkim w gminnych lokalach przedsiębiorcy ci mają preferencyjne stawki. Z tego, co pamiętam, dotyczy to przedstawicieli 48 zawodów. Jednak należy się zastanowić nad jedną kwestią – co im przeszkadza w prowadzeniu biznesu – stwierdził dyrektor.

– Nie jest tajemnicą, że remonty i przebudowy dróg znacznie uszczuplają przychody takich ludzi. Prezydent Koterba zadeklarowała, że przy okazji remontu jednej z ulic, przeprowadzone zostaną analizy, które pokażą, jak to wpływa na przedsiębiorców – dodał Kulczycki.

Prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej również zauważył ten problem. – Likwidowane są miejsce postojowe, a sklepy nie mogą funkcjonować bez nich. Większość towarów nie da się przynieść, idąc piechotą – skomentował Wiesław Jopek.

Pokażą niszowy Kraków?

Dla Elżbiety Kantor, dyrektor Wydziału Turystyki, pomysł promowania miasta poprzez właśnie tzw. „zawody ginące” jest wart przemyślenia. Zdaniem urzędniczki swego rodzaju fenomenem są też place targowe. – To rodzaj krakowskiej tradycji, który trzeba prezentować. Pracujemy nad taką mapą niszowego Krakowa. Chcemy pokazywać miejsca nieoczywiste – powiedział Kantor.

Choć, jak dodała jej zastępczyni Katarzyna Gądek, stworzenie odpowiedniej listy takich miejsc, a później szlaku nie jest takie proste. – Ze względu na ich efemeryczność. Pojawiają się i zaraz znikają. My staramy się na bieżąco aktualizować informacje.

Ciemna strona Krakowa

Obecni na posiedzeniu komisji przewodnicy zauważyli, że wizerunek Krakowa nie jest obecnie zbyt dobry. – Mieszkam tu siedem lat i widzę, jak przez ten czas zmieniło się centrum. Mamy kluby ze striptizem, „makdonaldy” i „starbaksy. Ostatnio widzę tylko piwo, wódkę i parasolki. To bardzo brzydki wizerunek – uważa przewodnik pochodzący z Pragi.

Przeciwko temu zaprotestował Wiesław Jopek, który uważa, że to klienci odpowiadają za to, jakie usługi i sklepy pojawiają się w centrum. – To tak naprawdę my generujemy popyt. Idzie w świat przekaz, że Kraków jest miastem taniego alkoholu i kobiet. Mam nadzieję, że nowelizacja Parku Kulturowego – Stare Miasto pozwoli ukrócić tę patologię – odparł Aleksander Miszalski.

Gmina da przykład?

Leszek Lejkowski, wiceprzewodniczący KKK i właściciel restauracji, wrzucił kilka kamyczków do ogródka urzędu. Jak twierdzi, miasto samo pozwala na to, aby w lokalach pod jego zarządem otwierały się wyszynki. – Przynajmniej cztery takie lokale znajdują się w ścisłym centrum. Ktoś powinien nad tym czuwać i nie pozwalać na to – sugeruje. Radny Miszalski obiecał, że dopyta prezydent o to, czy faktycznie w nieruchomościach należących do miasta znajdują się tego typu bary.

Dyskusja o tym, jaki ma być Kraków, nie jest skończona. Ekonomiści potwierdzają, że Kraków w dużej mierze żyje dzięki turystyce. Pieniądze zostawiane przez turystów dają pracę, a wpływy z podatków zasilają kasę miejską. Dobrze jednak, iż miasto określiło kierunek, w jakim turystyka powinna zmierzać. Poprawiła się oferta skierowana do osób, które przyjeżdżają do Krakowa w określonym celu – na spotkania biznesowe, konferencje specjalistyczne czy targi, między innymi dzięki ICE czy EXPO Kraków oraz ustawicznemu rozwojowi bazy hotelowej. Bardziej wartościowego klienta chcą również sami przedsiębiorcy – sklepikarze czy restauratorzy.

Ale jak zauważa Katarzyna Gądek, zastępczyni dyrektora wydziału turystyki, potrzebne są ekskluzywne sklepy i restauracje oferujące najwyższy poziom. Zdaniem urzędniczki na razie przedsiębiorcy nie nadążają w tym wyścigu o ekskluzywnego zagranicznego klienta.