Na Grzegórzeckiej wrócą konflikty na chodniku i na jezdni [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Nie ma merytorycznych podstaw do takiej decyzji – komentuje likwidację drogi dla rowerów na ul. Grzegórzeckiej Marcin Dumnicki, prezes stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Czego można się spodziewać na ul. Grzegórzeckiej po likwidacji drogi dla rowerów?

Marcin Dumnicki, prezes stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów: Przede wszystkim poważnego utrudnienia jazdy rowerem i powrotu do tego co było, czyli konfliktów na chodniku i na jezdni. Większość rowerzystów wybierała wówczas chodnik, ponieważ czuła się tam bezpieczniej, ale oczywiście jest to jazda wolniejsza, z konfliktami z pieszymi. Będą się też pewnie zdarzać osoby, które pojadą jezdnią i wrócą dylematy, jak wyprzedzić samochód, bo jest mało miejsca albo co zrobić, kiedy chce nas wyprzedzić samochód i też miejsca jest za mało.

W takim razie pytanie techniczne: co poradziłbyś rowerzystom, którzy potrzebują pokonać ten odcinek?

Bardzo trudno powiedzieć. Ja się staram zajmować tym, jak poprawnie budować infrastrukturę i jak poprawnie po niej jeździć, a nie tym, jak jeździć po niepoprawnej. Proponowałbym, żeby w tej sprawie napisać do prezydenta, bo to była jego decyzja, sam się do tego przyznał. Niech teraz pan prezydent Majchrowski tłumaczy, jak tamtędy jechać.

Zauważmy, że ta decyzja nie wzięła się znikąd – była odpowiedzią na mocne głosy sprzeciwu wobec obowiązującej organizacji ruchu.

Ale badania, i to prowadzone przez urzędników, pokazywały, że to rozwiązanie się sprawdziło. Mamy system TTSS, który monitoruje ruch tramwajów i okazało się, że po tych wszystkich zmianach tramwaje zaczęły ulicę Dietla i Grzegórzecką przejeżdżać szybciej niż wcześniej. Urzędnicy zapowiadali, że spodziewają się większego ruchu samochodów i korków z tych związanych, więc specjalnie byliśmy we wrześniu i nakręciliśmy film. Jest wrzesień, dzieci wróciły do szkół, ruch w mieście się zwiększył i korki są, ale nie na Grzegórzeckiej. Zauważmy, że ulica Dietla mocno zmieniła funkcję w międzyczasie i nie służy w takim stopniu tranzytowi. Więc tam po prostu nie ma merytorycznych podstaw do takiej decyzji.

Zakładasz, że sprawa się rozmyje? Idzie jesień, liczba rowerzystów na ulicach będzie spadać, wiosną nikt już nie będzie pamiętał o sprawie?

Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. To było rozwiązanie specjalnie wprowadzane na czas pandemii. Obowiązywały ograniczenia, ludzie przesiadali się z komunikacji zbiorowej. Teraz pas jest likwidowany dokładnie w momencie kiedy liczba zachorowań przekroczyła 700, wzrosty są coraz większe i ewidentnie nadchodzi czwarta fala. Moment likwidacji średnio trafiony. Za chwilę się okaże, że znów są ograniczenia w transporcie zbiorowym i co dalej? Zapadła decyzja, ale każdy moment na jej wprowadzenie jest zły: 1 września wszyscy wyśmiali, bo zbliżało się rozstrzygnięcie konkursu na Zieloną Stolicę Europy, a Grzegórzecka była wspomniana we wniosku. Później przesunęli na 15 września, czyli w przeddzień Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. Teraz prace już trwają, więc może utrafią z zakończeniem w przyszłym tygodniu na Europejski Dzień bez Samochodu. Będą też pewnie darmowe przejazdy komunikacją miejską dla kierowców, co daje marginalny efekt albo żaden.

Wczoraj w komunikacie miasto zapowiedziało, że ścieżka rowerowa powróci na ulicę Grzegórzecką za rok lub dwa. Jak KMR ocenia plany wobec tego rejonu?

My zdecydowanie widzimy tam drogę dla rowerów. Przypominam, że miasto wpisało tę trasę w studium tras rowerowych, więc to nie jest przypadkowy pomysł. To jedna z głównych tras, więc powinna spełniać odpowiednie standardy. Ale są argumenty za tym, by poprowadzić ją po północnej, a nie południowej stronie i trzeba to poważnie przedyskutować.

Czy droga dla rowerów na ul. Grzegórzeckiej powinna zostać zlikwidowana?

  • 38,8%
  • 61,2%


Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Grzegórzki