Nie będzie specjalnej komisji zajmującej się kontrolą miejskich instytucji kultury. Przypomnijmy, że miała mieć na celu sprawdzenie, czy publiczne pieniądze są wydawane na prywatne cele, a nie społeczne i kulturalne.
Komisja kontrolująca miejskie instytucje kultury to pomysł Adama Kality, przewodniczącego komisji rewizyjnej. Po tym jak na jaw wyszły nieprawidłowości w Łaźni Nowej, radny zaproponował „prześwietlenie” pozostałych instytucji podlegających miastu.
Specjalnej komisji nie będzie
Podczas poniedziałkowego posiedzenia komisji rewizyjnej radni zdecydowali, że komisja nie powstanie. W zamian za padła propozycja, aby Biuro Kontroli Wewnętrznej UMK udostępniło wspomnianej komisji protokoły kontroli przeprowadzonych w ciągu dwóch ostatnich lat.
– Nie uważam, żeby z punktu widzenia radnych było właściwe zaglądanie ludziom do łóżek, a to się niestety do tego sprowadza – mówił radny Wojciech Krzysztonek. – Jak najbardziej trzeba kontrolować instytucje kultury, ale zasadnicze pytane brzmi: kto powinien to robić? Moim zdaniem powinniśmy oddać tę sprawę w ręce osób gwarantujących profesjonalizm i polityczną niezależność.
W podobnym tonie wypowiedziało się również kilkoro innych członków komisji, którzy podkreślali, że nie można patrzeć na wszystkie instytucje poprzez pryzmat tego, co stało się w Łaźni Nowej. Dodawali również, że tylko audyt przeprowadzony przez niezależne jednostki jest w stanie ujawnić prawdziwą sytuację w instytucjach kultury.
Kontrola wcale nie taka zła
Dodawali jednak, że kontrola sama w sobie nie jest niczym złym i powinna być regularnie przeprowadzana.
– Obszar, o którym mówimy, jest obszarem dość delikatnym. W wielu punktach nie ma mowy o łamaniu prawa. Fakt zatrudnienia na zastępcę dyrektora swojego małżonka nie łamie żadnego przepisu. Ustawodawca z jakichś powodów nie powtórzył tego przepisu, który widnieje w ustawie o pracownikach samorządowych. Jest zapis, że w samorządzie nie może występować podległość bezpośrednia, służbowa pomiędzy małżonkami czy osobami spokrewnionymi – tłumaczy Antoni Fryczek, dyrektor Biura Kontroli Wewnętrznej UMK.
Dodał również, że fakt zawarcia umowy z dyrektorem teatru na reżyserię spektaklu również nie stanowi złamania przepisów. Podkreślił jednak, że istnieją inne rozwiązania, które organizator placówki – w tym przypadku miasto – może narzucić.
– Zamiast zawierania umów o dzieło z dyrektorami teatrów, istnieje możliwość wynikająca wprost z przepisów, że dyrektor może reżyserować i może otrzymać dodatek do wynagrodzenia. Prezydent miasta poprzez wydział kultury zweryfikuje, czy ten projekt jest pożądany z punktu widzenia miasta i czy będzie w przyszłości kontynuowany – przyznał.
Po kontroli przeprowadzonej w Łaźni Nowej wiceprezydent Andrzej Kulig wystąpił do szefowej wydziału kultury i dziedzictwa narodowego, Katarzyny Olesiak o opracowanie zasad wynagradzania w miejskich placówkach kultury.
– Chodzi o to, aby nie było tak, że zastępca dyrektora zarabia więcej niż sam dyrektor. Zasady te są właśnie tworzone. Dotyczy to również zawierania umów o dzieło ze swoim zastępcą pod kontrolą wydziału kultury – mówi Fryczek.