Spacer pod świszczącym śrutem

fot. pixabay.com

Niedzielny spacer pana Andrzeja w podkrakowskich Januszowicach zakończył się nieprzyjemnym incydentem. Wszystko przez latający nad głowami spacerujących śrut. – Najbardziej jednak zaskoczyła mnie postawa myśliwego, który nawet nie zainteresował się tym, czy wszystko jest z nami w porządku – mówi mężczyzna. Myśliwi nie mają sobie nic do zarzucenia. Sprawę wyjaśnia policja.

Pan Andrzej wraz ze swoją żoną i psem spacerowali niedaleko swojego domu w okolicach Januszowic około godziny 13. Wiedzieli, że gdzieś w okolicy obywa się polowanie. Jednak nie sądzili, że sami poczują się jak – nie przymierzając – zwierzyna łowna.

W pewnym momencie podczas przechadzki z psem zauważyli osobę idącą w stronę Trojanowic. Ubrany był jak myśliwy, więc zaciekawione małżeństwo wyglądnęło z zagajnika, czy faktycznie nie odbywa się w okolicy polowanie. – Nagle nad nami usłyszeliśmy śrut uderzający w korony drzew, aż posypały się gałązki. Zaczęliśmy krzyczeć, aby nie strzelać, bo tutaj są ludzie. W tym momencie jednak usłyszeliśmy kolejny wystrzał. Wcześniej nie słyszeliśmy nic – relacjonuje pan Andrzej.

Sprawa w toku

– Moja żona zaproponowała, aby przykucnąć i zadzwonić na policję. Podczas mojej rozmowy z funkcjonariuszami zza naszych pleców wyszedł myśliwy z bronią. Stwierdził tylko, że strzelał w górę i odszedł. Policjantka, z którą rozmawiałem, sama była zdziwiona takim zachowaniem – mówi. Mężczyzna w środę złożył zeznania w tej sprawie na komisariacie policji. Potwierdza to mł. asp. Justyna Fil z Komendy Powiatowej Policji. Szczegółów jednak nie podaje. – Obecnie trwają czynności w tej sprawie. Po ich zakończeniu będę mogła udzielić dalszych informacji – stwierdziła policjantka.

Jak się okazuje, to nie pierwszy taki incydent. Pan Andrzej przyznaje, że takie rzeczy się zdarzają. Sam nawet już raz przeżył podobny ostrzał, ale wówczas się po prostu wycofał. – Ludzie ogólnie mówią, że strach tam chodzić na spacery. Myśliwi potrafią nawet pod płot podejść i strzelać – dodaje.

Było bezpiecznie?

Przedstawiciele koła łowieckiego „Żubr”, którego myśliwi wówczas polowali na bażanty, nie chcą opowiadać o tej sytuacji pod nazwiskiem. Jednak, jak nas zapewnili, nikt nie był wówczas zagrożony, a polowanie odbywało się zgodnie z prawem. Według ich słów, myśliwi strzelają w górę pod kątem 60 stopni, a śrut może opaść nawet 150 metrów od miejsca wystrzału. Nikt z polujących nie jest też w stanie sprawdzić, czy ktoś akurat przechodzi w danym miejscu. – Sprawę wyjaśnia policja – dodaje nasz rozmówca. Jego zdaniem, spacerowicze zwracali się do myśliwego obraźliwymi słowami.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej