Po ośmiu rozprawach sąd okręgowy wydał wyrok 25 lat więzienia dla Mirosława W., który podpalił żonę. W wyniku poparzeń kobieta zmarła po dwóch miesiącach walki o życie. Wyrok nie jest prawomocny. ni
W tej tragedii poszkodowanych jest kilka osób. Nie tylko ofiara, ale również jej dzieci i sam sprawca, który spędzi w więzieniu być może resztę swoich dni. 50-latek został skazany za to, iż w nocy z 27 na 28 sierpnia 2016 roku oblał swoją żonę i łóżko, w którym leżała benzyną, a następnie podpalił.
Oprócz tego ucierpiały dzieci. W tym 4,5-letnia Jadzia. Spłonął również ich dom w Wolbromiu. Bernadeta W. miała poparzone 70% ciała. Trafiła do szpitala, gdzie została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Zmarła 1 listopada 2016 roku.
Sprawca to drobny, krótko obcięty brunet w okrągłych okularach. Z doniesień medialnych wynika, że do czasu wszystko w rodzinie było w porządku, aż w pewnym momencie zaczął pić alkohol. Feralnej nocy również był pod wpływem. Wcześniej pił z sąsiadem.
Sąd na ośmiu posiedzeniach rozpoznał sprawę, po czym 22 grudnia wydał wyrok. Za zbrodnię Mirosław W. ma do odsiedzenia 25 lat. Sędzia przewodnicząca z uwagi na dobro poszkodowanych wyłączyła jawność, dlatego uzasadnienie wyroku i motywy działania sprawcy zostały odczytane za zamkniętymi drzwiami. Skazanemu przysługuje apelacja od wyroku.