Kayah dla LoveKraków.pl: „Samotność to choroba współczesnego świata”

Kayah

15 grudnia w Teatrze Variete Kayah zaprezentuje materiał z najnowszego, świątecznego albumu „Gdy pada śnieg”. Wokalistka opowiedziała nam o idealnym przepisie na święta, samotności, czego w życiu żałuje i biegającym po ogrodzie… Mikołaju.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Niebawem wystąpi pani w Teatrze Variete. Publiczność czekają niezwykłe aranżacje kolęd i autorskich utworów o świątecznej tematyce. Co odróżnia pani świąteczne koncerty od pozostałych?

Kayah: Myślę że będzie wzniośle, uroczyście, wytwornie, ale i swojsko zarazem. Święta to czas radości, postaram się więc ubarwić koncert śmiesznymi anegdotami z mojego życia i życia moich bliskich. To także czas głębokich refleksji, będą więc i wzruszające przekazy. Zrobię wszystko, abyśmy czuli się wyjątkowo. No i nie wolno nam zapominać, że kwintesencją tego wspaniałego czasu jest bycie razem, blisko. Chcę, by każdy poczuł się jak jeden z nas. Z pozostałych moich koncertów pozostanie część pokoncertowa, czyli bezpośrednie spotkanie z fanami, na którym będziemy mogli chwilę porozmawiać, zrobić zdjęcie. Będzie też możliwość zakupienia płyt i opatrzenia ich dedykacją ode mnie - może na prezent dla bliskich?

Jaka atmosfera panuje podczas tego typu koncertów?

Mamy za sobą tylko jeden koncert w tym składzie. Kolędowaliśmy już w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie graliśmy w malutkim kościółku, a wszystko było nagrywane przez kamery. Piękne aranżacje pobudzą wspomnienia, uroczysty klimat sprawi, że wszyscy przeniesiemy się w bajkową krainę dziecięcych marzeń, rozgrzejemy serca do czerwoności, zmienimy na moment rzeczywistość.

„I ty tęsknisz za kimś, ocierasz łzy, choć przecież łzom nie wierzysz". To słowa utworu „Pusty talerzyk". Przypomina Pani odbiorcom o tej nostalgicznej, samotnej stronie świąt.

To smutna prawda o Świętach wielu starszych ludzi, ale samotność to choroba współczesnego świata. „Pusty talerzyk" opowiada również o naszych osobistych tęsknotach. Kiedy tradycyjnie ustawiamy ten jeden dodatkowy na stole, stawiamy go również w sercu dla kogoś, kogo z nami nie ma. A o kim nie sposób zapomnieć. Nie ma go już tutaj, albo z nami z różnych powodów, albo jest daleko. Mogą to też być nasi czworonożni przyjaciele, których życie jest tak niesprawiedliwie krótkie. To symbol zadumy nad życiem, jego kruchością, przemijaniem i nad miłością przezwyciężającą czas. Klip, jaki nagraliśmy do tego utworu, jest również bardzo symboliczny.

Czy dla Pani w Święta również zatrzymuje się czas?

Póki nie nadejdą, mam wrażenie, że czas straszliwie pędzi, a ja nie zdążę wszystkiego dopiąć na ostatni guzik... Myślę że właśnie taki świąteczny koncert będzie dla mnie zatrzymaniem czasu, by pochylić się nad tym najistotniejszym.

Dla wielu osób to czas wspomnień, czas refleksji nad swoim życiem. Zdarzają się Pani takie momenty?

Tak, ja wciąż jestem pełna pytań i refleksji, opowiadam o tym w piosenkach.

Jak wyglądają Święta u jednej z najlepszych polskich wokalistek?

Bardzo rodzinnie i tradycyjnie. Jest nas sporo, więc i przygotowań mnóstwo. Zawsze co najmniej 12 tradycyjnych potraw, pięknie przystrojony stół, dekoracje, co roku w innym klimacie, pachnąca choinka, ale też i pasta do podłogi na zmianę z aromatyczną kapustą z grzybami podgrzewaną i dojrzewającą od kilku dni. No i góra prezentów. Do dzieci przychodzi Mikołaj, ale tylko biega po ogrodzie... wariat (śmiech).

O jakich osobach myśli Pani podczas Świąt?

Głównie o dziadkach. To po nich przejęłam organizację Świąt. Oni już świętują gdzie indziej.

Którą polską kolędę ceni Pani najbardziej? Jaka muzyka towarzyszy Pani podczas Świąt?

Babcia nauczyła mnie „Wśród nocnej ciszy". Już od początku grudnia słucham kolęd, szczególnie gdy ubieram choinkę lub gotuję. Do gotowania najbardziej się nadaje Sting z jego świąteczną płytą, do pakowania prezentów Frank Sinatra, Nat King Cole, Buble, Barbra Streisand, do dzielenia opłatkiem Mazowsze, ale słucham też kolęd w swoim wykonaniu, tych razem z Mietkiem Szcześniakiem, jak i tych sprzed kilku lat, a najnowsza płyta „Gdy pada śnieg" pewnie od tej zimy będzie mi towarzyszyć przez lata.

Czy nadchodzący czas pozwala nam wrócić w pewien sposób do czasów dzieciństwa? W życzeniach, które ukazały się na albumie mówi Pani, że „ma w sobie ślad dziecka".

Każdy z nas ma (śmiech). Tak, to niewątpliwie chęć odtworzenia tamtej atmosfery, ale i próba dania innym niezapomnianych chwil, szczególnie dzieciom, by podobnie do nas miały co wspominać.

Przepis na idealne Święta według Kayah?

Musimy się czuć nawzajem, w harmonii, zrozumieniu i szacunku. Z wdzięcznością za to co mamy, bo nic nie jest nam dane na zawsze.

Co okazało się w tym roku najlepszym prezentem?

Jak zawsze obecność bliskich. Ich zdrowie, ich śmiech i radość.

Jest Pani artystką o wielu twarzach. „Kamień,", Stereo typ", niezwykły projekt z Goranem Bregovićem czy „Transoriental Orchestra"... Który z dotychczasowych albumów dał Pani największą możliwość wyrażenia siebie?

Gdybym miała przekonanie, że już powiedziałam wszystko, wyraziłam siebie, poszukałabym innego zawodu...(śmiech). Ja wciąż szukam nowych środków wyrazu. Nie stoję w miejscu, rozwijam się, podlegam tym samym prawom co inni. Uczę się przez cały czas. To nie tylko moja kobieca natura, że niby „la donna e mobile", ale dorastam i dojrzewam jako człowiek. Dlatego wciąż jest coś do opowiedzenia, ponieważ są nowe wnioski, nowa optyka, nowe rozumienie. Jedyne stałe to fakt, że się zmieniam.

Sporo w Pani tekstach tematyki miłości. Czy współcześnie trudno ją znaleźć? Czy nie potrafimy szukać?

Może błąd polega na tym, że wciąż jej szukamy poza sobą? Jeśli będziemy umieli ją dać, czyż już nie będzie jej pełno?

Jaka muzyka prywatnie oddziałuje na Panią najbardziej i stanowi inspirację w Pani twórczości?

Każda, ale w domu najlepiej służy mi cisza. Towarzyskie spotkania to muzyka etniczna, arabska czy brazylijska, a do jedzenia i sprzątania - klasyka. Ma w sobie wiele harmonii, mi osobiście nieraz bardzo potrzebnej.

Z perspektywy czasu... Jaką artystką była Kayah, a jaką jest teraz? Czego Pani żałuje, co przez te wszystkie lata wywołuje uśmiech na Pani twarzy?

Nie analizuję siebie. Wszystko stało się po coś, jestem, kim jestem dzięki temu że się zdarzyło. Żałuję paru rzeczy, np. że mam jedno dziecko, ale widać taki był plan, bo to nie my dzierżymy ostatecznie lejce. Mamy ogromną silę sprawczą, ale musimy się też umieć pogodzić z rolą jaką wyznaczył nam... I tu niech każdy sobie to nazwie sam.

News will be here