News LoveKraków.pl

„Młodzi stworzyli grupę Wisła Devils. Nazwa Sharks źle się kojarzyła, więc trzeba było zmienić brand”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
– W miejsce skruszonych kiboli przyszli młodzi. Czy są mniej brutalni? Nie, ale wiedzą, co grozi za zabójstwo – mówią w rozmowie z Dawidem Kucińskim i Bartoszem Dybałą małopolscy policjanci, którzy rozpracowują środowisko krakowskich pseudokibiców Wisły i Cracovii.
Dziś publikujemy pierwszą część rozmowy z małopolskimi policjantami, w której zaglądamy za kulisy zatrzymania Pawła M. ps. „Misiek”, skruszonego lidera Wisła Sharks. Funkcjonariusze opowiedzieli nam również, jak obecnie wygląda środowisko krakowskich pseudokibiców, zasilone młodymi osobami.

Dawid Kuciński, Bartosz Dybała, LoveKraków.pl: Był 2018 rok, kiedy lider gangu „Wisła Sharks” Paweł M. ps. „Misiek” został zatrzymany przez policję. Później poszedł z organami ścigania na współpracę. Jak zostało to przyjęte w środowisku pseudokibiców?

Policjant nr 1: Nastąpił chaos. Część ludzi próbowała przejąć dowodzenie. Niektórzy nie byli pewni swojej przyszłości, ponieważ nie wiedzieli, czy sami nie zostaną zatrzymani. Zeznania „Miśka” były szokiem dla kibolskiego środowiska. Wcześniej obowiązywała żelazna zasada: zero współpracy z policją. Niemile widziane było również dobrowolne poddanie się karze, ponieważ według pseudokibiców to nic innego jak przyznanie się do winy.

Policjant nr 2: Z czasem zaczęły formować się grupy, zasilane nowymi, młodymi osobami. Dawniej, gdy ktoś chciał zaistnieć w środowisku kibolskim, brano pod uwagę jego wiek. Teraz nie ma on znaczenia. Wśród krakowskich pseudokibiców są nawet 15-latkowie. To właśnie młodzi stworzyli grupę „Wisła Devils”. Nazwa „Sharks” źle się kojarzyła, więc trzeba było zmienić brand.

Jest też druga grupa, tzw. 60-tek, czyli osób, które podobnie jak „Misiek”, poszły na współpracę z policją. Liczą się w środowisku?

Policjant nr 2: Przede wszystkim podział na te dwie grupy: młodych i 60-tki, rodzi konflikty, również na stadionie. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że trybuny popierają grupę „Wisła Devils”. Starsi mogą co prawda narobić szumu, ale nie mają zbyt wielkiego poważania w środowisku. Przez to, że poszli na współpracę z policją. Młodych poparli też pseudokibice, którzy wyszli z więzienia, gdzie odsiadywali wyroki za śmiertelne pobicie lidera kiboli Cracovii, Tomasza Cz. ps. „Człowiek”.

Policjant nr 1: Wśród kiboli Wisły nie ma już tak twardej struktury jak kiedyś. Dawniej było jak w Yakuzie: „Misiek” rządził, miał swoich zastępców, a później była cała reszta. Teraz są podziały. Potworzyły się grupy, które rządzą poszczególnymi osiedlami. Taką strukturę jak teraz Wisła, ma od zawsze Cracovia. Kibole niby występują pod jednym szyldem „Jude Gang”, ale są tam podziały. Nigdy nie było jednolitego przywództwa. Pseudokibice Cracovii jeżdżą na wspólne akcje, pomagają sobie wzajemnie, ale nie ma tam jednego zarządu, jak było to w przypadku gangu Wisły.

Za czasów „Miśka” kibole posługiwali się ostrymi narzędziami: maczetami, nożami. W ostatnim czasie mało słyszy się o atakach z ich użyciem. Młodzi są mniej brutalni?

Policjant nr 1: Nie, natomiast konflikt między kibolami Cracovii i Wisły przeniósł się częściowo do Internetu. Wrzucane są tam filmiki, które mają ośmieszyć przeciwnika. Dawniej malowano po murach, dziś wypisuje się różne rzeczy w sieci. Pseudokibice mają świadomość, że jest to materiał dowodowy dla policji, ale nie przejmują się tym zbytnio. Ważniejsza jest popularność oraz odsłony. Filmik wrzucony do Internetu może zobaczyć nawet cała Polska.

Niemniej gonitwy z maczetami po osiedlach i ataki z ich użyciem wciąż się zdarzają. To nie jest tak, że kibole porzucili ostre narzędzia. Nie ma już po prostu ataków, które skutkują poważnymi obrażeniami u ofiar. Mamy natomiast w ostatnim czasie do czynienia z dość niebezpiecznym zjawiskiem, kiedy to noże i maczety pseudokibice zamieniają na broń czarnoprochową, którą można wyrządzić ogromną krzywdę, także osobom postronnym. Z uwagi na to, że monitorujemy wszelkie zmiany w sposobie działania krakowskich pseudokibiców, zauważyliśmy również tę niepokojącą tendencję.

Kibole nie porzucili maczet, fot.: policja
Kibole nie porzucili maczet, fot.: policja


Policjant nr 2: Młodzi nie są mniej brutalni, ale faktycznie sytuacji, w których ktoś ginie po zadaniu ciosów ostrymi narzędziami, jest trochę mniej. Zmieniło się to po jednym zdarzeniu. Chodzi o głośną sprawę z ulicy Teligi, gdzie kibole Wisły zaatakowali młodego sympatyka Cracovii, po czym ten się wykrwawił. We wcześniejszych sprawach stawiano głównie zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za co groziły niższe kary. W tej postawiono zarzuty zabójstwa, więc kibole mają świadomość, że gdy przesadzą, mogą pójść siedzieć na lata.

Wynika z tego również, że kibole wyedukowali się z prawa.

Policjant nr 1: Kibole wiedzą, których adwokatów wybierać. Stawiają na specjalistów z doświadczeniem, którzy wiedzą, jak przedłużyć postępowanie sądowe, i jak bezlitośnie wykorzystać luki w prawie. Wybierają prawników, którzy są wobec nich szczerzy, którzy nie udają, że klient wyjdzie z danej sprawy na czysto. Czasami adwokaci namawiają kiboli do dobrowolnego poddania się karze, do pójścia na współpracę z policją, ponieważ w innym przypadku ich klientom groziłaby długa odsiadka. Pseudokibice oczekują prawdy, nie chcą ściemniaczy.

Wracając do brutalności, ważny jest również inny aspekt: kiedyś, żeby wybić się w środowisku, trzeba było zrobić wjazd na osiedle i zaatakować przeciwnika. Dziś bardziej od krwawych porachunków liczą się pieniądze, a one są z handlu narkotykami. To nie jest też tak, że młodzi pseudokibice biegają po osiedlach, wierząc ślepo w jakieś górnolotne idee i bijąc się za swój ukochany klub. Wiedzą, że za tym wszystkim stoją bardzo duże pieniądze.

Policjant nr 2: Czasami zatrzymujemy osoby, które w ogóle nie pojawiają się na piłkarskich stadionach, ale są powiązane z kibolami. Dziś w środowisku pseudokibiców chodzi głównie o biznes, oczywiście nielegalny, prowadzony za pieniądze z narkotyków. Prężnie rozwijali go bracia „Zieloni” z Cracovii.

Prężniej niż „Misiek”?

Policjant nr 2: Bracia Z. obracali potężnymi pieniędzmi. Choć z drugiej strony „Misiek” był sławny na całą Polskę z tego powodu, że potrafił przejąć władzę w Wiśle Kraków, czyli w klubie z wielkimi tradycjami. Zazdrościli mu tego kibole z innych części Polski. Był dla nich inspiracją. Miał naśladowców, jednak w innych miastach zakusy pseudokibiców zostały szybko wygaszone.

Skoro „Misiek” miał takie poważanie, nawet wśród kiboli spoza Krakowa, to dlaczego zaryzykował pójście na współpracę z policją? Przecież musiał wiedzieć, że spotka się to z ostracyzmem.

Policjant nr 2: Skruszenie „Miśka” to nie była tylko kwestia tego, że mu się nie podobało między czterema ścianami więziennej celi. Ma rodzinę, dziecko. Jeśli groziło mu kilkanaście lat więzienia i następnym razem zobaczyłby córkę jako dorosłą kobietę, to w jego głowie pojawiły się myśli, co tu zrobić, by do tego nie doszło? Paweł M. swoje młodzieńcze lata przeżył dość bujnie. Został złapany, mając ok. 40 lat. W tym wieku powinno się myśleć – w świecie kibolskim – o legalizowaniu biznesu, a nie o dalszej zabawie w gangsterkę.

Jak doszło do zatrzymania „Miśka”?

Policjant nr 2: Nie jest tak, że Paweł M. został złapany, ponieważ jakiś redaktor napisał artykuł, czy że został wyemitowany dokument w telewizji i raptem policja się obudziła. To był żmudny oraz powolny proces.

Policjant nr 1: Nasze młyny mielą powoli, ponieważ zbieranie przekonującego materiału dowodowego długo trwa. Wiele osób pracowało nad tą sprawą. Można by napisać książkę o tym, kto przyłożył rękę do tego, że „Misiek” znajduje się w takim, a nie innym położeniu. I o tym, jak cała jego grupa została złapana. Na to przyjdzie jeszcze czas.