W tym roku jednak zagłosujemy nad Budżetem Obywatelskim. Czeka nas sporo zmian

Camper Budżetu Obywatelskiego fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na początku stycznia Kraków obiegła wiadomość, że w 2019 roku nie będzie głosowania nad Budżetem Obywatelskim. Taką decyzję podjęła Rada Budżetu Obywatelskiego, powołując się na nieprecyzyjne zapisy ustawy. Po nieco ponad dwóch tygodniach dowiadujemy się, że głosowanie jednak się odbędzie.

Przypomnijmy, jak informowała Gazeta Wyborcza, urzędnicy, powołując się na niejasne przepisy, w których brak jednoznacznego wskazania, czy pieniądze mają być wydatkowane na bieżące projekty, czy też zaległe, chcieli skorzystać z tej drugiej opcji, przeznaczyć zapisane ustawą 0,5 proc. budżetu miasta na niezrealizowane do tej pory projekty z poprzednich edycji. A tych, wbrew optymistycznym zapewnieniom rady, wciąż jest sporo. Dla przykładu – wodny plac zabaw w parku Jordana, tor motocyklowy czy zagospodarowanie Bagrów.

Plusy i minusy

Tym sposobem, w 2019 roku możliwe byłoby jedynie składanie wniosków do BO, głosowanie natomiast odbyłoby się dopiero za rok. To owszem, dałoby czas urzędnikom na solidną weryfikację projektów (i uniknięcie wpadek, jak choćby z projektem „Skrzydła dla Krakowa”, miasto wciąż nie za bardzo wie, jak tę przysłowiową żabę zjeść) i porządne przygotowanie głosowania, z drugiej jednak strony, jak wskazywali miejscy aktywiści, znacznie wydłużyłoby czas oczekiwania mieszkańców na realizację ważnych dla nich inwestycji i, last but not least – obniżyłoby i tak dołującą frekwencję.

Wolta

Skąd tak nagła zmiana decyzji Rady Budżetu Obywatelskiego? Jak wyjaśnia Natalia Nazim, miejska aktywistka i była członkini Rady Budżetu Obywatelskiego, zadziałała presja strony społecznej. – My jako wnioskodawcy zareagowaliśmy i sprzeciwiliśmy się temu harmonogramowi, który de facto pozbawiałby mieszkańców głosowania. Poprosiłam o wsparcie prezesa stowarzyszenia Watchdog Szymona Osowskiego, który przygotował opinię prawną, z której jasno wynika, że mieszkańcy mają prawo do corocznego głosowania w BO i nie można ich tego pozbawić. Tę opinię poparł pan wiceprezydent Kulig i Rada BO przygotowała harmonogram gwarantujący głosowanie także w tym roku – zdradza.

Potwierdza to przytoczony przez Nazim wiceprezydent Andrzej Kulig. Według niego, decydując się na zawieszenie głosowania, rada chciała poświęcić więcej czasu na czynności edukacyjne – wyjaśnianie, jak przygotowywać projekty czy jak głosować. Samo głosowanie, jak mówi prezydent byłoby jedynie „wisienką na torcie”. Przeważył jednak strach przed konsekwencjami natury prawnej. – Takie podejście, być może logiczne, nie może być zastosowane z racji obowiązującej ustawy, mówiącej o corocznym glosowaniu budżetu,  więc żeby nie narażać się na działania niezgodne z ustawą, przedstawiliśmy propozycję korekty. Nie wszyscy byli zachwyceni, ale argument prawny przeważył nad argumentami nazwijmy je funkcjonalnymi. Dura lex sed lex – stwierdził filozoficznie.

Zegar tyka

Zaproponowany przez radę harmonogram przewiduje, że zgłaszanie projektów dokonałoby się w maju, zaś mieszkańcy głosowaliby na przełomie września i października. Pozostawia to trzy miesiące na weryfikację projektów. Czasu niby sporo, ale i pracy przed urzędnikami niemało. Nie został jeszcze przyjęty regulamin BO. Ów musi być poddany konsultacjom, na które przeznaczonych jest 21 dni, jeżeli urzędnicy sprężyliby się, to konsultacje mogłyby ruszyć w lutym. – Liczę, że to się uda. Będziemy musieli być przygotowani, bo to pieniądze wynikające z ustawy, więc „znaczone”. Jeżeli chodzi o harmonogram, to jest bardzo ciasno – dowodzi wiceprezydent Kulig. – Jeśli w jakimkolwiek momencie dojdzie do jego złamania, to będzie zagrożona realizacja i, co więcej, boję się, że im bardziej będziemy to przesuwali, tym bardziej będziemy się kompromitowali. Każda decyzja wymaga przedyskutowania przez Radę BO i myślę, że rada ma świadomość, że teraz wszystko jest w jej rękach – przestrzega.

Dopełnienie

W tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego zajdzie też inna, poważniejsza zmiana. Zdecydowanie więcej środków zostanie przeznaczonych na projekty dzielnicowe. W sumie 2/3 całego niemal 30-milionowego Budżetu Obywatelskiego. Część z pieniędzy zasili również poprzednie projekty, na które dziś, chociażby ze względu na wzrost cen materiałów budowlanych, brakuje środków.

Bez urzędników

Sporą zmianą jest także wykluczenie z Rady Budżetu Obywatelskiego miejskich urzędników. – Ponieważ urzędnicy byli częścią składową konstrukcji rady, zaproponowałem wyłączenie ich z tego ciała. Oni byli często takim języczkiem u wagi i w sytuacjach, gdy frekwencja w radzie była niższa, ich głos w wielu sprawach był decydujący, co krytykom dawało do ręki pewne argumenty. Chciałem to uciąć i złożyłem taki wniosek do prezydenta, by uczestniczyli w niej wyłącznie radni dzielnicowi, miejscy oraz aktywiści i wnioskodawcy – tłumaczy wiceprezydent Kulig.

Nowy kształt Budżetu Obywatelskiego ma szansę na sukces. Owszem, harmonogram jest napięty, urzędnicy, a także projektodawcy czasu mają niewiele, ale przesunięcie środków na projekty dzielnicowe i zmiana fatalnego i krytykowanego przez wszystkie strony terminu głosowania mogą spowodować, że krakowianie chętniej ruszą do urn, a budżet stanie się w końcu obywatelski nie tylko z nazwy.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej