Sprawa dziewczyny, która po powrocie z jednego z krakowskich klubów trafiła do szpitala, błyskawicznie rozpowszechniła się po Facebooku. W domniemane zatrucie mieszkanki Tarnowa miała być zamieszana grupa handlująca ludźmi. Sprawę bada policja. Z nieoficjalnych informacjii wynika jednak, że kobieta piła alkohol dopiero po powrocie do domu.
Zanim policjanci mogli potwierdzić lub zaprzeczyć doniesieniom dotyczącym imprezy w nocnym klubie, historia zaczęła żyć własnym życiem. Pojawiły się oskarżenia, że w miejscu zabaw młodzieży, działa regularna szajka współpracująca z handlarzami ludźmi. Funkcjonariusze są na razie dalecy od takich spekulacji. Zastanawiają się również, czy w ogóle doszło do celowego zatrucia.
Są wątpliwości
Na policję zgłosił się ojciec dwóch córek, które były 11 czerwca na wieczorze panieńskim. – Według niego, nie spożywały alkoholu. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że w takich sytuacjach rodzic często idealizuje dzieci, nie wiedząc do końca jak faktycznie się zachowują – mówi Michał Kondzior z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
Gdy siostry wróciły do mieszkania w Krakowie, około 3 w nocy starsza z nich stwierdziła, że młodsza jest nieprzytomna. – Na miejsce wezwała pogotowie i dziewczyna została przewieziona do szpitala na Dietla. Tam odzyskała po pewnym czasie przytomność – informuje Kondzior.
– Wcześniej ani w klubie ani w wynajmowanym mieszkaniu czy szpitalu nie zgłaszano żadnej interwencji. Według ojca, który rozmawiał z córką – w nocnym klubie dziewczyny miały pić tylko soki, nikt nie zauważył, aby cokolwiek dosypywano do napoi czy też działy się inne „podejrzane rzeczy” – podkreśla.
Czas na przesłuchania
Funkcjonariusze przesłuchują dziewczyny oraz inne osoby, które brały udział w wieczorze panieńskim. – Ważne dla nas będą badania lekarskie (o dokumentację prawdopodobnie będzie występował prokurator), a w szczególności czy była pobierana krew, mocz itp. i czy zawierały np. alkohol, środku odurzające – twierdzi Michał Kondzior.
– Nie można wykluczyć, że dziewczyna cierpi też na jakąś chorobę i zasłabnięcie w ogóle nie ma związku z wieczorem panieńskim – zastanawia się przedstawiciel KWP w Krakowie i dodaje, że zbyt dużo na razie nie można mówić, aby nie zaszkodzić policjantom pracującym nad sprawą. W najbliższycm czasie eksperci będą przeglądać zabezpieczony monitoring.