Dlaczego komuniści bali się Krakowa?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Rozmowa z historykiem, dr hab. Zdzisławem Zblewskim.

Piotr Juchowski, LoveKraków.pl: Jest 1945 rok, koniec wojny. Na miejsce okupantów niemieckich przychodzą Sowieci i polscy komuniści. W jakiej sytuacji znajdował się Kraków? Co odróżniało go od innych polskich miast?

Dr hab. Zdzisław Zblewski: W chwili zakończenia II wojny światowej Kraków znajdował się w sytuacji odmiennej niż inne polskie metropolie. Warszawa była niemal całkowicie zniszczona, zaś w sensie społecznym właściwie przestała istnieć. Co prawda ludzie szybko znów zaczęli się tam osiedlać, ale były to osoby w dużej mierze napływowe. Inne duże polskie miasta: Lwów i Wilno, znalazły się poza granicami nowej Polski, a ich mieszkańcy rozproszyli się po całym kraju. Z kolei społeczność Poznania została znacząco osłabiona poprzez masowe deportacje, zorganizowane przez Niemców w pierwszych miesiącach wojny. Na tym tle struktura społeczna Krakowa przetrwała okupację w stanie względnie stabilnym. Oczywiście również i tutaj miała miejsce zagłada Żydów, a niemieckie represje dosięgły wielu Polaków, niemniej społeczeństwo powojennego Krakowa w dużej mierze przypominało to z końca lat trzydziestych. Niewątpliwie niepokoiło to komunistów, którzy zdawali sobie sprawę, że mieszkańcy Krakowa, zespoleni tradycyjnymi więzami społecznymi, mogą stać się dla nich groźnym przeciwnikiem.

Czy komuniści powojenni byli izolowani w Krakowie? Czy krakowianie byli w stosunku do nich nieufni?

Zależy, co mamy na myśli. Proszę pamiętać, że krakowianie, jak zresztą wszyscy Polacy, nie mogli sobie pozwolić na to, aby całkowicie ignorować nową władzę. To ona rozdzielała kartki żywnościowe, wypłacała pensje, a także (co było w ówczesnych realiach bardzo istotne) dysponowała mieszkaniami kwaterunkowymi. Krakowianie musieli z tą władzą jakoś układać sobie życie, choć liczne źródła historyczne mówią nam, że była ona w mieście bardzo niepopularna. Na przykład pod koniec lat czterdziestych do partii komunistycznej należało zaledwie kilka procent pracowników i studentów UJ.

Mówi się, że Kraków to prawicowe, konserwatywne miasto. Komunistom to przeszkadzało?

To mit. Warto przypomnieć, że przed wojną w Krakowie działała bardzo aktywnie Polska Partia Socjalistyczna o charakterze zdecydowanie lewicowym. Komunistom przeszkadzały przede wszystkim niepodległościowe i demokratyczne poglądy mieszkańców miasta. Nie należy zapominać, że oni sami dążyli do podporządkowania Polski Związkowi Sowieckiemu oraz narzucenia społeczeństwu ustroju o charakterze totalitarnym.

Kraków to także kolebka polskości, polskiej kultury. Nowej władzy nie mogło się to podobać...

ZZ: Z całą pewnością. Proszę zwrócić uwagę, że Kraków jest przywiązany do uzewnętrzniania swego patriotyzmu poprzez manifestacje, pomniki, tablice, msze i akademie. Te niekiedy bardzo widowiskowe formy, które z jednej strony w spektakularny sposób integrowały społeczność miasta wokół polskości, z drugiej zaś kłuły w oczy komunistów.

Otóż to - mamy 3 maja 1946 roku. Władze miejskie zabroniły manifestacji. Jak zareagowali na to mieszkańcy?

Rządzący wykazali się brakiem wyobraźni. Uznali, że jeżeli zakażą manifestacji, to ona po prostu się nie odbędzie. Po uroczystej mszy w Kościele Mariackim, sformułował się pochód zmierzający w stronę ulicy Grodzkiej. Szybko okazało się, że siły porządkowe są zbyt słabe, aby zapanować nad sytuacją. Najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce pod siedzibą komitetu partii przy Rynku Głównym. Prawdopodobnie ktoś stamtąd zaczął strzelać do tłumu i ranił kilka osób, a to z kolei spowodowało sporych rozmiarów zamieszki, ponieważ po wydostaniu się z Rynku, demonstranci uformowali w różnych częściach Plant kilka spontanicznych pochodów o wyraźnie antykomunistycznym charakterze. Atmosfera była tym bardziej gorąca, że pochody te były obserwowane przez przebywającą wówczas w Krakowie delegację amerykańską, która ulokowała się w jednym z hoteli przy ul. Basztowej. Z całą pewnością wydarzenia te pogłębiły niechęć komunistów do Krakowa. Wykorzystano je między innymi do propagandowego ataku na UJ – instytucję, postrzeganą jako ostoja polskiej tradycji narodowej. Ponieważ obchody Święta 3 Maja były w dużej mierze organizowane przez studentów, postanowiono ich upokorzyć. Jeszcze tego samego dnia po południu dokonano najścia na II Dom Akademicki (dzisiejszy „Żaczek”), który w oczach władzy uchodził za niepokorny. Aresztowano wszystkich...

Kolejne próby siły komunistów w Krakowie to referendum z 1946 roku i wybory parlamentarne z '47. Ówczesna prasa propagandowa pisała o „tragicznych cyfrach krakowskich, które palą jak może palić narodowy wstyd i hańba”. To jeszcze bardziej pogłębiało tą niechęć?

Faktycznie, w referendum krakowianie wyrazili swój krytyczny stosunek do nowej władzy. Pokazały to nawet oficjalnie opublikowane wyniki głosowania. Z pewnością krakowscy komuniści uznali je za porażkę, ale jednocześnie za pretekst do kolejnych uderzeń propagandowych w rzekomo „reakcyjne” miasto. W konsekwencji z jeszcze większą determinacją dążyli do zmiany struktury społecznej Krakowa na taką, która odpowiadałaby im z ideologicznego punktu widzenia. Można przypuszczać, że z podobną dezaprobatą obóz nowej władzy spotkał się podczas przypadających na styczeń 1947 roku wyborów do sejmu. Jednak skala nadużyć i fałszerstw była w tym wypadku tak duża, że znaczna część wyborców nie miała żadnych szans, aby oddać głos zgodnie ze swoją wolą. Przypomnę, że w Krakowie mandat zdobył między innymi niezależny socjalista Zygmunt Żuławski, który w przemówieniu sejmowym ostro skrytykował wszystkie te fałszerstwa, zwracając uwagę, że z podobnymi przypadkami nie spotkał się jeszcze w całej swej długiej karierze politycznej.

Ale byli także inni posłowie – np. Adam Polewka, którzy domagali się, aby zneutralizować mieszczański i inteligencki Kraków. W 1949 roku podjęto decyzję o budowie Nowej Huty. Jak bardzo przesądziły o tym względy ideologiczne? Można to uznać za karę dla „niepokornego” miasta?

Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć, ale na pewno w procesie podejmowania decyzji o budowie Nowej Huty przesłanki ideologiczne nie były bez znaczenia. Nowa Huta miała nie tylko produkować stal ale i „nowego człowieka”. Jednakże nie określiłbym tej inicjatywy jako „kary”. Widziałbym w niej raczej narzędzie, za pomocą którego władza pragnęła zmienić strukturę społeczną Krakowa. Pamiętajmy, że komuniści z jednej strony bezwzględnie represjonowali tych, których uznawali za swoich przeciwników, z drugiej jednak dążyli do pozyskiwania poparcia ze strony reszty społeczeństwa. Ująłbym to tak: w sensie społecznym Nowa Huta miała z jednej strony przyczynić się do marginalizacji dotychczasowych, mieszczańskich elit Krakowa, z drugiej zaś wypromować nową, robotniczą elitę miasta, ukształtowaną w dużej mierze spośród osób przyjezdnych.

Podsumowując, można stwierdzić, że komuniści bali się Krakowa jako miasta, które mogłoby im potencjalnie zagrażać?

Z pewnością odnosili się do Krakowa z dużą nieufnością. W porównaniu z innymi miastami uważali nasze za trudny teren do politycznej działalności. Dlatego też dążyli do stopniowej przebudowy jego struktury społecznej.

Piotr Juchowski

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej