Hip-hopowa impreza i nastrojowa Lana del Rey. Zakończył się Kraków Live Festival

Lana del Rey podczas Kraków Live Festival 2017 fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Nawet deszcz nie przeszkodził w dobrej zabawie. Kraków Live Festival 2017 przeszedł już do historii. Ostatniego dnia wystąpili m.in. Wiz Khalifa i Lana del Rey.

To co dobre, szybko się kończy. Do historii przeszła kolejna edycja Kraków Live Festival, a wraz z nią koncerty znanych i lubianych artystów. Tym razem do naszego miasta zawitali m.in. Alt-J, Ellie Goulding, Wiz Khalifa czy Lana del Rey. Ostatniego dnia festiwalu nawet ulewa nie przeszkodziła uczestnikom w dobrej zabawie.

Podobnie jak w piątek, festiwalowa publiczność miała okazję uczestniczyć w koncertach polskich i zagranicznych artystów, odbywających się na Kraków Stage i Main Stage. Na pierwszej z nich od godziny 18.00 wystąpili Holak, Ralph Kamiński, Xxanaxx i Rejjie Snow.

Na głównej scenie o godzinie 17.00 rozgrzewkę przed dalszą częścią wieczoru zrobił Pezet. – Wszystkie ręce w górę! – zwrócił się do widzów. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Raper w trakcie koncertu zaproponował zabawę, w której wykorzystał playlistę stanowiącą krótka wycieczkę po jego twórczości. Zabrzmiał „Szósty zmysł”, „Dopamina”, „Dziś” czy najnowszy singiel „Nie zobaczysz łez”.

Pod znakiem deszczu

Kolejnym wyczekiwanym artystą, który zagrał na Main Stage, był Nick Murphy. Rozpoczął swój koncert w strugach deszczu, co i tak nie zniechęciło najwierniejszych fanów. Do stolicy Małopolski przyjechał promować swoją nową EPkę „Missing Lines” i zaprezentować swoje nowe oblicze – do tej pory występował pod pseudonimem Chet Faker.

– Dobrze znów być w Polsce – zwrócił się do publiczności. Ostatni raz odwiedził nasz kraj w 2015 roku podczas Open’er Festival.

Raper, który starał się powstrzymać deszcz

Na ten koncert czekało wielu i jeszcze zanim na dobre się rozpoczął, przed sceną ustawiły się tłumy i domagały się wyjścia artysty na scenę. Sprawcą zamieszania jest raper Wiz Khalifa, który już na początku występu polecił fanom, aby „zrobili hałas”. Na odzew nie trzeba było długo czekać – gorąco było nie tylko na scenie, ale i przed nią.

Można nawet stwierdzić, że raper swoim żywiołowym wystąpieniem chociaż na chwilę zatrzymał deszcz dający się co chwilę we znaki publiczności, z którą Khalifa śpiewał i przybijał piątki. Oprócz hip-hopowych hitów takich jak „Black and Yellow” czy „Work Hard Play Hard” zabrzmiał również cover zespołu Nirvana „Smeels like teen spirit”. I tu trzeba przyznać – właśnie wtedy hip-hopowa impreza rozpoczęła się na dobre. Nie zabrakło oczywiście jednego z ostatnich hitów, czyli „See you again” z filmu „Szybcy i wściekli 7”.

„Summertime sadness” Lany del Rey

Największą liczbę widzów spośród wszystkich koncertów zgromadziła pod Main Stage Lana del Rey – niekwestionowana królowa sobotniej odsłony festiwalu.

– Nie mogłam się doczekać, żeby tu wrócić – powiedziała do swoich fanów, którzy ciągle skandowali jej imię i zaśpiewali wraz z nią wszystkie piosenki.

Artystka pod koniec utworów „Blue Jeans” i „Off to the races” zeszła do publiczności, aby porozmawiać i zrobić selfie z niektórymi „szczęśliwcami”. Jeżeli chodzi o setlistę, to nie zabrakło w niej najważniejszych piosenek del Rey – wystarczy wymienić chociażby „Vide Games”, „Summertime Sadness”, „Music to watch boys to” czy „Born to die”. Ci, którzy czekali na nowe muzyczne propozycje, pochodzące z ostatniego albumu „Lust for life”, mogli czuć się nieco zawiedzeni. Zabrzmiały tylko trzy utwory – „Change”, „Cherry” i „White Mustang”. Zabrakło tytułowego „Lust for life” czy „Love”.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej