Krakowskie zoo może zapomnieć o większych pieniądzach

Rafa koralowa w Afrykarium fot. Anita Grzesikowska

Pod koniec października na terenie wrocławskiego zoo otwarto Afrykarium. Obiekt wart 220 milionów złotych zajmuje 1,5 hektara. Znajdziemy tam siedem basenów i około 100 gatunków zwierząt. Docelowo ma się tam znaleźć 250 gatunków i 5 tysięcy zwierząt. Tymczasem w krakowskim zoo zwierzęta dostały nowe zabawki – kłody.

Różnica pomiędzy naszym zoo a tym wrocławskim jest zasadnicza. W stolicy Dolnego Śląska ogrodem zoologicznym zajmuje się spółka w stu procentach kontrolowana przez miasto. Kapitał zakładowy to 166 milionów złotych, jest to czwarta pod względem wielkości spółka we Wrocławiu.– Zoo samo się utrzymuje i miasto tylko wspiera ogród zoologiczny. Jeśli chodzi o Afrykarium, to zaciągnięto kredyt na 25 lat – mówi Arkadiusz Filipowski, rzecznik Urzędu Miasta Wrocławia. Tylko w 2014 roku miasto włożyło w Zoo Wrocław 77 milionów złotych.

Fundacja, która jest odpowiedzialna za krakowski ogród zoologiczny, Las Wolski, Kopiec Piłsudskiego oraz Łąki Nowohuckie, utrzymuje się z maksymalnie około 12-milionowej dotacji z gminy. Wpływy fundacji są na poziomie 3 milionów złotych rocznie, dlatego nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju. Dla porównania, po trzech tygodniach funkcjonowania nowego obiektu we Wrocławiu zanotowano 100-tysięcznego odwiedzającego. Można obliczyć, że wpływy za bilety osiągnęły około 2,5 miliona.

– Tylko na energię elektryczną wydajemy rocznie 400 tysięcy. Woda i ścieki kosztują nas 250 tysięcy – wylicza Teresa Grega, zastępca dyrektora ds. hodowlanych. – Brakuje pieniędzy na inwestycje, a potrzeby są duże – mówi. – Żyrafiarnia została zrealizowana z pożyczki. Czeka nas jeszcze budowa wybiegu dla kotów ciepłolubnych oraz adaptacja innego wybiegu na potrzeby małp człekokształtnych. Do tego dochodzi wybieg dla wilków grzywiastych i pingwinów oraz przebudowa ptaszarni – wymienia Grega. – Na razie nie wiadomo, co będzie w następnym roku. Potrzeby są duże, a pieniędzy nie widać – dodaje.

Będą pieniądze w 2015?

– Już 10 lat temu przyjeżdżało do Wrocławia mnóstwo osób, żeby zobaczyć ogród – mówi Aleksander Miszalski, radny miejski pracujący w branży turystycznej. – Zoo nie można traktować tylko i wyłącznie jako rozrywki dla mieszkańców. Turyści mogą przyjechać do miasta, zostać dzień i zostawić pieniądze. Dlatego warto mieć lepszy ogród zoologiczny – komentuje radny.

Według Miszalskiego takie miejsce promuje również ekologię, edukuje dzieci, które dowiadują się, dlaczego niektóre gatunki znajdują się za kratami i dlaczego jest to jedyny dla nich ratunek przed wyginięciem.

Pierwsze czytanie budżetu na 2015 rok odbędzie się jutro. – Chęci są, myślę, że stać nas na to. Jeśli są rażące dysproporcje między tym, ile daje Wrocław, a ile Kraków, to jest to błędem. Trzeba inwestować w rzeczy, o których trochę zapomnieliśmy przez duże inwestycje – podpowiada radny PO.

Cudów nie będzie

Przewodniczący rady miasta Bogusław Kośmider twierdzi, że szans na większe finansowanie ogrodu nie ma. – Tegoroczny budżet jest napięty wskaźnikowo i nie bardzo możemy manewrować pieniędzmi. Cudów się nie spodziewajmy, zwłaszcza że w każdej dziedzinie komuś czegoś brakuje – mówi Kośmider. Radny nie zgadza się z tym, że krakowskie zoo marnieje, lecz potwierdza, że utrzymywanie terenów zielonych „dobija” fundację.

Dlatego może lepszym rozwiązaniem byłoby powołanie spółki? – Kiedyś już o tym myśleliśmy. Spółka musi mieć stabilne dochody oraz majątek, żeby móc wziąć np. kredyt na inwestycje. Zoo takich źródeł nie ma, więc byłyby to pozorowane działania. Na razie nie ma na to szans – tłumaczy Bogusław Kośmider.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej